Reklama

Na zachodzie Polski już zrozumieli błędy. W Białymstoku bez zmian

21/11/2015 10:45


Betonowanie Polski będzie się powoli miało ku końcowi. Wisi to już w powietrzu do dłuższego czasu. Do Białegostoku najwyraźniej ta oczywista wiedza jeszcze nie dotarła. Bo całkiem niedawno dokonało się uruchomienie przejścia podziemnego, które zepchnęło ludzi pod ziemię. A ostatnio ruch samochodów zwiększył się jeszcze bardziej, dzięki bardzo „przemyślanej” inwestycji na Jurowieckiej, która już paraliżuje ruch, zwłaszcza w weekendy.

Oczywiście znów można uznać, że nasza redakcja czepia się tego, jak miasto się rozwija. Jednak jak pisaliśmy całkiem niedawno, rozwój jest czymś innym niż to obiegowo utarte powiedzenie. Bo rozwój to przede wszystkim realizacje takich inwestycji i podejmowanie takich działań, które są obliczone na wiele lat do przodu, jako korzystne dla mieszkańców i przyszłych pokoleń. Z tym Białystok ma zdecydowanie problem. Większość podejmowanych decyzji, zwłaszcza w ostatnich latach, dotyczyła tak naprawdę poprawienia komfortu współcześnie żyjącym. Chociaż i tutaj są zdania podzielone, ponieważ to co dla jednych mieszkańców było komfortem, stało się udręką dla wielu innych. W każdym razie było co pokazywać na folderach oraz ulotkach wyborczych w ubiegłym i bieżącym roku.

Od razu mówimy – my się nie czepiamy, ale zwyczajnie zwracamy uwagę na bardzo niedobry trend w wykonaniu białostockich władz. Dokładnie to, czego świadkami jesteśmy w Białymstoku, zrozumiano już na zachodzie Polski. W pierwszej kolejności zaczynają tam znikać przejścia podziemne. Powoli, ale jednak konsekwentnie, ogranicza się komfort dla kierowców i przywraca się ruch pieszych – jako ten priorytetowy. Zaledwie kilka dni temu prezydent Poznania z dumą otworzył przejście dla pieszych, dzięki któremu podróżni, ale i zwykli mieszkańcy Poznania przejdą dogodnie w stronę dworca i do centrum. Przez kilka lat musieli schodzić w dół schodami i krążyć z nakładem po podziemiach, kiedy w tym czasie samochody bez przeszkód mknęły sobie górą.

Dla wielu osób to przejście to ułatwienie drogi do dworca i cieszę się, że mogliśmy to umożliwić. Poprawiamy niedoróbki z przeszłości. Zależało nam na tym, aby umożliwić mieszkańcom przejście z przystanku tramwajowego na dworzec i ten cel został zrealizowany – powiedział Jacek Jaśkowiak – prezydent Poznania.

Naprawdę to duże udogodnienie dla ludzi. Tu było bardzo niebezpiecznie, ponieważ mimo, że było przejście podziemne, wiele osób przebiegało tutaj. Sama niedawno musiałam chodzić podziemiem po bilet, dlatego dziś tu przyjechałam, aby wziąć udział w otwarciu przejścia dla pieszych. Naprawdę coś wspaniałego – mówiła lokalnym mediom jedna z mieszkanek Poznania obecna podczas uroczystości otwarcia przejścia dla pieszych.

Takich głosów w Poznaniu można było usłyszeć znacznie więcej. Sam prezydent zaś mówił, że pora zacząć naprawiać błędy poprzednika, wieloletniego prezydenta – Ryszarda Grobelnego. Ta, z pozoru błaha rzecz, jakim było w Poznaniu otwarcie przejścia dla pieszych jest też symbolicznym zakończeniem pewnej ery tego miasta. Bo teraz, jak zapowiadają obecne władze, miasto będzie projektowane nie dla samochodów, ale w końcu dla ludzi.

W Białymstoku ten temat jest wciąż nie do ogarnięcia. W dalszym ciągu projektuje się inwestycje głównie z myślą o kierowcach. Chociaż tutaj też nie jest do końca wszystko przemyślane. Całkiem niedawno otwarto w centrum miasta kolejną już galerię handlową, która raz, że powoli będzie odbierała klientów lokalnych sklepików i restauracji w ścisłym centrum. Dwa – sprowadza większy ruch pojazdów. Wystarczy tylko popatrzeć jak wygląda ulica Sienkiewicza w popołudniowych godzinach szczytu.

Nie mam pojęcia po co tyle się mówi o wyprowadzaniu ruchu samochodów na te obwodnice, kiedy z drugiej strony zachęca się kierowców, żeby przyjeżdżali do centrum. Ta galeria to nieporozumienie. Nie mam pojęcia kto wpadł na tak głupi pomysł, żeby pozwalać zbudować tu takie straszydło, w środku miasta – mówi nam Leszek, kierowca taksówki.

Nie byłam w Białymstoku kilka lat. Teraz jak przyjechałam przetarłam oczy ze zdumienia. Po co ktoś tu w ogóle wybudował przejście podziemne? Jakieś kompleksy czy co? U nas w Warszawie jedno właśnie zlikwidowano, w planach są kolejne. Słyszałam, że mają zostać tylko te przejścia, które prowadzą do metra. Tu naprawdę moim zdaniem nie było potrzeby budowania czegoś takiego. Poza tym jest słabo oznakowane. Mimo, że znam Białystok nieźle, ciężko było sobie poradzić pod ziemią. Myślę, że problem może mieć każdy kto wejdzie tam pierwszy raz – to już słowa Agnieszki, która mieszka w Warszawie, ale obecnie przyjeżdża tu co jakiś czas odwiedzić siedzibę firmy.

Budowa galerii na Jurowieckiej może w niedalekiej przyszłości sprowadzić kłopoty nie tylko komunikacyjne. Już teraz tworzą się poważne zatory i to aż od ulicy Legionowej. Widać to szczególnie w piątki po południu oraz w weekendy. Ale nade wszystko problemy mogą odczuć restauratorzy i właściciele lokali w ścisłym centrum, na Rynku Kościuszki i najbliższej okolicy. Temat jest dość dobrze rozpoznany we Wrocławiu. Tam pobliska galeria wyciągnęła skutecznie klientów, a nawet turystów. Kilka dni temu właściciele lokali napisali list do prezydenta Wrocławia, aby postarał się rozwiązać problem. Ten problem to głównie zamknięcie dla ruchu ścisłego centrum, ale połączony z likwidacją miejsc postojowych. Rynek we Wrocławiu jest znacznie większy od białostockiego i dlatego dotrzeć do niego nie jest łatwo. U nas co prawda miejsca parkingowe są, ale płatne. W galerii, można auto zaparkować bezpłatnie, co już widać, że ściąga jak magnes kierowców, którzy wcale niekoniecznie są klientami galerii.

To jest między innymi efekt, o którym mówił nam kierowca taksówki. Z jednej strony władze Białegostoku zachęcają kierowców do korzystania z obwodnic śródmiejskich, z drugiej strony, zapraszają do przybywania do centrum miasta, ponieważ ktoś wcześniej wydał zgodę na wybudowanie molocha handlowego. I tu znów kłaniają się trendy światowe. W cywilizowanych większych miastach, tego rodzaju obiekty lokuje się z dala od centrum. To właśnie na obrzeżach miast budowane są galerie i ogromne parkingi dla klientów. Centra udostępnia się przede wszystkim biznesowi, biurom, pieszym oraz turystom. Dokładając do tego dobre rozwiązania transportu zbiorowego miasta są przyjaźniejsze zarówno dla samych mieszkańców jak i odwiedzających. Obiekty handlowe na peryferiach miast mają sens – podkreślają eksperci rynku nieruchomości komercyjnych.

Inwestorzy decydują się na lokalizację tam, gdzie są mieszkańcy lub gdzie mogą też względnie szybko i komfortowo dojechać. Duże miasta rozrastają się często na obrzeżach, które szczególnie ostatnio dzięki rozwiązaniom drogowym, mocno przybliżyły się do miast – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl Magdalena Gniazdowska z działu powierzchni handlowych Cushman&Wakefield.

Takich głosów znajdziemy o wiele więcej w różnych częściach Polski. Na lokalnym podwórku działacze pilnujący porządku w naszej przestrzeni publicznej biją na alarm od kilku lat, że to co się dzieje w Białymstoku, nie jest przemyślane, ani potrzebne.

Jako Przestrzeń Publiczna postulujemy rozszerzanie strefy priorytetu pieszych i woonerfy. Św. Mikołaja świetnie się na to nadaje, a Waryńskiego byłoby ciekawe jako zagłębie knajpek. Centrum powinno się rozszerzyć w stronę Białki. Zaś ulica Warszawska może być bardziej zintegrowana z centrum Białegostoku mimo oddzielenia jej przez Piłsudskiego. Ogólnie galeria nie jest najlepszym sposobem na to, by tak się stało – powiedział nam już blisko dwa lata temu Marcin Rogaczewski ze stowarzyszenia Przestrzeń Publiczna.

Kolejny raz zwracamy uwagę na potrzebę właściwego planowania przestrzennego, także w ścisłym centrum. Tu wielorodzinnych budynków mieszkalnych i sklepów wielkopowierzchniowych powinno być jak najmniej. Ruch powinien być faktycznie ograniczany, a nie tylko pozornie – zamykając możliwość poruszania się po Rynku Kościuszki, kiedy obok zachęca się kierowców do wjazdu do galerii lub bloków. Tu nie ma narzekania, ale raczej apel o większy rozsądek w podejmowaniu decyzji, także tych inwestycyjnych, ponieważ służyć one mają także przyszłym pokoleniom.

Nasze władze zachowują się tak, jakby nie myślały o tym, że kiedyś ich nie będzie. Podejmują decyzje doraźne, nie bacząc na potrzeby przyszłych mieszkańców. Ale to oni głównie dokonają oceny jakości inwestycji, kiedy o obecnych władzach będzie można już tylko poczytać w archiwalnych wydaniach prasy.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do