
- Karpie nie mają głosu. Wyławiane, ważone, znów wrzucane do wody i kaleczone nie potrafią pokazać, że cierpią. Nie krzykną pakowane żywcem do foliowych toreb. Są niezauważane, jak miliony innych zwierząt hodowlanych, którym nie powinniśmy zadawać cierpienia - pisze Beata Tarnawa, koordynatorka akcji "Jeszcze żywy karp".
Tradycja zakupu żywego karpia wiązała się z niedostatkami żywności w PRL. Karp był wówczas jedyną świeżą rybą sprzedawaną w okresie przedświątecznym. Zwyczaj sprzedaży żywych ryb nadal się utrzymuje. Co roku tony karpi transportowanych jest często bez wody oraz w nadmiernym stłoczeniu.
Założeniem kampanii Klubu Gaja Jeszcze żywy KARP jest zmiana postaw społecznych i przyzwyczajeń konsumentów w celu ograniczenia cierpienia żywych karpi. Sprzedaż karpia z lodu czy chłodni, tak jak innych ryb, zmniejsza cierpienie tych zwierząt i takie rozwiązanie proponujemy konsumentom. Łączmy tradycję z nowoczesnością!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie