Ani w Białymstoku, ani pod Białymstokiem krematorium raczej nie powstanie. Przynajmniej nie w najbliższym czasie. Mieszkańcy nie życzą sobie tego rodzaju usług w bliskim sąsiedztwie. Na samą wieść o możliwości wybudowania kiedyś, bo w bliżej nieokreślonym terminie, spopielarni zwłok w Karakulach, podnosi się bunt. Tym razem głos zabierają mieszkańcy Nowodworców.
W Białymstoku batalia o przestrzeń bez kominów krematoryjnych trwała kilka miesięcy. Mieszkańcy przychodzili na posiedzenia komisji zagospodarowania przestrzennego, później pikietowali pod urzędem miejskim. O ile na Marczukowskiej temat wydaje się być zamknięty, o tyle na Ciołkowskiego już nie. Radni, co prawda, w jednym i drugim przypadku podjęli stosowne uchwały planistyczne, które zakazują budowy spalarni zwłok, a nawet otwarcia kolejnych zakładów pogrzebowych. Różnica polega na tym, że przy Marczukowskiej nowe plany pojawiły się zanim został wzniesiony budynek. Kiedy w tym samym czasie na Ciołkowskiego już stał praktycznie gotowy.
W naszym mieście rozpoczęła się dość duża dyskusja odnośnie budowy krematorium. Z uwagi na liczne protesty mieszkańców, zasadne byłoby umiejscowienie tego rodzaju usług poza miastem. Jednak z uwagi na to, że też spora rzesza białostoczan widzi ogromną potrzebę budowy krematorium, powinno się ono znajdować w pobliżu granic administracyjnych Białegostoku.
Podczas debat na forum Rady Miasta najczęściej padała lokalizacja bardzo bliska naszego miasta, bo niedaleko cmentarza w Karakulach. To tam bowiem odbywają się teraz pochówki białostoczan. Jednak mieszkańcy okolicznych miejscowości także nie chcą takiego sąsiedztwa, jak krematorium. Wystosowali już list zarówno do Prezydenta Białegostoku, jak i do radnych. W swoim liście mocno sprzeciwiają się możliwości budowy spopielarni zwłok przy wspomnianym cmentarzu.
- Działając w skutek interwencji mieszkańców i wniosków z Zebrania Wiejskiego – wnosimy stanowczy i zdecydowany PROTEST przeciwko usytuowaniu Spopielarni Zwłok (krematorium) na cmentarzu miejskim w Karakulach – piszą mieszkańcy sołectwa Nowodworce.
Przedsiębiorcy, którzy są zainteresowani prowadzeniem tego typu działalności argumentują, że współczesne krematoria nie są szkodliwe w żaden sposób. Przedkładają opinie o zabezpieczeniach, specjalnych i bardzo nowoczesnych procesach technologicznych, które uniemożliwiają wydobywanie się jakichkolwiek substancji wpływających na zdrowie i życie ludzi. Co innego twierdzą w tym czasie pracownicy nauk medycznych. W Białymstoku kilka miesięcy temu do magistratu dostarczona została ekspertyza, z której wynika, że jednak krematoria mogą stanowić duże zagrożenie dla mieszkających w jego pobliżu ludzi.
- Z kominów, żeby nie wiem jak były szczelne, wydobywają się mikrocząsteczki. I nawet niewielka ich ilość może mieć wpływ nie tylko na zdrowie, ale nawet na życie ludzkie – mówił jeden z mieszkańców na posiedzeniu komisji zagospodarowania przestrzennego w Białymstoku przed kilkoma miesiącami.
Najwyraźniej tego samego obawiają się mieszkańcy w Karakulach i Nowodworach. Być może znają dostarczone do urzędu miejskiego w Białymstoku ekspertyzy. Może dysponują własnymi. Pewne jest natomiast to, że w przypadku budowy krematorium w pobliżu cmentarza lub nawet i na terenie cmentarza w Karakulach, protesty będą murowane. Podnoszone są dokładnie te same argumenty, co w Białymstoku – czyli krematorium nie powinno znajdować się w bezpośrednim sąsiedztwie zabudowy jednorodzinnej lub wielorodzinnej. Na dodatek mieszkańcy są oburzeni, że debata odnośnie budowy spopielarni zwłok, odbywa się bez ich udziału.
- Nas mieszkańców Nowodworców o niczym nie informuje się, jakbyśmy nie istnieli, zostaliśmy wykluczeni jako strona sporu, a problem dotyczy nas najbardziej. Spopielarnia zwłok miałaby mieć miejsce w bardzo bliskim sąsiedztwie z osiedlami domów jednorodzinnych w Nowodworcach. Podkreślamy, że najbliższe domy znajdują się już w odległości koło 300 metrów, a kolejne sukcesywnie w odległości kilkudziesięciu metrów itd. – bulwersują się mieszkańcy Nowodworców.
Spopielarnia zwłok działa za to w Suwałkach. Tam udało się znaleźć lokalizację, która nie koliduje właściwie z niczym. Krematorium znajduje się poza miastem, jednak wystarczająco blisko Suwałk, aby mieszkańcy mogli z niej korzystać. Tam również obecnie jest najbliżej z naszego miasta, gdyby była potrzeba kremacji bliskich zmarłych. Drugie krematorium, do którego trzeba by było jechać, znajduje się w Wyszkowie. Kilka tygodni temu do swoich usług zapraszało Krematorium Białystok. Bo jak przekonywało szefostwo – wszystko już jest gotowe i czeka na pierwszych klientów.
Na razie o krematorium w Karakulach najwyraźniej należy zapomnieć. Ale obecnie chyba jedną z ważniejszych potrzeb mieszkańców Białegostoku, jest zapewnienie dojazdu do nekropolii. Od 1 stycznia nie będzie tam dojeżdżała linia 111 zaś od innej z linii, trzeba iść ponad pół kilometra. Dla osób starszych, to bardzo trudna przeszkoda i możliwe, że nawet nie do pokonania. Problem rozwiązałaby pętla autobusowa i ponoć taka się pojawi. Radni na ostatnim posiedzeniu przyjęli budżet, w którym zapisane zostało 250 tys. złotych właśnie na budowę takiej pętli.
- Autobus komunikacji miejskiej, po wybudowaniu pętli autobusowej, na pewno będzie tam jeździł. Cenę biletów i określenie strefy zostawiamy sobie na później. Trzeba to ustalić z sąsiednimi gminami – mówił zastępca Prezydenta Białegostoku – Adam Poliński.
Przy budowie krematoriów jak widać wciąż jest sporo kontrowersji. O ile wiadomo, że tego rodzaju usługi są potrzebne, bo sporo mieszkańców naszego miasta deklaruje chęć skorzystania z oferty tego rodzaju. O tyle również należy wziąć pod uwagę wszelkie głosy przeciwne. Mieszkańcy niejednokrotnie podkreślali, że oprócz strachu przez utratą zdrowia lub życia, stracą na wartościach własnych nieruchomości. Będziemy przyglądać się nadal debacie publicznej odnośnie zakładów spalania zwłok w naszym mieście, jak i w jego pobliżu.
Komentarze opinie