Szacuje się, że w całej Polsce od września pracuje około 6 tys. nauczycieli mniej niż przed rokiem. Tłumaczone jest to czynnikiem demograficznym oraz wygaszaniem kolejnych placówek. Nauczyciele jednak nadal mogą uczyć, ale w zupełnie innym systemie.
Mimo, że ogólna liczba dzieci uczęszczających do szkół spadła, to liczba uczniów w klasach nie zmniejszyła się. W Białymstoku, średnio na klasę, przypada po około 30 osób. To sporo. A nauczyciele, którzy wypadli z branży z powodu redukcji etatów, nie do końca potrafią znaleźć się w obecnej sytuacji. Wystarczy jednak pomyśleć, że nadal można uczyć. Trzeba jedynie zainwestować na początek czas, by mieć swoich prywatnych uczniów.
Zainteresowanie nauczaniem indywidualnym jest coraz większe. Rodzice chętnie wykupują korepetycje lub angażują pedagogów do pracy z dziećmi. Średnio godzina pracy w takim systemie warta jest od 20 do nawet 30 zł. Wszystko zależy od przedmiotu oraz przygotowania nauczyciela do pracy z danym uczniem. Najwięcej ofert od rodziców skierowanych jest do pedagogów pomagających w matematyce oraz języku obcym, najczęściej angielskim, choć popularny znów staje się rosyjski.
Obecnie nauczyciele prowadzący korepetycje nazywani są bardziej guwernantami lub guwernantkami. Lekcje to także już nie popularne „korki”, ale godziny lekcyjne z indywidualnym lub prywatnym tutorem. Najwięcej szans na pozostanie w zawodzie mają pedagodzy, którzy potrafią pracować z dzieckiem poza przedmiotami podstawowymi, także w kwestii rozwijania jego zainteresowań muzycznych, plastycznych i tanecznych.
Komentarze opinie