Reklama

Ministerstwo pomoże w budowie, ale róbcie to mądrze

25/07/2016 13:08


Rozmowa z Witoldem Bańką, ministrem sportu i turystyki

- Czy deklaruje Pan takie same pieniądze na budowę hali, które obiecał Pana poprzednik we wrześniu ubiegłego roku?

- Nie jestem w stanie zadeklarować żadnej kwoty bez konkretnej dokumentacji. Kwota, którą deklarował mój poprzednik, oparta była wyłącznie na samej deklaracji wpisania tej inwestycji do wieloletniego programu strategicznego ministerstwa. To nie wiąże się z żadnymi konkretnymi kwotami. Nie wiem skąd jest są cyfry, które padają w medialnych doniesieniach i są wymieniane przez włodarzy miasta. Moja wizyta w Białymstoku pokazuje pełną otwartość i wolę współpracy. Wiemy, że to miejsce, które nie posiada hali wielofunkcyjnej, która służyłaby jak największej liczbie sportowców, więc nie ma zmiany w naszym nastawieniu Ale dopóki nie ma dokumentów, nie ma mowy o kwocie dofinansowania. Gdybym mówił inaczej, to byłoby to oszukiwanie.

- To na jakim etapie są rozmowy z władzami Białegostoku o hali widowiskowo-sportowej?

- Na żadnym. Nie było dotąd żadnych rozmów z władzami Białegostoku. Wiem, że w przekazie medialnym pojawiły się wypowiedzi prezydenta Białegostoku, który sugerował, że on wie, co minister deklarował. Ja, niestety, nie miałem nigdy możliwości dłuższej rozmowy z prezydentem. Nie wiem na jakiej podstawie on mówił, że wie, co ja sądzę na ten temat. Na dzisiejszym spotkaniu padły też słowa, że przedstawiciele miasta byli na spotkaniu w ministerstwie sportu i rozmawiali z dyrektor departamentu infrastruktury sportowej. To rzekomo z jej strony padła jakaś deklaracja kwotowa. No więc nie padła, bo pani dyrektor nie może składać takich zapewnień. Pani dyrektor przekazała tylko włodarzom miasta, że ministerstwo nie zdjęło hali z wieloletniego planu inwestycji. I to cała prawda w tej sprawie.

- Czyli hala jest jeszcze w planach ministerstwa?

- Tak. Uważamy, że inwestycja w Białymstoku jest ważna z punktu widzenia polskiego sportu. I dlatego jest na liście strategicznej. Na pewno nie padły jednak z naszej strony żadne kwoty, ani żadne szczegóły o wsparciu. A już na pewno nie padła żadna deklaracja dotycząca takiej czy innej koncepcji tej hali. My tej koncepcji nie znamy. Jak ktoś może mówić, że minister jest za czy przeciw hali z bieżnią, skoro nie ma żadnych konkretów na ten temat? Ja bynajmniej ich nie znam. Przyznam szczerze, że jestem zdumiony tego rodzaju retoryką. I jestem zdumiony tego rodzaju przekazem medialnym władz miasta. No cóż...

- Na jak bardzo wielofunkcyjną halę Pana resort by się zgodził?

- Najpierw chcę się zapoznać z dokumentacją i propozycjami. Na razie to ciągle luźna dyskusja.



- Dziś słyszał Pan dyskusję różnych środowisk sportowych Białegostoku. Przeważał pogląd, że to powinna być hala z bieżnią. Tymczasem prezydent miasta podpisał umowę na projekt i takiej bieżni tam nie ma. Skomentuje to Pan?

- Będziemy dofinansowywać tylko takie obiekty sportowe, które będą tętniły życiem i będą służyły jak największej liczbie sportowców. Podlasie Białystok jest znany w całej Polsce – to bardzo silny klub lekkoatletyczny. Ma pięcioro olimpijczyków, którzy za chwilę będą na igrzyskach w Rio. Zastanawiam się, dlaczego nie ma woli, żeby budować infrastrukturę w oparciu o to, w czym jesteście silni? Dlaczego nie robić tego w oparciu o to dyscypliny, które budują waszą markę? Budowanie obiektów, które będą tylko pomnikami jest pozbawione sensu. Jako resort nie chcemy i nie będziemy finansować inwestycji, które będą służyły tylko wąskiej grupie osób.

- A konkretnie?

- Zaapelowałem podczas tego spotkania o wypracowanie takiego rozwiązania, które pogodzi jak najwięcej pomysłów i dyscyplin sportu. Skoro wydawane jest prawie 100 milionów z budżetu miasta, a samorząd liczy jeszcze na kilkadziesiąt milionów z resortu, to resort ma prawo wymagać, aby ten obiekt wpisywał się w strategię ministerstwa sportu. A tą strategią jest budowa sportu dzieci i młodzieży i sportu opartego na jak największej liczbie dyscyplin i zawodników.

- Czyli jednak jest szansa, żeby po spełnieniu tych warunków, te 40 milionów – a może i więcej – ministerstwo wygospodarowało na halę w Białymstoku?

- Nie wycofujemy się z deklaracji, że ta hala jest w planie wieloletnim. Czekamy na dokumenty i taką koncepcję hali, która realizuje tę strategię, o której przed chwilą mówiłem. Dopiero wtedy padną jakikolwiek kwoty. Ta inwestycja jest ważna, ale trzeba ją robić mądrze.

- Jak Pan ocenia to, że stał się Pan świadkiem pierwszej poważnej debaty o tym jak białostocka hala ma wyglądać i komu służyć?

- To jest bardzo ciekawa sytuacja... Na pewno warto rozmawiać. Przyznam – spodziewałem się, że przy tej wizycie pojawią się różne głosy, ale... Mam tylko nadzieję, że ta debata, to nie będzie sztuka dla sztuki, a włodarze miasta wysłuchają środowiska sportowego. Nie wyobrażam sobie budowania takiej hali w kontrze do własnego środowiska sportowego. To nie jest dobra droga i na pewno jako resort nie będziemy jej popierać. Warto słuchać środowiska sportowego i uwzględniać jego pomysły.

- Jak Pan widzi pomysł, żeby w Białymstoku powstał kompleks lekkoatletyczny, który stałby się ośrodkiem przygotowań olimpijskich, alternatywnym dla zatłoczonej Spały?

- Jestem za, ale przede wszystkim musi być tutaj hala. I to hala z bieżnią. Żeby mówić o takim pomyśle, to jest to warunek podstawowy. Ale jest też koncepcja – i to koncepcja dużo tańsza – którą chcemy zrealizować w skali całej Polski. To budowa strice treningowych hal lekkoatletycznych. Koszt budowy takiej hali to maksymalnie 25 milionów złotych. Taki obiekt ma ograniczone trybuny i służy głównie lekkoatletom. Jest ona dużo prostsza i tańsza do zbudowania. Nasz plan to budowa takich właśnie hal na dużą skalę. Lekkoatletyka w Europie i na świecie jest królową sportu i to jest też nasz kierunek myślenia. W Polsce praktycznie nie mamy hal lekkoatletycznych. Jest tylko Spała i Toruń. To jest sytuacja kuriozalna: nie mamy hal, a mamy sukcesy! Jeśli będziemy budowali hale lekkoatletyczne, to będziemy mieli dużą grupę trenujących dzieciaków. A one będą miały dobre warunki do treningu i to jest przepis na sukces.

- Jakie Pan ma pomysły na poprawienie kondycji polskiego sportu?

- Chcemy wrócić do pomysłu Szkolnych Klubów Sportowych, ale nie jako części lekcji, tylko jako grup naborowych. To zachęci dzieci do sportu po godzinach. W tym roku realizujemy największy nasz projekt "Klub", którego zadaniem jest pomoc klubom poprzez dofinansowanie pracy trenera oraz zgrupowań i zakupu sprzętu sportowego w postaci dwóch grantów: 10 tysięcy dla klubów jednosekcyjnych i 15 tysięcy dla klubów wielosekcyjnych. Zachęcam kluby z Podlasia, mające już dorobek sportowy, do aplikowania o te pieniądze. Zaczynamy niebawem drugi nabór.

- Co jeszcze może resort sportu zrobić dla Podlasia?

- Jestem otwarty na propozycje i gotów do dyskusji. Moja wizyta jest deklaracją pomocy dla Podlasia i dla Białegostoku w zakresie zarówno infrastruktury jak i programów finansujących sport i kluby. Chcę tylko przypomnieć, że Białystok otrzymał już z ministerstwa dofinansowanie do kilku inwestycji infrastruktury sportowej. Cały czas jest nasza dobra wola, ale apeluję żeby to robić to z głową.

- A ilu krążków się Pan spodziewa na igrzyskach w Rio?

- Mam nadzieję, że magiczna granica dziesięciu medali zostanie przekroczona. Są sygnały ze strony zawodniczek i zawodników i jest dobry klimat, żeby się to udało. Mamy naprawdę dużo szans medalowych. Bardzo wielką szansę mają lekkoatleci. Tutaj spore perspektywy ma fantastyczna Kamila Lićwinko i Wojtek Nowicki. Warto inwestować w sportowców, którzy przynoszą splendor temu regionowi.

- Dziękuję za rozmowę.

(Adam Remy/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do