Kilkuset mieszkańców jest zmuszonych płacić ogromne czynsze deweloperowi, który przejął mieszkania zakładowe na Starosielcach. Prosili oni już jakiś czas temu władze Białegostoku o pomoc w wykupieniu mieszkań. Dopiero po tym, gdy sprawą zainteresowali się radni, będą w najbliższym czasie podejmowane kroki w tej sprawie i być może niebawem skończy się zarabianie na mieszkańcach, którzy nie mieli do tej pory żadnego wsparcia.
Mieszkańcy osiedla Starosiecle od kilku lat bezskutecznie próbowali wykupić mieszkania, w których mieszkają od dziesiątek lat. Otrzymali je od zakładu pracy. Kilka lat temu zakład pracy upadł, wszedł nowy właściciel, który przejął cały majątek i narzucił własne stawki czynszów mieszkaniowych. Miesięczna opłata tylko za samo mieszkanie bez mediów, sięga nawet 1000 złotych. Część z osób to już emeryci, którzy mają niskie emerytury i zwyczajnie nie stać ich na tak wysokie opłaty.
- W latach 1976 – 1983 zostało wybudowanych 14 bloków czteropiętrowych i jeden wieżowiec 10-piętorowy. Dzięki tym blokom znaleźliśmy pracę w zakładach kolejowych. Pracowaliśmy za bardzo niską stawkę ze względu na to, że otrzymaliśmy te mieszkania. Jeśli ktoś chciał odejść ze względu na niskie zarobki, od razu był wyrzucany na bruk – wyjaśniała kilka tygodni temu Anna Bezubik, mieszkająca na Starosielcach.
Sprawą zainteresowali się radni, którzy zdecydowali się pomóc setkom ludzi pozostawionych dziś samym sobie. Okazało się, że niedawno w życie weszła znowelizowana ustawa o finansowym wsparciu tworzenia lokali socjalnych, mieszkań chronionych, noclegowni i domów dla bezdomnych, na mocy której istnieje możliwość przejęcia przez miasto budynków zakładowych. Chodzi aż o kilkanaście bloków czteropiętrowych oraz jeden wieżowiec. Radna Katarzyna Siemieniuk wystąpiła na początku marca do Prezydenta Białegostoku z interpelacją w tej sprawie.
- Inne samorządy w tym zakresie działają, czy to Katowice, czy Piekary Śląskie. Mieszkania są tam systematycznie wykupowane. Jednak trzeba najpierw w budżecie miasta zagwarantować jakąś określoną kwotę. Trzeba też oszacować – ile. Musi więc wejść tu rzeczoznawca, oszacować realną cenę mieszkań, bo to nie są nowe budynki. Musi być wzięta pod uwagę także okolica. To wszystko musi być policzone i nam przedstawione, abyśmy mieli pełną wiedzę. Prezydent może wystąpić wówczas do Funduszu Dopłat z Banku Gospodarstwa Krajowego na wykup takich mieszkań – wyjaśnia radna Katarzyna Siemieniuk.
Tuż przed Świętami Wielkiej Nocy Prezydent Białegostoku odpowiedział pozytywnie na interpelację radnej. Wskazał również, że już wcześniej, bo w 2006 roku, prowadzone były rozmowy z obecnym właścicielem mieszkań zakładowych, ale wówczas negocjacje zakończyły się fiaskiem. Być może tym razem, rozmowy się powiodą. Na mocy nowych przepisów, kilkaset rodzin ma nadzieję, że miasto przy udziale 70 proc. własnych środków odkupi lokale i udostępni do wykupienia mieszkańcom, którzy właśnie takim procesem są zainteresowani najbardziej.
„Dotychczas nie były zgłaszane inne sygnały wskazujące na potrzebę stworzenia programu stopniowego wykupu mieszkań zakładowych w oparciu o nowelizację ustawy. Niemniej jednak, mając na względzie oczekiwania społeczne, prowadzone będą czynności pod kątem oceny, ile mieszkań zakładowych powinno zostać objętych programem. Należy przy tym wziąć pod uwagę zainteresowanie obecnych właścicieli byłych mieszkań zakładowych ich sprzedażą Miastu Białystok” – odpowiedział radnej Prezydent Białegostoku, Tadeusz Truskolaski.
Teraz pozostało już trzymać kciuki za powodzenie rozmów z właścicielem mieszkań zakładowych. Być może tym razem zdecyduje się na ich sprzedaż Miastu Białystok. Dodamy tylko, że w przypadku nabycia przez gminę lokali na Starosielcach, dotychczasowi najemcy staliby się najemcami lokali komunalnych i przez 15 lat od dnia rozliczenia kosztów przejęcia, nie można by było takich lokali sprzedać, zamienić ani zmienić ich przeznaczenia.
Komentarze opinie