O ile sprawa z planowaną budową krematorium przy Marczukowskiej jest już zakończona i nic nie da się zrobić, aby doszło do budowy takiej inwestycji, o tyle inne – to przy Ciołkowskiego – możliwe, że zostanie uruchomione. Wszystko dlatego, że radni przyjęli zmianę w planach zagospodarowania przestrzennego, które zmieniło z kolei istniejący stan prawny na tym obszarze. Tyle, że – od teraz.
W sprawie zmian przyjętych na poniedziałkowej sesji Rady Miasta w planach zagospodarowania przestrzennego na obszarze obejmującym fragment ulicy Ciołkowskiego, największe znaczenie wydaje się mieć fakt protestu mieszkańców. Nie ma co się dziwić, kiedy przeciwko uruchomieniu spopielarni zwłok protestują tysiące ludzi. To ważny głos społeczny, z którym należy się liczyć. Za kilka lat to właśnie głosy takich wyborców mogą zdecydować o „być albo nie być” radnych, którzy ponownie będą się ubiegali o mandat z okręgu wyborczego obejmującego ten właśnie obszar.
Stąd zapewne wynikała decyzja radnych o tym, że należy dokonać zmian planistycznych i zablokować możliwość rozpoczęcia działalności krematorium przy Ciołkowskiego. Za takim właśnie rozwiązaniem podnieśli ręce wszyscy obecni na sali radni i to wszystkich klubów bez wyjątku. Jednak mimo takiej decyzji – inwestor, który postawił już budynek – twierdzi, że krematorium już działa. Żadne zmiany w planach w jego odczuciu, nie zmienią stanu prawnego, w którym uzyskiwał on stosowne pozwolenia i decyzje Prezydenta Białegostoku.
- To bulwersujące, że inwestor nic sobie nie robi z opinii mieszkańców i radnych. O tym, że nie powinno być tu krematorium mówi się od wielu miesięcy – mówi nam Konrad Zieleniecki, szef Komisji Zagospodarowania Przestrzennego w Radzie Miasta.
Taka sytuacja w dużej części jest spowodowana postawą i zachowaniem samego inwestora i właściciela krematorium. Na etapie uzyskiwania stosownych pozwoleń i decyzji nie informował nikogo, jakiego rodzaju usługi zamierza prowadzić. Uwagę urzędników i mieszkańców zwrócił dopiero złożony wniosek o pozwolenie na przyłącze gazowe o bardzo dużej mocy. Potem rozpętała się burza, która właściwie trwa do dziś. I nic nie wskazuje na to, że ta burza o czyste powietrze i dobre sąsiedztwo szybko się zakończy. Inwestor z pewnością nie podaruje wyłożonych już pieniędzy na budowę obiektu i będzie albo starał się dowieść, że zmian planistycznych dokonano po wydaniu stosownych dokumentów ważnych z mocy prawa – a co istotne – ważnych w ówczesnym stanie prawnym. Albo skłoni się ku innemu rozwiązaniu i wystąpi o odszkodowanie za poniesione dotychczas nakłady.
Burza będzie toczyła się również z innego powodu. Mianowicie chodzi o to, że część mieszkańców naszego miasta coraz donośniej domaga się usług kremacyjnych. Do niedawna najbliżej takie funkcjonowały w Wyszkowie. W sposób oczywisty zawyża to koszty pogrzebu i usług pogrzebowych. Zresztą wystarczy prześledzić dyskusję publiczną w komentarzach prasowych lub na portalach społecznościowych. Stanie się wówczas jasne, że zwolenników budowy krematorium w naszym mieście przybywa. Tyle, że praktycznie nikt nie chciałby mieszkać w jego pobliżu.
- Trzeba się będzie pochylić nad tym problemem. Skoro jest zapotrzebowanie społeczne na spopielarnię zwłok, należy gdzieś w Białymstoku znaleźć na nią lokalizację. Oczywiście nie może ona kolidować z obszarami przyrodniczymi i na pewno nie powinna się znajdować w pobliżu mieszkań lub domków jednorodzinnych – dodaje Konrad Zieleniecki.
Z problemem uporano się w Suwałkach. Tam właśnie przed trzema tygodniami pierwsze w naszym województwie krematorium rozpoczęło działalność. Chętnych ponoć nie brakuje. Jest zlokalizowane poza miastem w pobliżu cmentarza. Wkrótce napiszemy nieco więcej na ten temat.
Komentarze opinie