Reklama

To nie koniec świata! Operacja Anki

07/06/2015 18:35


Opuszczam gabinet lekarski. Świeci słońce, ptaki śpiewają, dzieci beztrosko biegają po parku, a ja nie wierzę. Ostatnie słowa: „Czeka Panią wózek, jeśli choroba nadal będzie postępować, a migdałki nadal będą obniżać się w stronę rdzenia kręgowego może nawet dojść do upośledzenia” to cios prosto w serce, którego żadna młoda dziewczyna nie chciałaby otrzymać.

Z pogodnej nastolatki wraz z wkroczeniem w pełnoletność, otrzymała chorobę, która nieleczona może doprowadzić do kalectwa. Chciała rozwijać swoją pasję, zaczynała dopiero swoje życie. Rozpoczęła studia, wyszła za mąż i podjęła pierwszą pracę na stażu. I to właśnie pierwsza praca, poza miłością do wizażu, odkryła coś więcej. Drgawki do utraty przytomności, zimne niczym lód, zasinione stopy i potworny ból głowy, który mimo odpoczynku, nie mijał. Zaczęła się wędrówka od szpitala do szpitala i poszukiwania przyczyny niepokojących objawów, które zaatakowały ciało Ani.

Oczekiwanie na wyniki to trochę jak czekanie na wyrok, gdzie każdy skazaniec w nadziei czeka na uniewinnie. Los nie był łaskawy. Obniżenie migdałków w móżdżku, zakotwiczony rdzeń kręgowy. Zespół Arnolda-Chiariego typu II. Opuszczam gabinet lekarski. Świeci słońce, ptaki śpiewają, dzieci beztrosko biegają po parku, a ja nie wierzę. Ostatnie słowa: „Czeka Panią wózek, jeśli choroba nadal będzie postępować, a migdałki nadal będą obniżać się w stronę  rdzenia kręgowego może nawet dojść do upośledzenia.” Z ust lekarza brzmiało to porównywalnie do „No przecież nic się nie stało”. Groteskowa sytuacja, podobna do znanego obrazu Upadku Ikara. Wiosna, piękne słońce, ludzi zajęci sprawami dnia codziennego, a gdzieś tam przy okazji tonie Ikar. Trochę drobiazg. Trochę koniec świata.

Cierpienie, które nie pozwala normalnie funkcjonować. Zwleczenie się z łóżka z drętwiejącymi nogami i podniesienie ociężałej od bólu głowy, to dopiero początek choroby. Dla lekarzy jestem trudnym przypadkiem, o ile chorowanie można określić w kategorii łatwy-trudny. Dalszego sposobu na ratunek polscy lekarze nie znają. W poszukiwanie szansy po zdrowie  – bo chyba jakiś sposób istnieje, wierzyłam od początku. Aż do czasu, kiedy od jednego z lekarzy usłyszałam coś, co brzmiało niczym dobra wróżba „Tylko w Barcelonie znajdziesz pomoc”.

Już od dwóch lat szukałam ratunku i do tej pory ani razu nie usłyszałam dobrych wieści, nie spodziewałam się więc, że coś się zmieni. W grudniu otrzymałam odpowiedź. Czas działa na niekorzyść, a każdy kolejny atak choroby może doprowadzić do nieodwracalnych zmian - paraliżu, który z kolei może doprowadzić do kalectwa. Poza operacją uwolnienia zakotwiczenia rdzenia kręgowego, konieczne jest również usunięcie przepukliny oponowej w rejonie krzyżowo-guzicznym. Radość ze znalezionej drogi ratunku przed kalectwem wyparł strach zebrania pieniędzy. Kosztorys. Tak wysoki, że aż zabawny. 75 000 euro.



Operacja w Barcelonie, w Institut Chiari & Syringimielia & Escoliosis rozpaliła we mnie nadzieję. W obliczu choroby, w której kalectwo przeistacza się z odległego wyobrażenia w rzeczywistość, która lada dzień może nastać, biorę swoje życie w garść i pragnę zawalczyć. Nie chcę się poddać bez walki, by pewnego dnia po prostu nie wstać z łóżka.

Wyjazd na operację to szansa na to, aby wózek i kalectwo nie stały się moją przyszłością. W najgorszym wypadku, choroba zatrzyma się i nie będzie dalej postępować. W najlepszym, wszystkie dotychczasowe zmiany cofną się.

Gdyby nie stos dokumentacji medycznej, zapewne nikt nie podejrzewałby, że piękna i dopiero co rozpoczynająca przygodę z życiem dziewczyna, w swoim ciele skrywa bestię, która może zniszczyć jej życie na zawsze. W naszych rękach spoczywa jej przyszłość. Ania kocha swoje życie i wierzy, że się uda. Podobnie jest z pomaganiem. Tylko wtedy, gdy wierzymy w jego sens, możemy zdziałać cuda.

Wpłat można dokonywać poprzez tę stronę internetową. Tu także znajduje się więcej informacji odnośnie dziewczyny jak i osób, które już zaangażowały się w pomoc.

(Źródło i foto: siepomaga.pl/oprac. ASM)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do