Reklama

Mieszkaniec Odessy: Krwawa Wielkanoc, zginęła moja koleżanka, jej dziecko i matka

04/05/2022 15:34

Kilka dni temu, dokładnie 23 kwietnia, Rosjanie przeprowadzili atak rakietowy na Odessę. Kilka pocisków trafiło w obiekty wojskowe, ale dwa uderzyły w budynki mieszkalne. Osiem osób, w tym trzymiesięczne niemowlę, miało zginąć, 18 zostało rannych. Według relacji mieszkańca tego nadmorskiego, ponad milionowego miasta alarmy lotnicze słychać każdego dnia.

Dotychczas w leżącej nad Morzem Czarnym Odessie nie toczyły się walki, a w mieście było względnie spokojnie, choć wszyscy zdawali sobie sprawę, że zagrożenie rosyjskim atakiem jest bardzo realne. Tym bardziej, że od dłuższego czasu mówi się o możliwym desancie, co jakiś czas słychać wybuchy i alarmy bombowe. Miasto zostało zaatakowane w minioną sobotę - dwie rakiety uderzyły wojskowy terminal logistyczny, dwie kolejne w budynki mieszkalne, jedna spadła na cmentarz, dwie zostały zniszczone przez obronę przeciwlotniczą.

Codziennie żyję od alarmu do alarmu. Do tej pory w moim regionie było dość spokojnie, ale sobotni ostrzał był straszny. Jakoś się trzymam, ale jest ciężko - opowiada Iwan, nauczyciel w jednej z odeskich szkół średnich.

Mężczyzna tłumaczy, że w mieście jest prąd, woda, jedzenie, z tym że ceny żywności mocno poszły w górę. Ludzie, którzy nie wyjechali, starają się pracować, żeby utrzymywać gospodarkę.

Jednak na ulicach nie ma przechodniów, widać tylko patrolujących je żołnierzy. Ludzie są zdenerwowani, bo pojawiła się informacja, że Rosjanie będą przeprowadzać kolejne ataki, a celem jest utworzenie korytarza do Mołdawii. Jedna z sobotnich rakiet uderzyła w budynek, gdzie mieszkała moja koleżanka ze studiów, zginęła. Zginęło także jej dziecko i matka. Tragedia. Łącznie śmierć poniosło osiem osób, 18 zostało rannych. Ludzie określają to krwawą Wielkanocą - relacjonuje nasz rozmówca.

I dodaje przy tym, że Ukraina walczy, nikt nie oczekiwał, że będzie taki opór.

Władze ukraińskie mówią, że nic oddamy i wrócimy na naszą ziemię. Ale trzeba będzie zapłacić wysoką cenę. Gdyby NATO zamknęło niebo, byłoby lżej. Boję się, że połowa miast zostanie zniszczona - podkreśla Iwan. - Chcę jednak powiedzieć, że jesteśmy wdzięczni za pomoc Polsce, Wielkiej Brytanii, Stanom Zjednoczonym.

Z kolei jeden z ukraińskich prawników przekazał nam, że 85 proc. znalezionych w Buczy ciał ma dziury po kulach. To wskazuje, że ludzie zostali rozstrzelani. Mężczyzna ma dom w Łucku (zachodnia Ukraina), stwierdza, że w tym mieście jest spokojnie.

Wielu przesiedleńców. Asortyment produktów spożywczych zmniejszył się o około 25 procent, ale to akurat są drobiazgi - mówi adwokat.

Powyższe zdjęcie otrzymaliśmy od Iwana z Odessy. To jeden z budynków, w który uderzyła rakieta podczas sobotniego ostrzału.

(Piotr Walczak)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do