Reklama

Miasto Literackie

27/07/2012 11:41
[caption id="attachment_175" align="alignleft" width="200"] Czytanie uzależnia[/caption]

Gdzieś, kiedyś usłyszałam piękne zdanie: „Czytanie jest jak narkotyk. Nieprzyzwyczajonych boli. Przyzwyczajonych boli jeszcze bardziej, bo nie mogą przerwać” (cytuję z pamięci).

Ja, jako typowy mól książkowy, podpisuję się pod tym z całą rozciągłością. Ale wiem, że takich jak ja, przyzwyczajonych i nie potrafiących przerwać, jest coraz mniej. Truizmem wręcz wydaje się mówienie o upadku czytelnictwa i konieczności dotarcia do młodzieży, podjęcia inicjatywy promującej czytelnictwo.

Chwała przepracowanym polonistom i bibliotekarzom, gdy mają czas, ochotę i energię, aby zachęcać swoich uczniów do sięgania po literaturę, w jakiejkolwiek formie, czy papierowej, czy e-bookowej. Chwała instytucjom, które podejmują trud, aby wychować czytelnika, jakkolwiek okropnie to brzmi.


Trochę szkoda, że Białystok nie może poszczycić się biblioteką na luzie, w której rodzice z dziećmi mogliby przebywać, a znajomi przy książce mieliby szansę wypić filiżankę dobrej kawy (czy gdziekolwiek w Polsce jest taka biblioteka?). Szkoda, że nasze miasto nie posiada szlaku literackiego. Szkoda, ale zamiast płakać nad tym, czego nie ma, przyjrzyjmy się temu, co już jest.


Miłośnicy literatury coś dla siebie w życiu literackim miasta znajdą. A co z osobami piszącymi? Czy miasto stwarza dla nich szansę na debiut? Każdy, kto naprawdę chce, znajdzie szansę, aby zadebiutować i w Białymstoku, i poza nim. Czasami jest to po prostu chęć przełamania się, podejścia do jakiegoś znanego twórcy, wzięcia udziału w konkursie literackim (np. Wrzenie, „Tutaj jestem”).


Napisania do radia, do audycji Wiesława Szymańskiego Poczta Literacka, która już od ponad szesnastu lat daje szansę na debiut, a także możliwość popracowania nad warsztatem. – W tak zwanych dzisiejszych czasach nie jest ważne, czy się mieszka w Białymstoku, czy w Bangkoku – mówi Damian Kudzinowski, prezes Stowarzyszenia Fabryka Bestsellerów. – Jeśli ktoś ma potrzebę pisania, to dzięki Internetowi może spotkać ludzi, którzy pomogą mu zdobyć warsztat, skontaktuje się z wydawcą, a nawet sam wypromuje swoją książkę.


Fabryka Bestsellerów oczywiście służy pomocą w miarę swoich możliwości. (…) Jeśli ktoś nas prosi o radę, czy pomoc, jesteśmy otwarci, ale póki co jeszcze nie wszechmocni. – kończy. Jednak warto wiedzieć, co oferuje debiutantom rodzime miasto.
O debiutantach pamięta Książnica Podlaska. Cykl Śród Literackich „Przed debiutem” jest właśnie kierowany do osób, które jeszcze nie mają publikacji, a chciałyby się pokazać. Wystarczy zgłosić się z pewną próbką twórczości. Gdy spotka się ona z zainteresowaniem organizatorów, adept pióra wraz z innymi początkującymi twórcami (spotkanie jest organizowane dla kilku osób), może się
zaprezentować.W moim odczuciu propozycja ciekawa, dająca szansę na wypuszczenie tekstów z szuflady.


Taką możliwość daje także almanach „Epea”, przyciągający początkujących literatów z całej Polski. Wystarczy śledzić informacje w internecie, aby poznać już wrześniowy termin przysyłania propozycji. Specjalnie dla debiutantów, marzących o własnej papierowej książce, został stworzony konkurs „Tutaj jestem”.


Już po raz trzeci WOAK oczekuje na propozycje tomików poezji, zbiorów opowiadań, czy też powieści. – I na chwilę obecną działalność wydawnicza zaczyna się i kończy na konkursie „Tutaj jestem!” – mówi Izabela Dąbrowska. Ze względów finansowych, wydawnictwo już z trzydziestoletnią tradycją, nie może sobie pozwolić na większą liczbę publikacji niż jedna książka rocznie. Forma konkursu natomiast pozwala w sposób obiektywny i uczciwy wyłonić odpowiednią propozycję.I chyba rzeczywiście jest to forma trafiona, jeżeli książka laureatki ostatniego konkursu – Kamili Przychodzień – została nominowana do Nagrody Kazaneckiego.


Skoro nagrodą staje się wymarzona publikacja, warunki wzięcia udziału w konkursie są dość rygorystyczne. Pierwszy mówi, że przysłana praca ma być pewną już gotową i przemyślaną całością. Nie przypadkowy wybór wierszy, a zamknięty tomik poetycki.
Nie fragment prozy, a cykl opowiadań lub gotowa powieść. Poza tym konkurs jest otwarty dla osób przed debiutem, nie posiadających publikacji.


Konkurs WOAK-u ma zasięg ogólnopolski, jednak organizatorzy pragną promować przede wszystkim początkujących twórców z regionu. Dlatego też przysyłane teksty, w treści lub nastroju, mają nawiązywać do Podlasia. Okazuje się, że nie jest to przeszkodą dla osób spoza naszego regionu. W zeszłym roku nagrodzony został tomik poetycki Anny Piliszewskiej – mieszkanki Wieliczki; a zdarza się, że na konkurs nadsyłane są propozycje z zagranicy.


Brak funduszy powoduje, że ani Książnica Podlaska nie wydaje książek debiutantów, ani WOAK nie wydaje poza konkursem „Tutaj jestem”. Chyba że obok ciekawej i wartościowej propozycji, początkujący pisarz, poeta posiada pewne zaplecze finansowe, które pozwoli pokryć choć część kosztów związanych z wydaniem. Podobny układ wydawniczo-finansowy proponuje debiutantom coraz większa liczba wydawnictw z całej Polski. Jednak nie jest to propozycja trafiająca do każdego piszącego. Dla tych, którzy nie chcą lub nie mogą dopłacić do wydania książki, pewną opcją okazują się platformy wydawnicze e--booków, działające na zasadzie self publish.


Jedną z takich platform – Port Publish – od stycznia prowadzą młodzi ludzie z Białegostoku. O sobie mówią, że są pasjonatami różnych dziedzin, których synteza umożliwiła pracę nad powstaniem portalu Port Publish. Portal umożliwia nie tylko publikowanie książek w formie e-booków, ich kupno i sprzedaż, ale także bezpłatną promocję dla najlepszych twórców. Zamieszczone publikacje, na życzenie autorów, są również dystrybuowane w różnych księgarniach internetowych.


Główną cechą Port Publish jest integracja i aktywizacja społeczności, która ocenia i wskazuje wartościowe pozycje, co znacząco wpływa na indywidualny charakter serwisu – przynajmniej tak zapewniają założyciele platformy. I szansa na debiut – z ostatniej chwili. Tomek Kudaszewicz – redaktor „Nowych Kartek” – zapewnia, że w najbliższym, wrześniowym numerze pojawią się strony poświęcone debiutantom.


Może Białystok nie należy do miast szczególnie literackich, ale w miarę swoich możliwości odpowiada na potrzeby ludzi piszących i czytających. Problemem wydaje się nie tyle brak inicjatyw, co zbyt małe zainteresowanie nimi. Z czego to może wynikać? Czasami ze zbyt małej promocji wydarzenia, nieumiejętności dotarcia do potencjalnych odbiorców. Czasami ze specyficznej bierności nas – białostoczan, szczególnie widocznej dla tych, którzy choć przez kilka lat mieszkali w innym, dużym mieście. Jednak, gdy obserwuję, jak miasto zmienia się od kilku lat i widzę coraz to nowe inicjatywy kulturalne i literackie, śmiem optymistycznie wierzyć, że będzie lepiej. Może i ostatnie lata nie były najlepsze dla białostockiej literatury, na co wskazywałaby mała ilość książek nominowanych do nagrody Kazaneckiego. A jednak, mam nadzieję, że to tylko zasada fali. Teraz jest spadek, ale za jakiś czas będzie wzrost. Cóż, sama trzymam kciuki, aby ta nadzieja nie okazała się matką głupich.


 (Katarzyna Bezubik)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do