W sierpniu ubiegłego roku sąd rozstrzygnął o boiskach Miejskiego Ośrodka Szkolenia Piłkarskiego. Wskazał wyraźnie w postanowieniu, że Prezydent Białegostoku odebrał je MOSP – owi w sposób nie tylko sprzeczny z prawem, ale przede wszystkim w sposób sprzeczny z zasadami współżycia społecznego. Od ponad pięciu miesięcy jednak Tadeusz Truskolaski nie zdecydował się nawet na spotkanie z władzami stowarzyszenia.
W miniony czwartek rozpatrywana była skarga Miejskiego Ośrodka Szkolenia Piłkarskiego na działalność prezydenta Białegostoku. Skarga wpłynęła do radnych z Komisji Rewizyjnej. Dokumentów do przejrzenia będzie dość sporo, ponieważ odbyły się procesy sądowe, a także odebrano dotacje stowarzyszeniu. I właśnie o dotacje chodzi teraz najbardziej.
Przypominamy, że sytuacja wyglądała tak, że władze stowarzyszenia złożyły w odpowiednim terminie wniosek o dofinansowanie. Była to typowa oferta realizacji zadań publicznych w zakresie wspierania i upowszechniania kultury fizycznej, rozwoju sportu w Białymstoku oraz zaspokajania potrzeb mieszkańców Miasta Białegostoku w tym zakresie. Ale zanim prezydent odpowiedział na ten wniosek przysłał inne pismo. Tym właśnie pismem wymówił dalszą dzierżawę terenu z boiskami, na których MOSP mógłby prowadzić zajęcia. Te zajęcia, na które ubiegał się o dotację. Zaś kilka dni po tym, prezydent przesłał kolejny dokument. Odmawiał w nim przyznania dofinansowania, argumentując swoją decyzję tym, że MOSP nie posiada boisk. W związku z tym, nie będzie miał na czym prowadzić swojej działalności.
Mamy zatem taką sytuację, że Prezydent Białegostoku boiska odbiera, po czym nie przyznaje dotacji z powodu braku tych boisk. Ale tak się składa, że MOSP boiska posiadał i wciąż posiada. Decyzja o odebraniu boisk nigdy nie stała się prawomocna. Sąd przyznał rację MOSP – owi, więc od dłuższego czasu prezes zabiegał o spotkanie z Tadeuszem Truskolaskim, aby omówić sprawę przyznania zaległej dotacji. Niestety ciągle bezskutecznie.
- Nikt mnie nie przepraszał za to co się wydarzyło, ale ja liczę na spotkanie i zdrowy rozsądek. Rodzice dzieci, które tam ćwiczą, nie pozwolą nigdy na to, aby Ośrodek został zlikwidowany. Tu chodzi o dzieci i o ostatnie miejsce, w jakim mogą trenować w godziwych warunkach. Zatem czekam na to spotkanie z prezydentem i liczę, że w końcu nam się uda porozumieć – mówił nam jeszcze w połowie grudnia Stanisław Bańkowski, prezes MOSP.
Do dnia dzisiejszego spotkanie też się nie odbyło. Jeszcze w listopadzie MOSP złożył pozew do sądu przeciwko Tadeuszowi Truskolaskiemu. Chodzi właśnie o odzyskanie utraconych dotacji z powodu, który został definitywnie wykluczony orzeczeniem sądu. Przez ponad półtorej roku MOSP prowadził działalność bez dotacji. Utrzymywał się z własnych środków oraz kredytów. Obecnie stowarzyszenie jest zadłużone i jeśli dotacji nie otrzyma, będzie musiało zrezygnować z wielu zajęć dla dzieci i młodzieży.
- MOSP poniósł przez nieprzyznanie dotacji ogromne straty. Jesteśmy zapożyczeni, musieliśmy rozwiązać zespoły. Chcemy teraz zadośćuczynienia i zwrotu tych pożyczek, które musieliśmy zaciągnąć, by dalej prowadzić swoją działalność, czyli szkolić dzieci i młodzież – tłumaczy Stanisław Bańkowski, prezes MOSP – u.
I dlatego MOSP walczy w sądzie o przyznanie odmówionej dotacji. Musi spłacić zaciągnięte zobowiązania finansowe. Na dodatek główny powód odmowy prezydenta odnośnie nieprzyznania funduszy na działalność, w rzeczywistości nigdy nie istniał. Boiska MOSP miał i ma.
- Jeżeli nie dostaniemy następnej dotacji, to będziemy musieli rozwiązać co najmniej pięć, może nawet sześć zespołów – dodaje Bańkowski.
Obecnie na boiskach przy Świętokrzyskiej trenuje 600 dzieci w różnych wieku. Nie ma żadnego dnia w tygodniu, aby boiska były puste i nic tam się nie działo. Wystarczy pojechać w dowolnym terminie, popatrzeć jak wyglądają zajęcia, a zwłaszcza ile dzieci na nie uczęszcza. Potem warto zapytać jeszcze co sądzą rodzice tych dzieci, którzy doskonale zdają sobie sprawę, że w każdej chwili przygoda ich dziecka ze sportem może się zakończyć. Postępowanie prezydenta jest dla nich kompletnie niezrozumiałe.
My natomiast bardzo uważnie przyjrzymy się sytuacji, kiedy Białostocka Szkółka Piłkarska „Jagiellonia”, już po wyjaśnieniach prokuratury, będzie prowadzić swoje zajęcia na boiskach, które wybuduje na Krywlanach. Będziemy przyglądać się jeszcze temu, czy ta szkółka otrzyma dotacje na swoją działalność statutową oraz w jakiej wysokości.
Tymczasem na bramie Miejskiego Ośrodka Szkolenia Piłkarskiego niezmiennie wisi banner z napisem „Prezydencie Truskolaski! Nie zabieraj dzieciom boisk”. Może właśnie chodzi o to, aby przez brak finansowania tej działalności i tego konkretnego stowarzyszenia, doprowadzić do jego upadku. Tak skończył działalność już niejeden sportowy klub w Białymstoku.
Komentarze opinie