
Przyszła zima, więc i kierowców trapi ten sam, coroczny problem - odpalenie auta po mroźnym poranku. Nie zawsze jest to wynik wcześniejszego roztargnienia. Przy niskich temperaturach elektryka i w ogóle systemy elektroniczne - a w im bardziej zaawansowanych samochodach, tym bardziej - potrafią zawieść. Bo po prostu - prąd nie lubi mrozu. Ale okazuje się, że w razie czego przynajmniej w Białymstoku i okolicach jest na kogo liczyć. Tutejsi kierowcy już organizują się na portalach społecznościowych, by pomagać.
I podobnie było w ubiegłym roku, a właściwie jeszcze tym, tyle że mowa o minionej zimie. Wtedy jednak jej atak, w pierwszych miesiącach, był wyjątkowo silny - w krótkim czasie zasypało i porządnie zmroziło miasto, a drogowcy kompletnie nie dawali rady. Dziesiątki czy setki kierowców utknęło. Albo w zaspie, albo przez rozładowany akumulator. Powyższe to oczywiście skrót myślowy, bo przyczyn unieruchomienia pojazdu może być naprawdę wiele. Ale słowo klucz, to zima.
A przecież nie każdy musi mieć wykupione ubezpieczenie assistance i to w takim pakiecie, by móc liczyć na lawetę bądź człowieka z kablami rozruchowymi. Nie wszystkich też stać na to, by zapłacić za pomoc taksówkarza - w Białymstoku próba uruchomienia samochodu przy pomocy wspomnianych przewodów to od 20 zł wzwyż, zwykle jednak odpalenie kosztuje 25 zł. A jeśli już potrzebna laweta, to co najmniej "stówka". No chyba że po znajomości albo jakaś super promocja za "osiem dych" będzie na terenie miasta.
Problemem z odpaleniem auta w mroźny poranek może być wiele. Często jest to jednak uwypuklone zaniedbanie - oszczędności, czyli nie zrobienie rutynowego przeglądu w serwisie jesienią (to zupełnie inna sprawa niż obowiązkowe, coroczne badanie techniczne w stacji kontroli pojazdów) i skupienie się jedynie na wymianie opon, brak sprawdzenia przez mechanika stanu akumulatora (co kilka lat najlepszy i tak będzie do wymiany), zapomnienie o wymianie świec zapłonowych (silniki benzynowe) po kilkudziesięciu tysiącach kilometrów czy - wreszcie - oleju silnikowego, który po okresach gwarancji i zaleceniach w przypadku nowych samochodów powinien być wymieniany raz w roku bądź co 10 tys. km (czasami limit producentów aut jest większy, ale warto do niego podchodzić z ostrożnością).
Wracając do sedna. Przyszła zima. Wielu kierowców utknęło. Na szczęście są tacy, co chcą pomóc.
Hej wszystkim. Może i jeszcze nie ma zimy stulecia, ale mamy już skompletowaną ekipę chętną nieść pomoc. Poniżej przedstawiam listę osób, do których możecie się zwracać z prośbą o pomoc - odpalenie auta, wyciągnięcie z zaspy itp. Przypominam, że nie oczekujemy w zamian żadnej zapłaty - informował 12 grudnia na grupie Kolizyjne Podlasie Michał Jeniec, jeden z administratorów.
Wtedy też była prośba o niezobowiązujące wpłaty na prezenty dla dzieciaków z domów dziecka. Zrzutka świąteczna już się zakończyła, ale lista osób widniejących, gdy potrzeba pomocy z odpaleniem auta czy wyciągnięciem z zaspy, wciąż widnieje publicznie na Kolizyjnym Podlasiu (grupa jest otwarta). Podanych jest KILKADZIESIĄT numerów telefonów do ludzi chętnych do niesienia pomocy kierowcom (głównie z Białegostoku): https://www.facebook.com/groups/201667880374142
W tym roku pierwszym, który zgłosił się do pomocy, był Daniel Sobik. 4 grudnia, właśnie na Grupie Kolizyjne Podlasie, napisał:
Zakopałeś się? W poślizgu wpadłeś do rowu? Chętnie pomogę w wyciągnięciu samochodu. Wiem, że pomoc drogowa sporo kosztuje, dlatego oferuję swoją pomoc. Podjadę na terenie Białystoku i okolic +15 km. Nie mam żadnego cennika. Jak wyciągnę, będzie fajnie jak podrzucisz parę dyszek chociaż - co łaska. Jak nie będziesz przy kasie, dam radę, do pierwszego mi wystarczy, może kiedyś ty mi pomożesz...
Post internauty zebrał ponad 2,3 tys. reakcji na Facebooku. Tymczasem przypomnijmy o akcji z początku roku.
Bezinteresownie, bezpłatnie - tak białostoczanie pomagają sobie nawzajem, kierowcy kierowcom. Kilkadziesiąt osób jest gotowych podjechać, by wyciągnąć zasypane śniegiem auta i spróbować uruchomić silniki w te mroźne dni. To akcja społeczna, zainicjowana przez Mateusza Grygoruka, do której przyłączyła się facebookowa grupa Kolizyjne Podlasie, prywatne firmy, mieszkańcy - pisaliśmy 17 lutego 2021 r.
Jak tłumaczył Radosław Bańkowski z Kolizyjnego Podlasia, wszelkiego rodzaju akcje, mające na celu pomoc innym, w większości przypadków obcym osobom, są bardzo szlachetne. Bo niestety brakuje nam bezinteresowności. Inicjatorzy deklarowali, że podczas kolejnej zimy będą gotowi do pomocy. Jak widać, nie były to obietnice rzucane na wiatr.
(Piotr Walczak / Foto: pixabay.com)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie