Reklama

Nowy prezes, a ma stare problemy do rozwiązania. Czy sprzeda dworzec?

30/07/2015 10:37


We wtorek został powołany nowy prezes PKS Białystok. Ma postawić firmę na nogi. Będzie to bardzo trudne. Lata zaniedbań i ogromne długi spółki to wyzwanie z jakim nie poradzili sobie jego poprzednicy. Do tego Cezary Sieradzki prezesem będzie na razie tylko dwa miesiące. Co później?

To, co będzie później, jest na razie jedną wielką niewiadomą. Cezary Sieradzki jest już trzecim prezesem PKS Białystok w tym roku. Najpierw ze stanowiska sam odszedł wiceprezes Józef Klim, później Rada Nadzorcza odwołała prezesa i powołała na to stanowisko byłego burmistrza Michałowa – Marka Nazarko. On także szybko zrezygnował, bo znalazł lepszą pracę. O nowym prezesie wiadomo niewiele. Wydaje się, że ma doświadczenie w zarządzaniu i restrukturyzacji, ale jakie działania konkretnie podejmie w tym przypadku, na razie nikt nie mówi. Wiadomo tylko, że nowy prezes będzie realizował plan naprawczy przygotowany przez poprzedników.

Cezary Sieradzki jednoosobowo pełni funkcję zarządu PKS Białystok. Będzie współpracował z prokurentem i wiadomo, że podjął się realizacji programu naprawczego przygotowanego przez poprzednie władze – zarówno stary zarząd jak i ostatniego prezesa Marka Nazarko – powiedziała nam Urszula Arter, rzeczniczka urzędu marszałkowskiego.

Przed nowym prezesem jest ogromne wyzwanie. Jednym z najpoważniejszych jest stabilizacja finansowa spółki PKS Białystok. Obecnie firma jest mocno zadłużona, a dotychczasowe działania przyniosły niewiele, żeby nie powiedzieć, że kompletnie nic. Trudności finansowe sprawiły, że na sprzedaż wystawiony został budynek dworca przy ul. Bohaterów Monte Cassino. Równolegle mają się toczyć rozmowy władz województwa z władzami Białegostoku o unormowanie spraw związanych z przystankiem. Jest to dość kluczowy temat, ponieważ przez ten przystanek spółka PKS Białystok każdego miesiąca traci dość duże wpływy. W skali roku są to już pieniądze bardzo duże.

Przystanek ten jest zlokalizowany tuż pod dworcem PKS. Obsługuje znaczną liczbę pasażerów. I sęk w tym, że obsługuje nie tylko pasażerów Białostockiej Komunikacji Miejskiej, ale także pasażerów prywatnych przewoźników kursujących w różne rejony naszego województwa. Jest tam wystarczająco dużo miejsca, aby zatrzymywały się i autobusy miejskie, i prywatnych przewoźników. W końcu funkcjonuje tam nawet pętla autobusowa, na której kierowcy robią sobie przerwę. I to właśnie ta lokalizacja powoduje to, że zarabia Miasto Białystok, a nie PKS. Jednak skala tego zarobku jest zasadnicza i bardzo różna – dla Białegostoku jest to 5 groszy za zatrzymanie się pojazdu, zaś dla spółki PKS – od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych za takie samo zatrzymanie się takiego samego pojazdu. Szczegółowo o sprawie pisaliśmy TUTAJ.

Rozmowy w związku z tym przystankiem toczą się już od długiego czasu. Nadal jednak nie udało się dość do porozumienia. Sytuacja wygląda tak, jakby władzom naszego miasta nie zależało na współpracy z urzędem marszałkowskim i ratowaniu PKS Białystok, mimo że część mieszkańców Białegostoku jest regularnymi pasażerami najstarszego dalekobieżnego operatora przewozowego.

Współpracy z urzędem miejskim nie było i nie ma. Ani w sprawie dworca, ani w sprawie szkoły policealnej, której budynek miasto właśnie zabiera. Wygląda na to, że nie ma żadnej wizji na rozwój miasta, nie ma też wizji na rozwój województwa. Najpierw do pracy powinni siąść razem planiści z urzędu miejskiego oraz urzędu marszałkowskiego i opracować zagospodarowanie całego terenu dworca oraz najbliższych okolic. Tu chodzi o majątek nas wszystkich, więc trzeba postępować mądrze i z dbałością o wspólne sprawy na przyszłość – uważa Jan Dobrzyński, radny Sejmiku Województwa.

Wystawianie dworca na sprzedaż, kiedy toczyć się mają dość kluczowe rozmowy odnośnie spornego przystanku, jest kompletnie niezrozumiała. Te rozmowy są o tyle istotne, że jeśli władzom Białegostoku oraz zarządu województwa udałoby się porozumieć, wówczas byłaby szansa na stworzenie jednego dużego miejsca dla pasażerów komunikacji miejskiej, dalekobieżnej i być może jakiegoś miejsca handlowego. Nie od wczoraj wiadomo, że tam gdzie kręci się sporo podróżnych, tam kwitnie też drobny handel. Władze Białegostoku mają jednak swój pomysł na zagospodarowanie okolic terenu dworca PKS i nawet PKP. Ma tam zostać zbudowany węzeł intermodalny i drugie w naszym mieście centrum przesiadkowe.

Budynek dworca został wystawiony na sprzedaż. Ale Marszałek Województwa jest umówiony na dalszą część rozmów o spornym przystanku z Prezydentem Białegostoku. Na pewno trzeba będzie podjąć również rozmowy z Radą Miasta w tej sprawie – informuje Urszula Arter.

Jeszcze nie wiadomo czy w tych rozmowach będzie brał udział nowy prezes PKS Białystok. Wydaje się, że powinien w tej sytuacji. Niemniej, gdyby znalazł się w międzyczasie nabywca dworca, to PKS bez budynku dworca może w ogóle nie mieć racji bytu. Pieniądze ze sprzedaży nieruchomości można wykorzystać tylko raz, choćby miały pójść na spłatę zadłużenia. Ale można to zrobić wyłącznie jeden raz. Jeśli PKS Białystok odzyska płynność finansową, dworzec i tak będzie potrzebny. Prawdopodobnie także nowy tabor i infrastruktura.

Trudno dziś zakładać, jak zostanie zrealizowany plan naprawczy dla PKS-u. Kilka podejść już było i wszystko paliło na panewce. Najrozsądniej byłoby gdyby w temacie przebudowy okolic dworca, ale także i zagospodarowania sąsiednich terenów siedli wspólnie politycy, którzy dziś zarządzają miastem i województwem. Sporny przystanek to jeden z wielu problemów, które trzeba wspólnie rozwiązać. W tych rozmowach powinny także brać udział przedstawiciele PKS Białystok oraz PKP i Przewozów Regionalnych. Przecież chodzi o publiczne pieniądze. A te nie przychodzą znikąd, bo pochodzą z kieszeni nas wszystkich.

Życzę nowemu zarządowi powodzenia i chciałbym, aby było jak najlepiej. Pamiętać należy jednak przede wszystkim, żeby nie roztrwonić pieniędzy. Należy zastanowić się na co pójdą, mieć dobry plan i postępować roztropnie. Chciałbym też podkreślić, że zarówno ja, ale i wszyscy radni Prawa i Sprawiedliwości, jesteśmy przeciwni sprzedaży dworca PKS. Obecnie jest zastój na rynku nieruchomości, więc to nie jest czas na sprzedaż. W tym czasie lepiej by było opracować dobry plan naprawczy. Mam nadzieję, że nowy prezes nie pójdzie drogą poprzednich zarządów. Na pewno nie powinien wyzbywać się majątku – komentuje Jan Dobrzyński, szef klubu radnych PiS w Sejmiku Województwa.

Jeśli dworzec zostanie sprzedany istnienie infrastruktury PKS Białystok raczej przestanie mieć rację bytu. Miasto Białystok już zaplanowało zagospodarowanie terenu na centrum przesiadkowe wraz z przebudową ulic, między innymi Kolejowej, św. Rocha, Łomżyńskiej i Bohaterów Monte Cassino. Możliwe, że dlatego rozmowy o jednym przystanku trwają tyle czasu, aby jeszcze bardziej osłabić PKS, który zajmuje bardzo atrakcyjny teren. Gdyby zniknął, ktoś mógłby na tym skorzystać. Sprawie na pewno będziemy się przyglądać.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do