Motocykl to coś więcej niż zwykły środek transportu. Niekiedy to wręcz pełnoprawny członek rodziny. Przekonał się o tym każdy, komu chociaż raz w życiu było dane „odkręcić manetkę”. Zanim jednak wyprowadzimy ubóstwianą maszynę z garażu, musimy ją odpowiednio przygotować do nadchodzącego sezonu.
Zima nie sprzyja motocyklistom. Chociaż jeszcze ćwierć wieku temu motocykl pokonujący pokryte śniegiem polskie ulice nikogo nie dziwił, dziś jego kierowca z miejsca stałby się bohaterem internetowych newsów. W obecnych czasach większość maszyn okres białego szaleństwa spędza w zaciszu domowego garażu, czekając na bardziej korzystną aurę. Kilkumiesięczny postój wymaga zastosowania pewnych zabiegów, które nie tylko przedłużą żywotność naszego cudeńka, ale też pozwolą nam na bezpieczną jazdę.
- Przygotowanie motocykla do sezonu powinno się rozpocząć w chwili pozostawienia go na okres zimowy – mówi Adam Mulawa z firmy Moto – Rem.
Niestety często tak się nie dzieje. Co wtedy?
W pierwszej kolejności powinniśmy sprawdzić stan akumulatora. Jeśli zapomnieliśmy go odpowiednio wcześniej wymontować i umieścić w ciepłym pomieszczeniu, to musimy liczyć się z przymusem zakupu nowego źródła zasilania. Przed próbą uruchomienia motocykla należy jednak przynajmniej spróbować go doładować za pomocą tzw. prostownika. Każdy domorosły mechanik powinien go mieć w swojej szafie narzędziowej. Warto też sprawdzić stan układu paliwowego. Podczas zimowej przerwy mogły nagromadzić się w nim różnego rodzaju zanieczyszczenia, których obecność nie wróży nic dobrego. Jeśli jednostka napędowa dławi się przy określonych obrotach, nie chce „zaskoczyć” lub – mówiąc najprościej nierówno pracuje - czas poważnie zastanowić się nad regulacją przepustnic. Mniej doświadczeni motocykliści powinni jednak powierzyć to zadanie specjalistom z autoryzowanego serwisu.
W żadnym wypadku nie powinniśmy ignorować kwestii związanych ze smarowaniem silnika. Z zasady środek smarujący powinno wymieniać się co 6 tys. km, ewentualnie raz w sezonie. Jeśli nie zrobiliśmy tego przed zimą, koniecznie należy zająć się tym na wiosnę. Pozostałe płyny eksploatacyjne takie jak: hamulcowy czy chłodzący wymieniamy co dwa lata.
Zanim wyjedziemy na ulicę i zaczniemy cieszyć się przyjemnością z motocyklowych podróży musimy też dokładnie przyjrzeć się ogumieniu. Sprawdzenie czy zalecane przez producenta ciśnienie powietrza w oponach jest na właściwym poziomie nikomu jeszcze nie zaszkodziło, podobnie, jak dodatkowe przesmarowanie łańcucha.
- Naszej uwadze nie powinna umknąć jedna, często pomijana, i, wydawało by się, kosmetyczna czynność – zaznacza A. Mulawa. - Pamiętajmy o potrzebie przeczyszczenia lekkościerną pastą goleni amortyzatorów przednich (rurę-część ruchomą). Taki zastygły osad powstały na skutek zdarzeń z owadami czy kontaktów z błotem skutecznie potnie nam uszczelniacze. W efekcie amortyzatory pociekną, uszkadzając układ hamulcowy - ostrzega nasz ekspert.
Jeśli czujemy, że nasze umiejętności nie wystarczą, aby samodzielnie dokonać najważniejszych napraw bezapelacyjnie powinniśmy powierzyć ukochaną maszynę specjalistom z fachowego serwisu.
Kiedy już nasze moto uzyska „pełną sprawność bojową” nie dajmy się ponieść przesadnej fantazji.
Odkręcajmy manetkę z rozwagą i miejmy oczy dokoła głowy. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że motocykle są wszędzie.
Komentarze opinie