Reklama

Marszałek u nas łopatę wbijał, a w Suwałkach budują

09/04/2015 13:18


Były marszałek Karol Tylenda i dawny prezydent Białegostoku – Ryszard Tur, już tyle razy wbijali łopatę pod budowę lotniska, że można się wyłącznie dziwić, dlaczego jeszcze nie mają odcisków na rękach. Przede wszystkim jednak dziwi dlaczego przy tak często deklarowanej przez władze różnej maści potrzebie skomunikowania regionu z resztą Polski, w Białymstoku nadal nie mamy lotniska. Tymczasem w Suwałkach zamiast wdzięczyć się do kamer z łopatą w ręku, lotnisko po prostu budują.

Jak to jest, że mniejsze miasto położone na północy regionu może mieć swoje lotnisko, a stolica województwa ciągle nie może doczekać się tej najważniejszej w sferze komunikacji inwestycji? Patrząc na dotychczasowe decyzje władz Suwałk - Strefa Ekonomiczna, aquapark, teraz lotnisko - można przypuszczać, że jest tam realizowany konkretny długofalowy plan ukierunkowany na rozwój gospodarczy. Równolegle w Białymstoku w temacie gospodarki realizowany jest najwyraźniej plan niedoszłego prezydenta – Krzysztofa Kononowicza. Widać wyraźnie, że oprócz generujących olbrzymie koszty, przeskalowanych dróg, estakad i stadionu - w Białymstoku niczego więcej nie będzie.

Warto przypomnieć historię, która stoi za budową suwalskiego lotniska. Jeszcze kilka lat temu Suwałki były marginalizowane, niedoinwestowane. Tamtejsze władze narzekały, że samorząd województwa ślepo zapatrzony jest w Białystok i zaspokaja tylko jego metropolitalne potrzeby. Pod koniec 2013 roku Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku wydała decyzję środowiskową, która pozwala na budowę w Suwałkach małego portu lotniczego. Suwalski samorząd chciał, by budowa zaczęła się jak najszybciej, najlepiej w następnym roku. Udało się, powstała część niezbędnej infrastruktury. Jednak na drodze do budowy małego lotniska stanął problem bardzo przyziemny - zabrakło gruntów miejskich, które posłużyłyby za pas startowy. Jednak i to udało się przezwyciężyć – w myśl zasady, że dla chcącego nie ma rzeczy niemożliwych.

Bezpośrednio przy zbudowanym już częściowo lotnisku znajdowały się tereny należące do skarbu państwa, ponad 30 hektarów gruntu przeznaczonych na cele obronności i bezpieczeństwa państwa. Kilka dni temu okazało się, że możliwe jest ich przyłączenie i wykorzystanie na potrzeby gminy. Minister Obrony Narodowej w piśmie do wojewody podlaskiego poinformował, że sprawa wykorzystania gruntów planowanych pod budowę lokalnego lotniska w Suwałkach była przedmiotem szczegółowej analizy, w wyniku której MON uznał, iż te grunty mu się nie przydadzą. Ale jeśli mają przydać się Suwałkom i wpłynąć na rozwój regionu, to MON nie ma nic przeciwko temu, by te grunty oddać na rzecz lotniska.

Budowa lotniska lokalnego przez Suwałki może przysłużyć się temu miastu, o ile inwestor nie przesadzi z niepotrzebną infrastrukturą. Mam na myśli budynki, które powinny być projektowane z myślą o użyteczności, a nie wyglądzie i efektownych gabarytach. Natomiast suwalskie lotnisko nie zastąpi regionalnego portu lotniczego, bo będzie obsługiwać inne samoloty i służyć do innego typu transportu – uważa radny Rady Miasta Białystok – Tomasz Madras.

Budowa lotniska w Suwałkach to dobra informacja nie tylko dla mieszkańców tego miasta, ale i dla całego Podlasia. Szkoda jednak, że Białystok przespał swoją szansę i przez tyle lat nie był w stanie zorganizować regionalnego portu lotniczego. To niestety świadczy o indolencji władz województwa i braku kompetencji osób odpowiedzialnych za to, co się stało – mówi nam senator Tadeusz Arłukowicz (PO), który – mimo że wywodzi się z tej samej partii co były marszałek województwa, dostrzega zaniedbania w sferze nadzorowanych przez niego inwestycji.

Nie da się bowiem ukryć, że po ośmiu latach wydawałoby się niezakłóconych rządów Platformy Obywatelskiej zarówno w mieście, regionie jak i kraju, białostoczanom z marzeń o lotnisku pozostaną ekspertyzy, opracowania i tomy nikomu do niczego niepotrzebnej dokumentacji. Nie dziwi oburzenie polityków partii opozycyjnych, zarzucających samorządowi województwa marnotrawienie publicznych pieniędzy, skoro przez tyle lat nikt w urzędzie przy Wyszyńskiego nie był w stanie niczego załatwić, ani podjąć decyzji, która mogłaby rozruszać gospodarczo nasze miasto i całe województwo. Winnych zaniedbań nie ma. Co więcej, w nagrodę za sprawne działanie były marszałek województwa Jarosław Dworzański został doradcą prezydenta Białegostoku do spraw projektów unijnych. O ironio, ma odpowiadać w sejmiku za lobbing na rzecz stolicy województwa, możliwe, że będzie doradzał także w sprawie… budowy pasa startowego na Krywlanach.

Kilka dni temu minął właśnie ostateczny termin do składania ofert na opracowanie programu funkcjonalno-użytkowego tej inwestycji. Wiadomo, że jest czterech zainteresowanych. Za kilka dni poznamy podmiot, który zajmie się opracowaniem tego ważnego dokumentu. Z szacunków wynika, że koszt niezbędnych prac przy budowie pasa startowego dla małych samolotów na Krywlanach wyniesie ok. 20-25 mln zł. Tymczasem w Suwałkach, zdaniem Prezydenta Czesława Renkiewicza, budowa małego portu lotniczego będzie kosztować około 13,5 mln złotych. Skąd te rozbieżności? Trzeba by zapytać rządzących Białymstokiem ekonomistów i ich doradców. Chociaż skoro już wydaliśmy z naszej wspólnej kasy blisko 4,5 mln złotych, żeby nie było lotniska, trudno się spodziewać rozsądnych wyliczeń lub przemyślanych działań w tej materii.

W tym samym czasie kiedy my będziemy wydawać kolejne miliony na kolejne dokumentacje, Suwałki będą oczekiwać na decyzję wojewody podlaskiego, który powinien niezwłocznie wydać zgodę na zamianę nieruchomości po tym, jak miasto przejęło grunty skarbu państwa. Potem pozostanie już tylko uzyskać zezwolenie Państwowego Urzędu Lotnictwa Cywilnego i budowa lotniska w Suwałkach wejdzie w etap końcowy.

Należy tylko się cieszyć, że Suwałki dynamicznie się rozwijają. Nie ulega wątpliwości, że miasta, nawet z małym lotniskiem, mają większy potencjał gospodarczy. Umiejętność perspektywicznego myślenia i planowania inwestycji, a dodatkowo fakt, że Suwałki są położone w pobliżu strefy euro, także wpłyną korzystnie na ich rozwój. Szybko może się okazać, że właśnie to miasto, a nie Białystok, będzie wiodącym w całym województwie podlaskim – mówi senator Arłukowicz.

Port powinien powstać w rejonie Białegostoku, a więc w centralnej części województwa. To opłaciłoby się dla gospodarki regionu, wpłynęło na zwiększenie obrotów handlowych i inwestycje, a więc po prostu pozwoliłoby więcej zarabiać. Bez portu lotniczego z prawdziwego zdarzenia Białystok będzie rozwijał się wolniej, niż inni, będzie wzrastać bezrobocie i spadną przeciętne płace. Jeśli ktoś myśli, że lotniska lokalne, lub lepsza droga do Warszawy, zastąpią regionalny port lotniczy, to jest w błędzie – uważa radny Tomasz Madras.

Patrząc na chaotyczne działania władz województwa i jego stolicy, śmiemy wątpić czy rozumieją oni takie proste zależności. A nawet gdyby rozumieli, czy stać ich na odważne decyzje, tak jak było ich stać na wydanie 4.490.779,74 zł na to, żeby nie było niczego?

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: zrzut ekranu z Facebooka/ Miejsca w Białymstoku, o których nie miałeś pojęcia że są, bo ich nie ma)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do