
Od maja trwa postępowanie prokuratorskie w związku z ostatnim przetargiem na odbiór śmieci. Zawiadomienie w tej sprawie złożyła „Astwa”, która do końca września odbierała odpady komunalne z wielu białostockich osiedli. Tymczasem nowe firmy, które są odpowiedzialne za odbiór śmieci radzą sobie, zdaniem mieszkańców, nie najlepiej.
Zaledwie od 1 października w Białymstoku pojawiły się dwie nowe firmy, które odbierają nasze odpady. Ale białostoczanie już zaczynają narzekać na jakość usług. Przede wszystkim chodzi o wielkość pojemników, z których wysypują się śmieci. Brakuje dużych kontenerów, do których można było dotąd wyrzucać śmieci o większych gabarytach. W tej chwili jest z tym kłopot.
- Tu postawili trzy pojemniczki na krzyż, a bloków wkoło jest sporo. Nie jesteśmy zadowoleni z takich usług. Ktoś powinien wziąć się za kontrolę odbioru śmieci – mówi naszej redakcji Regina, mieszkanka osiedla Słoneczny Stok.
- Wcześniej było dobrze, a teraz tak już nie jest. Tutaj w poniedziałek przyjechała jedna wielka śmieciara, ale opróżniła tylko dwa pojemniki stąd i z tamtego kąta też dwa. A reszta jak była pełna tak jest. Co to się dzieje, to nie mam pojęcia. Brakuje u nas też pojemników na plastik. Nie ma gdzie wyrzucać plastikowych butelek – podzieliła się Elżbieta z tego samego osiedla.
Faktycznie, jak sprawdziliśmy, nie wszędzie znajdują się pojemniki, do których mieszkańcy mogą wyrzucać posegregowane śmieci. W jednym miejscu brak jest pojemników na plastik, w innym na szkło. Takie sytuacje powodują, że do odpadów zmieszanych suchych trafiają puste butelki lub słoiki. Tak jest między innymi na osiedlu Białostoczek, ale i na osiedlu Mickiewicza. Mieszkańcy coraz baczniej obserwują to, co się dzieje z odbiorem odpadów, bo pojawiają się pierwsze problemy. Choćby takie jak te, które zacytowaliśmy powyżej w wypowiedziach.
Dwie nowe firmy, które wygrały przetarg to Koma i Błysk. Dotychczas nie świadczyły usług w Białymstoku w takim zakresie, jak ma to miejsce obecnie. Ale to właśnie te dwie nowe firmy, nie podobają się konkurencji – firmie Astwa, która przegrała przetarg. Choć trzeba dodać, że nie o samo podobanie chodzi, lecz o sposób wyłonienia zwycięzców przetargu. Astwa już wiele miesięcy wcześniej zgłaszała do spółki „Lech” odpowiedzialnej za przetarg i odbiór odpadów, że dwa nowe podmioty nie posiadają baz transportowych, ani magazynowych, co jest obowiązkiem każdej firmy odbierającej odpady w dowolnym miejscu w Polsce.
I choć Krajowa Izba Odwoławcza nie dopatrzyła się błędów w przetargu i odrzuciła protest Astwy, sprawą zajęła się prokuratura rejonowa w Suwałkach. Jeszcze w maju 2016 roku wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w postaci zmowy cenowej. Ta zmowa miała zaś wykluczyć z rynku śmieciowego duży podmiot z Białegostoku. Śledczy już od kilku miesięcy badają sprawę, ale nikt nie ma jeszcze postawionych zarzutów.
- Informuję, iż w Prokuraturze Rejonowej w Suwałkach pod sygn. PR 1 DS. 765.2016 zarejestrowano postępowanie wszczęte z zawiadomienia Przedsiębiorstwa Usługowo Asenizacyjnego „Astwa” sp. z o.o. z/s w Białymstoku. Nadto informuję, iż śledztwo w niniejszej sprawie zostało wszczęte w dn. 13.05.2016 r. W chwili obecnej postępowanie pozostaje w toku, a okres jego trwania został przedłużony do dn. 28.10. br. – informuje Prokurator Rejonowy – Izabela Sadowska-Rejterada.
Jak ustaliliśmy firma „Astwa” składała jeszcze inne zawiadomienia odnośnie przetargu, w wyniku którego utraciła możliwość odbioru odpadów z Białegostoku. Za to pojawiły się dwa nowe podmioty, z których pracy jak dotąd nie wszyscy mieszkańcy są zadowoleni. Przedstawicielom Astwy, która złożyła zawiadomienia chodziło miedzy innymi o niedopełnienie obowiązków przez pracowników spółki miejskiej „Lech”. Mieli nie sprawdzić rzetelnie baz transportowych, magazynowych, ani tego, że pojazdy – czyli tak zwane śmieciarki – na noc nie trafiają do specjalnej zajezdni.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie