Reklama

Mało wpływów z akcyzy, więc będzie kolejna podwyżka

05/09/2014 08:12


Po podwyższeniu akcyzy na wyroby alkoholowe i tytoniowe nastąpiło to, o czym wielu mówiło przed wprowadzeniem wyższych podatków – spadek wpływów do budżetu państwa. Mimo tego nasz rząd szykuje kolejne podwyżki.

Jak zabić w człowieku chęć do prowadzenia biznesu? Podwyższając podatki oraz inne daniny na rzecz państwa. To najprostsza droga do likwidacji dochodów, z których państwo się utrzymuje. Mimo tego, rządzący nadal uważają, że jak podwyższą podatki, wpływy się zwiększą. A jak się zwiększyły widać po ostatniej podwyżce. Wpływy do budżetu państwa z tytułu sprzedaży wyrobów objętych akcyzą na alkohol i papierosy spadły o 567 mln zł i to tylko w pierwszym półroczu w porównaniu do roku ubiegłego.

Być może rząd właśnie wpadł na pomysł z czego sfinansować swoje nowe obietnice. Ale jeśli liczy, że to się uda, jest w błędzie. Z każdą podwyżką wpływy z akcyzy spadają. Specjaliści twierdzą, że tak samo będzie i tym razem. Tymczasem w Białymstoku można zaobserwować zwiększenie kontroli w miejscach, gdzie do tej pory można było kupić papierosy lub alkohol pochodzące z przemytu.

Pod Rossmanem na ulicy Jurowieckiej godzinami stoją patrole Straży Miejskiej. Na dodatek pojawiają się tam pracownicy Służby Celnej. Wszyscy handlarze zniknęli jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Podobnie rzecz się ma w pobliżu Madro. Nawet na bazarze przy Kawaleryjskiej częściej widać patrole mundurowych.

Pochodzą, postoją kilka dni, a tu nikogo nie będzie. Nie wierzę, żeby stali codziennie. Za parę dni pewnie wszystko wróci do normy – mówi nam jedna z osób, która handluje używanymi przedmiotami przy Jurowieckiej.

Na razie nic tu nikt nie sprzeda. Kontrole są już trzeci dzień. Celna lata jak szalona, policja podjeżdża i strażnicy chodzą co chwila. Wszystkich, co handlowali wymiotło. Ale pewnie za kilka dni będzie znów można kupić, co trzeba – mówi nam inna osoba, która również pracuje przy Jurowieckiej.

Straż Graniczna i Celna każdego tygodnia likwiduje większą kontrabandę. Ale dopóki ceny alkoholu i papierosów będą rosły trudno się spodziewać, że przemytnicy zrezygnują z dobrego zarobku. Codziennie kupują u nich setki, jeśli nie tysiące białostoczan. Na dodatek Białorusini, którzy przyjeżdżają na zakupy przewożą drobne dostawy każdego dnia.

Jeśli ceny w sklepach i kioskach znów podskoczą, handlarzy z pewnością przybędzie. Głównie dlatego, że przybędzie klientów na towar bezakcyzowy. To oznacza, że do budżetu państwa wpłynie jeszcze mniej pieniędzy. Za kilka miesięcy pewnie znów usłyszymy, że to efekt zainteresowania cydrem lub jabłkami i preferujemy zdrowy styl życia rezygnując z używek. Tymczasem zarabiać jak zwykle będzie czarny rynek.

(Cezarion/ Foto: sxc.hu)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do