Reklama

O co chodzi z Lasem Zwierzynieckim?

01/04/2015 15:59


Odbyło się kolejne, drugie już spotkanie, z mieszkańcami w sprawie Lasu Zwierzynieckiego. I choć dyskusja była długa w zasadzie skończyła się tym samym, czym zakończono pierwsze spotkanie. Za to w końcu wyjaśnia się o co chodzi tak naprawdę z inwestycjami w tej części miasta.

Gdy nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo o co chodzi. Nie inaczej jest w tym przypadku. Raz mieszkańcy usłyszeli, że jest już wykonawca robót polegających na wycince drzew i budowie ścieżek rowerowych, drugi raz, że nikogo takiego nie ma. Nawet wczoraj w odstępie zaledwie kilkunastu minut dyrektor Departamentu Ochrony Środowiska mówił o wyłonionym wykonawcy – firmie Strada z Białegostoku, aby niedługo potem upierać się, że żadnego wykonawcy nie ma. Ten wątek akurat dość zgrabnie wyciągnął wczoraj obecny na spotkaniu radny Sejmiku Województwa – Bogusław Dębski. Po czym okazało się, że wykonawca jednak jest, ale Miasto Białystok, choć wyłoniło go w przetargu, to nie ma z nim podpisanej umowy, więc teoretycznie – nie ma wykonawcy.

Nowa koncepcja inwestycji w Lesie Zwierzynieckim już nie zakłada ingerencji w rezerwat. Nie będą tam wycinane drzewa i nie będzie budowanych ścieżek. Tym razem chodzi o poprawę jednej ścieżki poza rezerwatem, a jeśli zostaną fundusze, to możliwa będzie modernizacja kilku innych. To akurat może dziwić, ponieważ Miasto Białystok jeszcze w ubiegłym roku mówiło o przeznaczeniu ponad 3 mln. złotych na inwestycje w Lesie Zwierzynieckim. Więc jeśli teraz zakres prac ma być o wiele mniejszy, to matematyka w tym przypadku musi być inna od tej dostępnej dla pozostałej ludzkości na świecie. I być może na spotkaniu powinien być jakiś matematyk z Uniwersytetu w Białymstoku, ale w towarzystwie kilku studentów porozmawiać z mieszkańcami przyjechał sam rektor uczelni – Leonard Etel.

Chcemy zrobić tak, aby kilka tysięcy studentów mogło się normalnie poruszać. Na razie, pomiędzy dużym kampusem, a Wydziałem Pedagogiki i Psychologii, gdzie jeszcze niebawem będzie też rektorat, nie ma żadnej komunikacji. To znaczy jest, ale to są ścieżki wydeptywane, a nie zorganizowane. Nie ma tam żadnej infrastruktury – mówił rektor Uniwersytetu w Białymstoku.

Jak pan chce zadbać o tę część? Widzimy co się dzieje po meczu, każdy kto chodzi na mecze, to wie. Leżą tam puszki, leżą butelki. Studenci w sobotę i w niedzielę robią tam sobie piknik – party, o czym straż miejska jest informowana. Jak pan zamierza to kontrolować? Jakie zajęcia wymyśli pan w weekendy dla studentów, aby oni tam w tym parku nie pili, nie palili, nie jarali trawy – pytał rektora Robert Andraka z komitetu społecznego „Ratujmy Zwierzyniec”.

Rektor obiecał, że wymyśli i daje słowo, że nic takiego nie będzie się działo na terenie parku. Ale jak i co, tego już nie zdradził. Komitet społeczny, który powstał by bronić drzew i obecnego kształtu Lasu Zwierzynieckiego – domagał się gwarancji na piśmie, że nic nie zostanie tam naruszone do czasu przeprowadzenia konsultacji społecznych. Zastępcy prezydenta prowadzący spotkanie uznali, że przecież konsultacje właśnie się odbywają poprzez takie spotkania. Zaś gwarantem pozostawienia Lasu Zwierzynieckiego w nienaruszonym stanie miało być publiczne oświadczenie Tadeusza Truskolaskiego wygłoszone na posiedzeniu Rady Miasta w miniony poniedziałek. Te słowa wypowiadane przez zastępcę prezydenta – Roberta Jóźwiaka część sali przyjęła z nieurywanym śmiechem.

Czy ktokolwiek z państwa wie, że ta nowa ścieżka, którą tu widzimy na mapce, wyjdzie na tereny niezabudowane? Nie wiem czy to będzie wygodne dla studentów – mówił jeden z mieszkańców.

Jako student nie mam potrzeby chodzenia od kampusu na wydział pedagogiki. Do rektoratu chodzi się raz w roku. Poza tym po lesie chodzi się w dzień, a nie w nocy. W nocy las śpi i nie widzę żadnej potrzeby montowania tam latarni – mówił inny z mieszkańców przybyłych na spotkanie.

I tu w zasadzie docieramy do sedna całej sprawy. Bowiem za chwilę padły głosy kilku studentów siedzących obok rektora, którzy przekonywali, że oświetlenie ścieżek w lesie jest konieczne, aby było bezpiecznie. Jednak, choć to nie padło oficjalnie z niczyich ust, wcale nie chodzi o bezpieczeństwo. Chodzi zwyczajnie o dociągnięcie prądu do lasu i tym samym uzbrojenie terenów należących do Uniwersytetu w Białymstoku. W końcu, kiedy teren zostanie uzbrojony, można będzie go drożej sprzedać, na przykład pod zabudowę mieszkaniową.

Nie jest żadną tajemnicą, że Uniwersytet jest bardzo zadłużony z uwagi na budowę kampusu przy Ciołkowskiego. Aby jakoś wybrnąć z trudnej sytuacji finansowej sprzedane zostały budynki w centrum miasta, które kupiła firma Rogowski Development. Ta już zaplanowała ich przebudowę na obiekty handlowo mieszkaniowe (pisaliśmy o tym TUTAJ). I dlatego, gdy nie wiadomo o co chodzi, to zawsze wiadomo i na końcu okazuje się, że tylko pieniądze się liczą.

Las Zwierzyniecki nie interesował nikogo przez wiele lat. I właśnie teraz, gdy możliwe jest uzbrojenie atrakcyjnie położonych terenów w zielonej części miasta, zainteresowanie wzrosło do tego stopnia, że za inwestycje miejskie, przychodzi tłumaczyć się rektorowi Uniwersytetu w Białymstoku. I w tym miejscu warto tylko dodać, że to właśnie on zatrudnia on u siebie Prezydenta Białegostoku.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do