W Nowodworcach małżeństwo wypatrzyło ładny teren, więc znalazło dewelopera, który miał im pobudować tam wymarzony dom. Zapłacili 500 tys. złotych plus dodatkowe 100 tys. na prawników i nie mają domu. W zasadzie są właścicielami domu, który kupiła też i inna rodzina.
Wszystko przez nieuczciwego dewelopera, który wykorzystał lukę w polskim prawie i dziś nie ma zamiaru oddawać, ani domu, ani pieniędzy. Jednak po kolei. Pan Leszek podpisał umowę przedwstępną i płacił kolejne środki deweloperowi, w miarę powstawania domu. Łącznie nazbierało się tego około 500 tysięcy. I kiedy dom był już na ukończeniu, a Pan Leszek chciał podpisać właściwy notarialny akt własności, deweloper odmówił. Chwilę później ogłosił upadłość. Dopiero potem okazało się, że miał już kredyty i długi, więc sprzedał wybudowany niemal w całości dom innej rodzinie po mocno zaniżonej cenie, aby mieć środki na spłatę własnych długów.
Próbowaliśmy się skontaktować z deweloperem, ale niestety bezskutecznie. W związku z tym nie da się poznać jego stanowiska w tej sprawie. Faktem jest, że podczas podpisywania umowy przedwstępnej nikt nie poinformował Pana Leszka o tym, że deweloper ma długi, kredyty, a działka i dom, który mu się budował były obciążone hipoteką. Polskie prawo mimo, że zabrania sprzedaży takiego domu, to jednak okazało się być tak skomplikowane w swojej konstrukcji, że zanim ktokolwiek połapał się w sytuacji, deweloper sprzedał dom innej rodzinie. Na dodatek po dość mocno zaniżonej cenie. Pan Leszek został z niczym.
Od czterech lat walczy w sądzie o odzyskanie nieruchomości, za która zapłacił. Ale deweloper nie poczuwa się do spłaty. Tymczasem w domu Pana Leszka mieszka zupełnie kto inny, kto również zapłacił za te nieruchomość. Zaś deweloper miał powiedzieć pierwotnemu nabywcy, że nie ma żadnych środków, z których można by było spłacić Pana Leszka, za dom, za który de facto zapłacił.
- Proszę zobaczyć, logicznie myśląc developer zarobił i na jednym człowieku i na innych ludziach, którzy tam teraz mieszkają, prawdopodobnie okradając tak po drodze wszystkich podwykonawców. Mało tego! Ktoś najprawdopodobniej udzielił developerowi kredytu połakomiwszy się na ogrom inwestycji. W jaki sposób zbadał zdolność kredytową tego developera? Gdzie prawo? Gdzie egzekwowanie zamierzenia przestępstwa? – mówi nam Pani Agnieszka, która stara się pomóc pechowemu małżeństwu.
Pan Leszek przez tę sprawę zdecydował się zakończyć prowadzenie działalności gospodarczej. Musiał skupić się na odzyskaniu domu lub zapłaconych za budowę domu pieniędzy. Zmienił kilku prawników. Wydał na nich łącznie już około 100 tys. zł, które miał zaoszczędzone w czasie, kiedy tę działalność prowadził. W międzyczasie zmieniały się także przepisy prawne. Dziś mężczyzna nie ma ani pieniędzy, ani domu, ani jakiegoś sensownego pomysłu na to, w jaki sposób odzyskać swoją własność.
Komentarze opinie