Niedawne orzeczenie sądu w sprawie strażników miejskich otwiera tak naprawdę znów szeroką dyskusję w temacie uprawnień straży miejskiej, ale i zasadności jej dalszego utrzymywania. Najciekawsze jednak jest pytanie – na jakiej podstawie Straż Miejska obecnie prowadzi postępowania w sprawach wykroczeń drogowych, skoro sąd uznał zaledwie we wtorek, że służba ta nie posiada uprawnień do prowadzenia takich postępowań?
W Białymstoku wybudowano w ostatnich latach wiele kilometrów dróg. Właściwie to sztandarowe inwestycje, którymi chwali się prezydent i podlegli mu urzędnicy. Ale to właśnie również w ostatnich latach i w całym kraju najwięcej pieniędzy wpakowano w asfalt wylewany na różnej szerokości. Co z tego wynika? Wynika przede wszystkim to, że w ślad za tymi inwestycjami poszły obostrzenia w postaci korzystania w pełni z tych właśnie inwestycji. Przybyło nam fotoradarów, urządzeń przenośnych do pomiaru prędkości, kamery, monitoring, za chwilę ruszy odcinkowy pomiar prędkości w kilku miejscach w Polsce, pomnożyły się służby, którym przyznano uprawnienia do podejmowania określonych czynności, jeśli dochodzi do wykroczeń drogowych. Jedną z takich służb była do niedawna straż miejska lub gminna. I to właśnie strażnicy bardzo często sprowadzali do gminnej kasy dość znaczne środki pochodzące z mandatów.
Niedawno wydane postanowienie sądu ma dość poważne znaczenie. Sąd w swoim orzeczeniu uniewinniającym strażników miejskich wskazał, że nie popełnili oni przestępstwa, ponieważ nie posiadali uprawnień do prowadzenia postępowań z zakresu wykroczeń drogowych i w związku z tym do wystawiania mandatów. Stąd jest ciekawe znów pole do dyskusji, na jakiej podstawie obecnie straż miejska prowadzi takie postępowania. Pomijając już system kamer, które rejestrują przejazd na czerwonym świetle, to do końca roku nasi miejscy mundurowi posiadają bowiem w zarządzie fotoradary. Jeśli kierujący przekroczy dozwoloną prędkość otrzymuje przecież wezwanie i później mandat. Zatem straż miejska prowadzi postępowania związane z przekroczeniem prędkości, choć zdaniem sądu, nie ma ku temu uprawnień.
- W Polsce wyrok wiąże w konkretnej sprawie i tylko do niej ma odniesienie. Nie można tego rozciągać na sprawy podobne. Niemniej w tej sytuacji sąd uznał, że zgodnie z literą prawa Straż Miejska nie posiada uprawnień do wystawiania mandatów, ani prowadzenia postępowań z zakresu wykroczeń drogowych, więc obecnie działania strażników miejskich można by było uznać za bezprawne i na dodatek umyślne – komentuje nam sytuację jeden z prawników.
- To orzeczenie jest kolejnym dowodem i przyczynkiem do dyskusji o utrzymywaniu straży miejskich lub gminnych w ogóle. Zasadnym jest zatem rozpoczęcie poważnej debaty nad zmianą przepisów, w myśl których należałoby wzmocnić Policję, likwidując straż miejską lub gminną. Korzyści z tego byłyby niewątpliwie większe, bowiem Policja, ma nie tylko większe uprawnienia i jest bardzie profesjonalna, ale co ważniejsze, cieszy się większym zaufaniem społecznym – mówi nam Jarosław Matwiejuk, Pełnomocnik Dziekana Wydziału Prawa ds. kierunku Bezpieczeństwo Narodowe Uniwersytetu w Białymstoku.
Wkrótce na pewno temat postaramy się poszerzyć o opinie innych osób, także kranistów, którzy problem z mandatami mają lepiej rozpoznany. Oni także mają lepiej rozpoznany cały proces karania również i kierowców, którzy dopuścili się wykroczeń drogowych. Niemniej w tym miejscu warto dodać jeszcze kilka słów odnośnie możliwości, jakie posiada straż miejska obecnie w nakładaniu kar na kierujących pojazdami. A warto wiedzieć, że strażnicy mogą ukarać mandatem tylko w jednej sytuacji – kiedy nie ma absolutnie żadnych wątpliwości co do tego, kto dopuścił się wykroczenia na drodze. Jeśli zdjęcie z fotoradaru jest niewyraźne i nie da się rozpoznać twarzy kierującego, mandatu można odmówić, a straż miejska nie może nam go wręczyć. Ale wówczas prześle sprawę do sądu – z tym należy się liczyć. Wówczas to sąd przeprowadzi własne postępowanie i zbierze materiały dowodowe, dzięki którym będzie można kierowcę ukarać lub ustalić, że wykroczenia nie było, albo dopuściła się go zupełnie inna osoba.
Identycznie jest w przypadku karteczek, które otrzymujemy od strażników miejskich kiedy pojazd jest niewłaściwie zaparkowany. To, co najczęściej znajdujemy za wycieraczką nie jest mandatem, ale wezwaniem. I jak na każde wezwanie, możemy na nie odpowiedzieć, albo nie.
- Mandat za złe parkowanie musi być doręczony za potwierdzeniem odbioru do 90 dni od zdarzenia, a z jego treści musi wynikać, że organ nie ma wątpliwości kto jest sprawcą wykroczenia (art. 97 par. 1 pkt 3 kpw). Ponadto par. 3 tego samego artykułu stanowi: „funkcjonariusz nakładający grzywnę obowiązany jest określić jej wysokość, wykroczenie zarzucone sprawcy, oraz poinformować sprawcę wykroczenia o prawie do odmowy przyjęcia mandatu karnego” – wyjaśnia twórca portalu Anuluj Mandat.
Zatem w większości przypadków włożenia jedynie wezwania za wycieraczkę, nie ma mowy o pouczeniu sprawcy wykroczenia. Bo najczęściej nie ma go na miejscu, kiedy takie wezwanie ląduje za wycieraczką. Idąc dalej tym tropem, straż miejska nie ma w związku z tym możliwości wystawienia mandatu, bo nie ma wiedzy, kto faktycznie był sprawcą wykroczenia.
Powstaje więc coraz bardziej zasadne pytanie o dalsze funkcjonowanie straży miejskiej w Białymstoku. Przypominamy, że utrzymanie jej kosztuje rocznie podatników aż 10 milionów złotych, a efekty pracy to głównie drenowanie kieszeni kierowców i, jak pokazało wtorkowe orzeczenie sądu, niekoniecznie tych faktycznie winnych popełnienia wykroczenia drogowego.
Straż Miejska czy się to podoba, czy nie, może wystawiać wezwania i mandaty za jazdę na czerwonym świetle lub przekroczenie prędkości tylko do końca tego roku. I to tylko w przypadku, kiedy nie ma wątpliwości, kto jest sprawcą wykroczenia. Za to Policja, gdyby miała więcej środków na swoje utrzymanie, mogłaby przejąć najzdolniejszych funkcjonariuszy ze straży gminnych. Ma w końcu znacznie większe kompetencje i może robić dokładnie to wszystko, co robi dziś straż miejska. Jeśli ktoś nie wierzy, polecamy zajrzeć do statutu Straży Miejskiej w Białymstoku. Wówczas będzie jasne czym się zajmuje nasza służba mundurowa i czy przypadkiem policja nie zrobiłaby tego samego lepiej. Różnica polega na tym, że policjanci są znacznie bardziej profesjonalni i wyszkoleni. Można więc śmiało założyć, że na likwidacji Straży Miejskiej skorzystaliby wszyscy. Zachęcamy do dyskusji w tej sprawie, ponieważ temat będziemy jeszcze kontynuować.
Komentarze opinie