Reklama

No to się znalazło dwóch specjalistów. Jeden od zdrowia psychicznego, drugi od cenzury

16/12/2020 15:35

Nad rzeką Białą objawili się nam ostatnio specjaliści. Jeden od zdrowia psychicznego, który z pobieżnych oględzin uznał, że dyrektora Muzeum Podlaskiego trzeba skierować na bardziej szczegółowe badania. I pojawił się jeszcze drugi specjalista – od cenzury, który korzysta pełną gębą ze wszystkich zdobyczy demokracji. Tak można wnosić po słowach, jakie padły na ostatniej konferencji prasowej pod Ratuszem w Białymstoku.

Zwłaszcza ostatnie miesiące obfitowały w różnego rodzaju aktywności polityczne Tadeusza Truskolaskiego w Białymstoku, którym zaczęli towarzyszyć politycy Platformy Obywatelskiej. Będą teraz musieli część ocen mieszkańców wziąć na swoje barki, bo to w zasadzie naczynia połączone. Od 2006 roku razem ściśle współpracują i bywają razem na jednych listach wyborczych. Więc i nie ma co się dziwić, że wspólnie też pokazują się na konferencjach prasowych. Z tym, że już od dłuższego czasu, konferencje stricte polityczne poważnie chyba już tylko traktuje jedna gazeta i telewizja, które starają się ratować podupadający prestiż gospodarza miasta.

O tym, że ten prestiż upada coraz niże i niżej, mówią już sami mieszkańcy Białegostoku. I na dodatek robią to coraz głośniej. Pierwszym głosem ostrzegawczym było wydarzenie z lipca ubiegłego roku, kiedy przez Białystok przeszedł pierwszy tęczowy marsz. Mieszkańcy jasno i wyraźnie w swojej większości wypowiedzieli się jeszcze na długo przed tym wydarzeniem, co o nim sądzą. Krótko mówiąc – nie chcieli tego marszu w Białymstoku. Jednak Tadeusz Truskolaski faworyzował właśnie to wydarzenie przed wszystkimi innymi. Później było już tylko gorzej. A jeszcze gorzej, że zaczęła mu wtórować ta część Rady Miasta, która stanowi jego bezpośrednie zaplecze polityczne.

Przy ogromnym sprzeciwie społecznym został przeforsowany pomysł z ustanowieniem honorowego obywatela Białegostoku w osobie zmarłego tragicznie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Zaś oliwy do ognia dolało jeszcze nazwanie skweru przy ulicy Malmeda jego imieniem. Bo ten skwer od lat w świadomości białostoczan funkcjonował jako skwer Ludwika Zamenhofa, białostoczanina, którego popiersie zresztą znajduje się w widocznym miejscu na tym skwerze. Ostatnie zaś działania prezydenta Białegostoku nie pomagają mu w ratowaniu wizerunku. Bo najpierw bez niczyjej zgody, ani choćby prowizorycznych konsultacji społecznych, zdecydował o wyłączeniu oświetlenia na zabytkach, a następnie zmusił część mieszkańców do wysłuchiwania „Ody do radości” pod Ratuszem, gdyż dzień wcześniej z wieży ratuszowej nie mogła ona wybrzmieć, co prezydent Truskolaski uznał za cenzurę. Po czym powiadomił Prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez dyrektora Muzeum Podlaskiego poprzez przekroczenie uprawnień. Bo ten nakazał wyłączenie prądu, ale tłumaczył, że urzędnicy prezydenta wprowadzili go w błąd.

Truskolaski, zajmij się w końcu miastem i potrzebami mieszkańców! Jeżeli tego nie potrafisz, to weź się za odśnieżanie chodników” – napisał Damian.

Niesamowity skandal!!! Jeżeli to są najważniejsze problemy miasta to zazdroszczę prezydentowi, każdy włodarz chciałby zajmować się takimi "poważnymi skandalami" i odstawiać szopkę przed mediami” – skomentował Bartosz.

Pamietajcie drogie dzieci, ze to jest ostatnia kadencja miloscie nam panujacego i musi sie postrac zeby dostac sie na liste do PE” – to słowa Pawła.

Tadeuszu, kończ już ten cyrk, obecna Twoja kadencja to ciągła passa porażek ... Tylko dzięki TOBIE miasto traci wizerunkowo.... odejdź, zajmij się może developerką....” – skomentował Janek.

jaja jak berety; droczą się o to co zagrane a co nie zagrane; nie było muzy to prezydent nie może obowiązków pełnić; wąskie schody, ciemne pomieszcenie, utrata zdrowia pracownika haha; nie było grane wczoraj to dzisiaj 5 razy, ale jaja; chyba jakas pomyłka zaszła, zamiast sniegu ktoś do magistratu białego proszku wrzucił, i wciągają na całego” – napisał Ryszard.

Wszystkie te komentarze pochodzą z oficjalnego facebookowego fanpage Miasta Białystok. A takich było o wiele więcej. Oczywiście, były też głosy popierające prezydenta Białegostoku w jego działaniu, ale zdecydowanie mniej liczne i często nie odnoszące się do meritum sprawy. Ale sama konferencja prasowa i słowa, jakie na niej padły, raczej nie dają nadziei na wysnucie wniosków, że cokolwiek zmierza w kierunku ratowania wizerunku prezydenta Białegostoku, który sam coraz bardziej ośmiesza się w oczach mieszkańców. Zwłaszcza, że padły jeszcze takie słowa, choć z ust innego z polityków, ale za to od lat stojącego twardo przy Tadeuszu Truskolaskim.

- Przypomnę państwu, że gospodarzem tego miejsca, które jest tuż za nami, jest marszałek województwa podlaskiego. Że urzęduje tu nowy dyrektor, który zastąpił wieloletniego, znakomitego specjalistę, szefa Muzeum Podlaskiego. Ale marszałek województwa, proszę państwa, jest właścicielem jeszcze jednego miejsca, gospodarzem jeszcze jednego miejsca. Kilometr za Porosłami, w lewo, jest największy w Polsce szpital, który diagnozuje takie przypadki. I panu marszałkowi dedykowałbym, żeby skierował pracownika na badania – takie słowa wypowiedział Jarosław Dworzański, były marszałek województwa podlaskiego.

To ten sam, który chwilę wcześniej mówił, że pieniądze dla Polski wynegocjowane przez premiera rządu z budżetu unijnego są zasługą frakcji miękiszonów. I to ten sam, przez którego działania województwo podlaskie straciło ponad 6 milionów złotych na lotnisko regionalne, które nigdy tu nie powstało, bo on sam przez wiele lat nie był w stanie podołać tej inwestycji. A na dodatek procesy sądowe związane z tą nieistniejącą inwestycją, ciągną się do dziś, w wyniku czego z budżetu województwa podlaskiego trzeba było wypłacić odszkodowania.

Sądząc jednak po komentarzach samych mieszkańców, którzy uważają za zwykłą dziecinadę takie postępowanie i rozdmuchiwanie banalnej sprawy do rangi problemów na miarę całej Unii Europejskiej, do tej placówki, o której mówił Jarosław Dworzański, powinni się raczej zgłosić najpierw występujący na tej konferencji prasowej pod Ratuszem. Bo ciężko uznać spór o dostęp do gniazdka z prądem, za najważniejszy obecnie problem w Białymstoku.

Zatem objawili się w Białymstoku specjaliści od prądu, cenzury i schorzeń psychicznych, kiedy już następnego dnia zabrakło na ulicach miasta zwykłych pługopiaskarek. Być może to zadanie przerasta prezydenta, którego rolą jest w pierwszej kolejności zadbać o takie sprawy, zamiast gardłowania na ulicy o zakazanej piosence, która jest hymnem Unii Europejskiej i jest odgrywana zawsze w stosownych do tego okolicznościach.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do