
Po kilku dniach od wypadku udało się uruchomić normalny ruch pociągów na trasie Białystok – Ełk. Wiadomo, że straty są duże. Mogą wynieść nawet kilka milionów złotych. A wszystko to przez nieuwagę kierowcy cysterny, który wjechał na tory kolejowe w miejscowości Koszarówka.
Wypadek i to dość poważny, miał miejsce w minioną środę, niedaleko Grajewa. W miejscowości Koszarówka na niestrzeżonym przejeździe kolejowym, ale za to z sygnalizacją świetlną, na tory wjechała cysterna. Doszło do zderzenia z pociągiem osobowym, którym podróżowało około 40 osób. Im nic się nie stało, ale maszynista uległ obrażeniom i musiał zostać odwieziony do szpitala. Na miejscu szybko zjawili się ratownicy, policja oraz służby, które musiały wszystko posprzątać.
Nie było to takie proste, ponieważ ciężka lokomotywa wypadła z torów. I prawdopodobnie to było powodem, dla którego maszynista znalazł się w szpitalu. Uszkodzonych zostało ponad 250 podkładów kolejowych i ściętych aż sześć słupów trakcyjnych. Szczegóły będą jeszcze wyjaśniać śledczy, ale już można powiedzieć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że to uderzenia w poszczególne słupy trakcyjne były powodem obrażeń maszynisty. W każdym razie prace nad ułożeniem podkładów kolejowych i ustawianie słupów trakcyjnych było pierwszymi działaniami służb kolejowych, które musiały zająć się przywróceniem ruchu na torach.
Jak wiadomo, kierowca cysterny, który wjechał na tory, był trzeźwy. Z relacji świadków zdarzenia wynika, że tłumaczył się tym, iż niesprawna była sygnalizacja świetlna. Mężczyzna twierdził, że nie widział czerwonego światła i dlatego wjechał na przejazd kolejowy, na którym uderzył go pociąg. Czy tak było, to również ustalą śledczy.
Wiadomo na pewno, że straty są bardzo duże. Możliwe, że zamkną się w kwocie nawet kilku milionów złotych. Na miejsce trzeba było aż z Warszawy ściągać specjalny dźwig, który musiał podnieść lokomotywę, gdyż ta – jak informowaliśmy – wypadła z torów. Ale nawet po ustawieniu jej z powrotem na torach widać było, że jest mocno zniszczona. Głównie od uderzenia w kolejne słupy trakcyjne.
- Do szpitala trafił maszynista z lokomotywy z urazem barku i kręgosłupa. Z wypadku bez szwanku wyszedł kierowca cysterny, która wjechała pod pociąg. Był trzeźwy. Straty spowodowane bezmyślną brawurą kierowcy ciężarówki wstępnie oszacowano na kilka milionów złotych – podaje na swoich stronach internetowych Kurier Kolejowy.
Jeszcze w miniony piątek ruch na trasie został przywrócony. Ale pozostaje kwestia ustalenia dokładnych strat, jak też i winnego tego zdarzenia. Czy faktycznie sygnalizacja nie działała? Czy kierowca cysterny tylko tak tłumaczył się widząc ogrom zniszczeń? Na razie nie wiadomo czy naprawę i szkody powstałe w wyniku tego wypadku pokryje ubezpieczenie, czy może jednak to kierowca zostanie zobowiązany do pokrycia ich z własnej kieszeni.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że tylko w styczniu 2021 roku doszło aż do 18 wypadków i kolizji z udziałem pojazdów i pieszych na przejazdach lub przejściach kolejowo-drogowych kat. A-E. Życie w nich straciło 5 osób.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: KPP Grajewo)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie