Wiele rzeczy przechodzi nam koło nosa. A szkoda. Zwłaszcza, kiedy na miejscu są chętni do pracy, mają pomysły, potencjał i są żywą wizytówką naszego miasta. Tak jest właśnie z Fair Play Crew, który to zespół święci triumfy w całym kraju i za granicą. Przykro, że władze miasta nie korzystają z tego, co mają na wyciągnięcie ręki.
Za kilka dni rusza największa impreza taneczna w Europie. To Fair Play Dance Camp. Odbędzie się w Krakowie. Niestety, w Białymstoku nie da się takiej imprezy zorganizować. I to z wielu powodów. Jednym z nich jest to, że nikomu tu specjalnie nie zależy, aby spróbować się porozumieć z tancerzami, którzy są żywą wizytówką Białegostoku. A warto dodać, że ostatnio wszędzie ich pełno. Najwięcej w telewizji, w ogólnopolskich stacjach, a także widać ich na występach plenerowych. Tylko w ten weekend zdobyli kolejną już nagrodę do coraz większego kompletu.
- Zajęliśmy pierwsze miejsce na kultowym XXI Mazurskim Lecie Kabaretowym Mulatka 2015 w Ełku. Cieszymy się, że osiągnęliśmy kolejny sukces na scenie kabaretowej – mówi Karol Niecik Niecikowski, członek Fair Play Crew.
Jeśli chodzi o Fair Play Dance Camp, to ten festiwal taneczny połączony z warsztatami, tancerze organizują sami. Nie potrzebują pomocy nikogo z zewnątrz. Na ich zaproszenie do Krakowa zjadą najlepsi z całego świata. To między innymi tancerze Beyonce, ale i innych światowych sław. Przy okazji zjadą się też najlepsi fotografowie, którzy będą relacjonować wszystko, co się będzie działo. Nie zabraknie również zdjęć z miasta, które przez 11 dni będzie gospodarzem i domem dla ponad półtora tysiąca uczestników z całego świata.
Taką promocję i to zupełnie za darmo mógłby mieć Białystok. Niestety mieć jej nie będzie. Po pierwsze nie ma tu nikogo, kto byłby zainteresowany współpracą z naszą grupą taneczną i organizatorem jednocześnie. Po drugie brakuje infrastruktury. Najciekawsze natomiast wydaje się to pierwsze. Głównie dlatego, że Fair Play Crew organizuje to całe wydarzenie z własnych środków i nie potrzebuje specjalnie jakiegoś dużego wsparcia. Wystarczyłby patronat i być może nieco pomocy w partycypacji kosztów wynajęcia pomieszczeń do prowadzenia zajęć. Więcej, jak udało nam się ustalić, tancerze wcale nie oczekują.
Tu, na miejscu, jednak trudno się rozmawia z przedstawicielami władzy. Choć to nie jest jedyny problem, który stanąłby na drodze do organizacji takiego wydarzenia. Organizatorzy zdecydowali się na Kraków również z innych powodów. Tam mają wszystko w jednym miejscu. Poza tym Kraków posiada lotnisko – dość kluczowy punkt dla sprawnego przeprowadzenia festiwalu. Trudno bowiem sobie wyobrazić, że tancerze przylatujący z USA czy nawet Francji wylądują sobie w Warszawie i busem lub autokarem będą się przemieszczać następne godziny do Białegostoku. Pociąg przecież póki co – tu nie dojeżdża. Zresztą to także nie byłby wymarzony środek transportu. I to chyba, jak na razie, jest jedną z najpoważniejszych przyczyn organizacji imprezy w Krakowie zamiast w Białymstoku.
- Kraków jest optymalnym rozwiązaniem. Jest tańszy niż Warszawa, mamy tam dobre kontakty. Na miejscu jest lotnisko. W zasadzie tam mamy wszystko, co potrzeba. Chciałbym, żeby kiedyś nasz Dance Camp odbył się w Białymstoku. Na razie to niemożliwe – dodaje tancerz.
- Szkoda, że wydaliśmy pieniądze na drogi wewnątrz miasta. Nikt przez tyle lat nie zadbał o to, żeby dało się jeszcze do tych dróg dojechać z zewnątrz. Białystok obecnie jest bardzo źle skomunikowany z resztą Polski i Europy. Zmarnowaliśmy szansę na lotnisko, nie wiadomo kiedy pojawi się tu szybka kolej, a jedyna sensowna droga do Warszawy ciągle jest w budowie. Dopóki ta dostępność komunikacyjna się nie poprawi, nie mamy co myśleć o wielkich wydarzeniach w Białymstoku – mówi nam Artur Kosicki, jeden z założycieli Fair Play Crew.
Mimo wszystko ekipa białostockich tancerzy i tak będzie promowała nasze miasto, nawet z poziomu Krakowa. Bo to z Białymstokiem są kojarzeni i tak już zostanie bez względu na miejsce swojego działania. Członkowie Fair Play Crew zwracali się do magistratu o wsparcie finansowe tej dużej imprezy tanecznej, ale Prezydent odmówił dotacji na poziomie 10 tys. złotych. Jak udało nam się ustalić, pieniądze miały być przeznaczone na promocję naszego miasta. Nie ma pieniędzy, nie będzie i promocji, jaką Białystok mógłby mieć. Nie ma również patronatu prezydenta Białegostoku nad największą imprezą taneczną w Europie organizowaną przez białostoczan.
- Prezydent odmówił nam wsparcia. Nie wiem dlaczego tak to wygląda, ale dofinansowania nie będzie. Przykro nam, że takie sytuacje mają miejsce – mówi Karol Niecikowski.
- Nie rozumiem w ogóle takiego postępowania. Niedawno Fair Play Crew byli w Mediolanie promować Podlasie, w tym Białystok. Jest to już grupa o międzynarodowej renomie. Ściąga do Polski największe sławy taneczne z całego świata, a z miasta nie można otrzymać 10 tysięcy złotych na promocję. Co mam tu więcej dodać? Niech każdy sam oceni takie zachowanie pana prezydenta i jego podejścia do promocji Białegostoku – dodaje Artur Kosicki.
I może faktycznie ten wątek niech każdy oceni sobie sam. Nam brakuje słów na komentarz. Dodamy tylko, że niebawem ze środków na promocję miasta, czyli z naszych pieniędzy, zostanie sfinansowany Fashionable East. We wrześniu znów na nasz koszt zjadą się tu politycy i biznesmeni na Wschodni Kongres Gospodarczy, z którego po roku, czyli po pierwszej edycji, nadal nie mamy żadnych korzyści. Za to kiedy na miejscu jest grupa kreatywnych ludzi z potencjałem, brakuje tego, co najważniejsze – zainteresowania i wspólnego działania dla dobra wszystkich.
- Dziś Białystok, Wschodzący Białystok to nie Polska "B", to miasto festiwali, tańca, sztuki, zdolnych i odnoszących sukcesy studentów. Mamy Original Source UpToDate Festival, rewelacyjnych tancerzy z Fair Play Crew, studentów Politechniki Białostockiej, którzy ze swoimi łazikami wygrywają międzynarodowe zawody – to słowa wypowiedziane przez Tadeusza Truskolaskiego dokładnie 3 sierpnia ubiegłego roku, kiedy udzielał wywiadu portalowi Wspólnota.
- Byłem naprawdę dumny, kiedy o tym czytałem rok temu. Teraz wiem, że była to tylko gra pod publiczkę w czasie kampanii wyborczej. Prezydent lubi się chwalić sukcesami, nawet nie swoimi. Ale kiedy trzeba zadziałać w grupie, dla dobra wspólnego, to jeśli nie ma w tym własnego interesu, palcem nie kiwnie. Dlatego najlepsze rzeczy będą się działy gdzie indziej, zamiast w Białymstoku. Władza od długiego czasu wykazuje ignorancję dla pracy różnych ludzi, jeśli tylko nie jest w stanie się podczepić pod ich sukcesy – skomentował Artur Kosicki.
Istotne jest również to, że przez ostatnie ponad 8 lat większość pieniędzy, również tych unijnych, pakowano w beton i asfalt, z którego jak widać przy tego rodzaju potencjalnych imprezach, nie mamy większego pożytku. Bo kiedy przychodzi do organizacji dużego wydarzenia i tak nie ma jak tu dojechać, ani nawet z kim rozmawiać. Polityka promocji Białegostoku nie jest spójna z niczym. Nikt do tej pory nie ustalił żadnych priorytetów, ani czegokolwiek konkretnego, z czego Białystok miałby słynąć, ani z czym się kojarzyć. Na dodatek ludzie sami z uporem walczą o swoje przedsięwzięcia, bez większego wsparcia ze strony władz Białegostoku.
Może jest to świadoma polityka prowadzona przez magistrat, żeby pieniądze ładować nie w ludzi, którzy mogą przynieść rozgłos naszemu miastu, ale w beton i asfalt, bo ten akurat widać na folderach. Tacy kreatywni i przedsiębiorczy ludzie jeszcze przypadkiem za mocno by urośli i zagroziliby pozycji najwyższych urzędników… Jedno tylko jest pewne – ekipa Fair Play Crew nie ma do nikogo pretensji o to co się dzieje. Robią swoje, bo kochają właśnie to, co robią. Czasami tylko pozostaje lekki niesmak i niezrozumienie. Ale jak nam powiedzieli, nadal będą promować taniec i Białystok, bo to jest dla nich najważniejsze.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Wojciech Blaszko)
Komentarze opinie