Reklama

Mieszkańcy pytają – kto normalny buduje obwodnicę przez środek osiedla?

05/09/2016 18:07


Pytanie o normalność i potrzebę przecinania osiedla mieszkaniowego na pół śródmiejską obwodnicą padło wczoraj na posiedzeniu Komisji Rewizyjnej Rady Miasta. Mieszkańcy są wściekli na hałas i twierdzą, że najpierw długo walczyli o ekrany akustyczne, a już po ich zamontowaniu sytuacja niewiele uległa zmianie.

Na parterze jeszcze jest jakoś w miarę, ale na piętrze w domu nawet własnych myśli nie słychać. To jest coś strasznego – mówiła wczoraj na posiedzeniu Komisji Rewizyjnej Barbara Bielawska.

Kobieta wraz z mężem i rodziną mieszka przy Trasie Generalskiej, na ulicy Sosabowskiego w Białymstoku. Ale od niedawna dopiero za ekranami akustycznymi. Ona oraz pozostali sąsiedzi walczyli z urzędem miasta o budowę ekranów akustycznych. Tak się bowiem złożyło, że podczas przygotowywania dokumentacji i tworzenia projektu budowlanego urzędnicy zapomnieli, że na trasie, którą sunie w większość ciężki tranzyt, przydałoby się postawić jakieś bariery chroniące ludzi przed hałasem. Jak nam przyznali urzędnicy jeszcze w ubiegłym roku, decyzja środowiskowa dla tej inwestycji drogowej nie zawierała żadnych barier chroniących przed nadmiernym hałasem.

Niestety, przez ten wypadek przy pracy trzeba było dodatkowo wysupłać z kasy miasta blisko 3,5 miliona złotych. Kiedy budowała się Trasa Niepodległości, była w znacznej części sfinansowana ze środków unijnych. I gdyby urzędnicy pomyśleli, że obwodnica śródmiejska, po której suną TIR-y oraz inne ciężkie pojazdy – bo jest to idealny szlak do granicy z Białorusią oraz do wylotówki na Warszawę – to ekrany akustyczne zostałyby w znacznej części sfinansowane, tak samo jak budowa trasy. Ale skoro nikt nie pomyślał, że będzie głośno, za budowę ekranów akustycznych na dość dużym odcinku trzeba było wyłożyć pieniądze z kieszeni białostoczan.

W decyzji środowiskowej dla przedsięwzięcia polegającego na „Budowie przedłużenia ul. Gen. Wł. Andersa (przedłużenie drogi krajowej nr 65 Gołdap – Bobrowniki) na odcinku od skrzyżowania dwupoziomowego z ul. Wasilkowską w Białymstoku do połączenia z Szosą Baranowicką (teren Gminy Supraśl)” nie była przewidziana ochrona akustyczna – wyjaśniała naszej redakcji w maju ubiegłego roku Katarzyna Ramotowska z Departamentu Prezydenta Miasta Białegostoku.



Urzędnicy cieszyli się późnej, że wydadzą o 550 tys. zł mniej niż pierwotnie zakładano na ochronę przed hałasem. Bo mieszkańcy jednak dopięli swego i wymogli w końcu budowę ekranów akustycznych na Sosabowskiego i Andersa. Musieli także znacznie dłużej czekać na montaż. Choć winy w tym urzędników nie było, ponieważ wykonawca ewidentnie zaniedbywał obowiązki i budowę ekranów zakończył z dużym opóźnieniem. Niestety, po zakończeniu budowy ekranów, uciążliwości związane z dużym ruchem ulicznym, dla mieszkających przy tej arterii, od tego się nie zmniejszyły.

Urząd Miejski nałożył karę na wykonawcę w związku z nieterminową realizacją inwestycji. Ale mieszkańcy nie są zadowoleni. Narzekają, że nadal jest stanowczo za głośno. Postarali się o badania poziomu hałasu. Wykonywał je Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska oraz Miasto Białystok, które zleciło przeprowadzenie badań wyspecjalizowanej firmie. Wyniki pomiaru hałasu znacznie od siebie odbiegały. Ale niezależnie od tych rozbieżności, wyniki pomiarów wskazały, że jest stanowczo za głośno. Mieszkańcy zaś twierdzą, że w takich warunkach życie to koszmar.

Skandalem jest, że zaprojektowano obwodnicę śródmiejską wewnątrz osiedla i nikt nie pomyślał o zabezpieczeniu mieszkańców przed hałasem. Tak się nie da mieszkać – narzekała obecna na posiedzeniu Komisji Rewizyjnej Barbara Bielawska, która złożyła skargę na działalność prezydenta w tej sprawie.

Dla mnie także jest niezrozumiałe, że dzielnica została przecięta na pół i do środka wprowadzono ciężki ruch tranzytowy. Sam mieszkam niedaleko i wiem, że hałas jest nie do wytrzymania – mówił radny Piotr Jankowski, szef Komisji Rewizyjnej Rady Miasta.

Urzędnicy upierają się, że z obwodnic śródmiejskich korzystają głównie mieszkańcy Białegostoku. I w ciągu dnia raczej tak właśnie jest. Ale też w ciągu dnia kierowcy TIR-ów w okresie letnim mają ograniczenia do poruszania się po miejskich arteriach. Za to wieczorem i w nocy, na Sosabowskiego i Andersa jeżdżą przede wszystkim ciężkie pojazdy, które powodują najwięcej hałasu i najwięcej zniszczeń na drogach. I to wówczas ten hałas jest najbardziej dokuczliwy. Miasto cichnie, gwar i wszelkie odgłosy dzienne zamierają. Za to echo daleko niesie, poza ekranami akustycznymi dźwięki, które nie dość, że są nieprzyjemne dla ucha, to praktycznie uniemożliwiają nocny wypoczynek we własnym domu.

Kto normalny buduje obwodnicę przez środek osiedla mieszkaniowego? Ta inwestycja drogowa miała cieszyć, a rujnuje życie. Musieliśmy przez tę obwodnicę wybudować nowy garaż i kilka innych rzeczy zmienić. Nas to bardzo dużo kosztowało – wyjaśniała wczoraj radnym kobieta skarżąca się na hałas i nieskuteczność ekranów akustycznych przy Trasie Generalskiej.

Z uwagi na to, że dokonane w ostatnim czasie pomiary hałasu przy Sosabowskiego przeprowadzone przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska oraz przez firmę, której zleciło to samo Miasto Białystok, różnią się od siebie znacząco, Komisja Rewizyjna Rady Miasta wystąpiła z wnioskiem, aby pomiary przeprowadzono ponownie. Szef Komisji Rewizyjnej zwrócił się do Przewodniczącego Rady Miasta, aby ten wystąpił do Generalnego Inspektoratu Ochrony Środowiska i aby to GIOŚ dopilnował pomiarów hałasu w tej części naszego miasta. Radni zgodzili się również, że Miasto Białystok, we własnym zakresie kolejny raz powinno sprawdzić jak faktycznie wygląda natężenie ruchu na Sosabowskiego i dalej na Andersa oraz ponownie sprawdziło czy poziom hałasu przekracza dopuszczalne normy.

I kiedy jednych cieszy możliwość szybkiego przemieszczania się po Białymstoku, inni z mieszkańców narzekają i przeklinają tę samą inwestycję. Natomiast my kolejny raz zwracamy uwagę na potrzebę wybudowania prawdziwych obwodnic miasta, które ciężki tranzyt powinien przejąć i wyprowadzać go poza granice administracyjne lub obrzeża, na których nikt nie mieszka. Dopóki tak się nie stanie, nie ma co liczyć na to, że ustaną skargi mieszkańców na okropny hałas.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do