Na wybór nowego papieża z zapartym tchem czekał cały świat. I to nie tylko chrześcijański. Wybór argentyńskiego kardynała Jorge Mario Bergoglio dla wielu jest zwiastunem zmian w Kościele Katolickim.
Zapytaliśmy o opinię na ten temat ks. dr Sławomira Dąbrowskiego – wykładowcę Wyższego Seminarium Duchownego w Białymstoku, absolwenta Papieskiego Wydziału Filozoficznego św. Tomasza z Akwinu w Rzymie.
FB: Jak ksiądz ocenia reakcje opinii publicznej na wybór papieża Argentyńczyka?
S.D.: Zarówno dla Polaków, Europejczyków jak i reszty świata chrześcijańskiego, wybór na biskupa Rzymu kardynała Jorge Mario Bergoglio jest przełomowym wydarzeniem, swoistym „aggiornamento”, czyli „otwarciem się na nowe" ... Tym bardziej, że czynimy to w Roku Wiary przeżywanym w Kościele Katolickim.
Jako Polacy chyba po raz pierwszy świadomie przeżywaliśmy to wydarzenia. Przed Karolem Wojtyłą nie było papieża spoza Włoch. Blokada komunistyczna powodowała również nikłą świadomość dokonywanych wyborów.
To pontyfikat Polaka przyzwyczaił nas do określenia „nasz papież”. Nauczył nas identyfikować się z naszym Ojcem Świętym, który tak chętnie odwiedzał naszą Ojczyznę. Cały naród przeżył głęboko Jego śmierć i wybór następcy kardynała Józefa Ratzingera jakoś nam umknął. Trudno było pogodzić się nam z faktem, że głową Kościoła nie będzie już nasz rodak. Myślę, że dopiero ostatnie konklawe było przez nas świadomie przeżywane. Nie bez znaczenia pozostał fakt abdykacji Benedykta XVI i cała medialna otoczka z tym związana.
FB: Czego Kościół oczekuje po nowym pontyfikacie?
S.D.: Myślę, że mamy papieża, który wskaże nowe horyzonty Kościołowi na przyszłość. Po raz pierwszy następcą św. Piotra został jezuita, a przecież pamiętamy, iż zakon ten powstał jako odpowiedz na reformę Kościoła dokonaną po Soborze Trydenckim i kłopotach związanych z reformacją.
Dziś Kościół Katolicki, zwłaszcza w krajach wysokorozwiniętych, znajduje się w kryzysie. Pamiętamy jednak, że nie jest to tylko kryzys wspólnoty Kościoła i jej poszczególnych przedstawicieli. To raczej kryzys o wiele głębszy, wynikający ze współczesnego kryzysu moralności.
Papież raz jeszcze staje przed zadaniem powrotu do źródła wiary, nadziei i miłości, jaka cechuje chrześcijan świadomie przeżywających swoje powołanie.Taki powrót do źródła jest szczególnie wskazany cywilizacji europejskiej, opartej na chrześcijańskich korzeniach a przeżywającej kryzys swojej tożsamości oraz konfrontację kulturową i religijną ze stale wzrastająca emigracją pozaeuropejską.
FB: W którym kierunku mogą iść zmiany wprowadzone przez papieża Franciszka?
S.D.: Jeżeli liczymy na wielkie zmiany, to szybko możemy się rozczarować. Prawo Boże, zwarte w Dekalogu, Przykazaniach, Piśmie Świętym pozostaje niezmiennym, słowa Jezusa to przecież „słowa życia wiecznego”.
Po „papieżu pielgrzymie”( bł. Jan Paweł II) i papieżu „ wielkiego intelektu” (Benedykt XVI) nadszedł czas na „papieża czynu”, który w prostocie i wedle słów św. Benedykta, „ora et labora” zmieni oblicze nie tylko Europy, ale i świata chrześcijańskiego.
Myślę, że papież z Ameryki Łacińskiej wskaże nowe oblicze chrześcijaństwa, ale będzie ono oparte na dobrze znanych fundamentach, które wydały w historii tak wielu świętych i męczenników. Będzie to dla nas coś nowego, ponieważ nasze pokolenie będzie to przeżywać po raz pierwszy.
Pamiętajmy przy tym, że Kościół idzie inną drogą, może powolną, ale cechującą się swoją mądrością. Ktoś powiedział, „gdyby Kościół szedł za duchem czasu, w następnym wieku byłby już wdową”.Widać to szczególnie w wyznaniach protestanckich i anglikańskich, dzisiaj borykających się z wieloma problemami.
FB: Pierwszy raz papież jest spoza Europy. Czy jest to zwiastunem zmian w europejskim Kościele?
S.D.: Kilka wieków temu to Europejczycy podbijali Amerykę Południową, ale to właśnie dzięki Kościołowi Katolickiemu i ścisłej współpracy z władzą świecką kontynent ten przybrał taki obraz i kierunek zmian, jaki obserwujemy.
Dzisiaj przedstawiciel tego kontynentu został przywódcą Kościoła. Papież Franciszek zapewne patrzy na wiele spraw zupełnie inaczej niż my, Europejczycy. Wiele problemów inaczej wygląda w Europie, a inaczej na innych kontynentach.
Nie chodzi tutaj o standardowe problemy nierówności społecznej, nieożywienia, praw obywatelskich, czy też wolności religijnej. My, Europejczycy generujemy takie problemy, które są jeszcze odległymi dla pozostałych przedstawicieli chrześcijaństwa. Myślę, że stoimy przed nową „interkulturacją chrześcijaństwa”.
Nasza wiara europejska jest chyba zbyt zracjonalizowana i ożywienie jej duchem interkulturyzacji będzie chyba doskonałą odpowiedzią na zadanie jakie pozostawił nam bł. Jan Paweł II. Chciał on, by rozwijać swoje chrześcijaństwo w duchu „fides et ratio” (wiary i rozumu).
Życzymy sobie ciekawych czasów i myślę, że w takich żyjemy. Jakie one będą - również dla chrześcijaństwa z nowym papieżem na czele - zależy też od naszego zaangażowania w życie Kościoła. A także od słuchania papieża Franciszka, bo to on jest zastępcą Chrystusa na ziemi w naszych czasach.
FB:Dziękuję za rozmowę Rozmawiał Karol Rutkowski
Świetny wywiad!