Reklama

Niebawem oficjalne otwarcie Muzeum Pamięci Sybiru, a autokary z turystami będą kręcić się uliczkami osiedlowymi

27/07/2021 15:38

Muzeum Pamięci Sybiru to już drugi duży obiekt w Białymstoku, którego codziennego funkcjonowania nie przemyślano zanim zaczęła się jego realizacja. I jednocześnie druga instytucja kultury, do której dojechanie będzie problemowe. Pierwszą jest Opera Podlaska, którą najpierw zbudowano, a później zastanawiano się jak zapewnić dogodny dojazd, a zwłaszcza miejsca postojowe. Muzeum Pamięci Sybiru też będzie miało kłopot… z dojazdem.

O budowie Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku mowa była od bardzo dawna. Przez kilka lat nie było jednak pieniędzy na realizację takiej inwestycji. Ale pieniądze w końcu się pojawiły i można było przystąpić przynajmniej do nakreślenia planów, jak ma wyglądać, co trzeba przebudować, co zbudować kompletnie na nowo, jak dociągnąć sieć wodociągową, sanitarną i ciepłowniczą oraz szereg innych rzeczy. Było bowiem od razu wiadomo, że to muzeum powstanie na terenie dawnych magazynów wojskowych, czyli na Węglówce.

Pieniądze się znalazły nie tylko na dokumentację projektową, ale też finalnie na realizację właściwą. Trochę z budżetu miasta, trochę z budżetu centralnego. Na początku 2017 roku zakończył się nawet pierwszy etap budowy tej placówki. Polegał on na niezbędnych pracach rozbiórkowych, usunięciu istniejących nawierzchni z asfaltu i bruku oraz wykonaniu ścian piwnic wraz ze stropem. W tym samym czasie Miasto Białystok ogłosiło przetarg na realizację kolejnego etapu – czyli rozbudowę i przebudowę magazynu, przebudowę bocznicy kolejowej i wybudowanie infrastruktury technicznej z niezbędnymi kanalizacjami, jak też parkingu wraz z zagospodarowaniem najbliższego terenu wokół przyszłego Muzeum Pamięci Sybiru.

Wszystko szło dobrze, bo w tym czasie muzeum już działało, jako niewielka jednostka czasowo zlokalizowana w pomieszczeniach przy ulicy Sienkiewicza w Białymstoku. Działalność ta wówczas polegała głównie na zbieraniu pamiątek, relacji Sybiraków, dokumentowaniu życia Polaków wywiezionych na nieludzką ziemię. I mało kto wtedy myślał o tym, co za chwilę stanie się realnym problemem. Mianowicie dojazd do placówki. Bo tak się składa, że w trakcie żadnego z etapów chyba nikt nad tym się specjalnie jakoś nie pochylał. Przynajmniej tak uważa część mieszkańców z ulicy Mierosławskiego oraz Fabrycznej.

- Za chwilę to Muzeum tutaj ma już działać. Z tego co wiem, to jakoś od września. Potem pewnie będą tu przyjeżdżać wycieczki szkolne, albo jakieś delegacje. Czy ktoś w ogóle pomyślał, jak ci ludzie mają dojechać? Dlaczego nie było nikogo, kto by zastanowił się, czy nie wybudować jakiegoś dojazdu przez tory od ulicy Poleskiej? Bo tak byłoby najłatwiej i najbardziej sensownie. Autokary czy inne samochody będą za to kręcić się po tych naszych wąskich uliczkach osiedlowych, co jest kompletnie bez sensu – mówi naszej redakcji jeden z mieszkańców ulicy Mierosławskiego.

- Będzie ciężko tu kręcić się autokarem. Jest mało miejsca, uliczki są wąskie. Już teraz czasami jest tutaj taki ruch, że dla nas, którzy tu mieszkają, to spokoju nie ma. Setki urzędników nie mogło wymyślić, jak zbudować inny dojazd? Przecież jak trzeba będzie jeździć tak jak teraz, to sensu nie ma – mówi z kolei inny z mieszkańców z sąsiedniej ulicy Fabrycznej.

Szczególnie ulica Fabryczna jest bardzo wąska. Część mieszkańców też parkuje pod swoimi domami. Jeśli będą tam wjeżdżać autokary ze zwiedzającymi muzeum, faktycznie wyminięcie się może być problemem. Tak samo jak zakręcanie, aby dojechać do tego Muzeum. Trzeba też wiedzieć, że przejazd wąskimi uliczkami osiedlowymi to jedyny sposób, aby dostać się nie tylko do Muzeum Pamięci Sybiru, ale w ogóle kompleksu na Węglowej. Bo tam znajduje się szereg różnych instytucji, począwszy od muzeum motoryzacji, przez kompleks rekreacyjno – sportowy, po siedziby firm. Niebawem będzie wspominane Muzeum Pamięci Sybiru, jak też park militarny, który jeszcze powstaje.

Od ponad 10 lat były omawiane różne warianty przebicia do Węglowej. Choćby przez nasyp na ulicy Poleskiej, zaraz za krzyżem, który upamiętnia cudowne ocalenie miasta po wywróceniu się radzieckiej cysterny z chlorem. Innym pomysłem było przebicie od wiaduktu na Sienkiewicza, który jednak do tych celów musiałby zostać przebudowany. Swój pomysł mieli też społecznicy, którzy opracowali koncepcję przebudowy i zagospodarowania całego kompleksu na Węglowej. I choć ten ostatni pomysł został częściowo zrealizowany, to urzędnicy nanieśli swoje zmiany w taki sposób, że ta koncepcja w zasadzie została tylko szczątkowa.

- Miasto Białystok obecnie nie ma możliwości budowy przebicia ulicy Jagienki przez ul. Poleską do kompleksu budynków przy Węglowej z powodu sytuacji finansowej. Decyzje rządowe wprowadzane na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy znacznie ograniczyły budżety samorządów, w tym także Białegostoku. Miasto zostało także pozbawione dotacji z Funduszu Inwestycji Lokalnych. W tej sytuacji plany inwestycyjne miasta muszą być mocno ograniczane – wyjaśniała już prawie dwa miesiące temu Anna Kowalska z Departamentu Komunikacji Społecznej na łamach Kuriera Porannego.

Można by było zrozumieć takie tłumaczenie, gdyby nie fakt, że inwestycja w postaci budowy Muzeum Pamięci Sybiru zaczęła się dużo wcześniej, a nie teraz. Od lat było wiadomo gdzie powstanie. Tylko nie było nikogo, kto by pomyślał o skomunikowaniu tej instytucji inną arterią niż pomiędzy domkami jednorodzinnymi, po wąskich uliczkach osiedlowych. Dziś takie tłumaczenie jest wygodne dla władz Białegostoku, choć w żaden sposób nie usprawiedliwia zaniedbań jakie powstały na etapie planowania.

To już kolejna placówka kultury, która powstała w nieprzemyślany sposób. Bo podobnie wybudowana została Opera Podlaska, do której zapomniało się urzędnikom zapewnić miejsca parkingowe. W zasadzie w ogóle nie pomyślano o parkingu. Dopiero po wybudowaniu gmachu zaczęły się łamigłówki, jak i gdzie zlokalizować parking, bo operze groziło wyłączenie z użytkowania. Po wpakowaniu wielu milionów złotych o mały włos, a nie można byłoby z niej korzystać. W przypadku Muzeum Pamięci Sybiru takiego zagrożenia nie ma, ale ciężko zrozumieć, dlaczego nie było nikogo, kto pomyślałby nad normalnym do niego dojazdem.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do