
Od kilku dni w urzędzie miejskim w Białymstoku urzęduje już nowy zastępca prezydenta Białegostoku. Zbigniew Nikitorowicz powołany w miniony czwartek, zastąpił Roberta Jóźwiaka na tym stanowisku. Tej nominacji Tadeusz Truskolaski nie konsultował z własnym klubem radnych, co wśród niektórych jego członków wzbudziło co najmniej niesmak.
Jeszcze w połowie marca dwoje radnych z klubu Tadeusza Truskolaskiego pytało naszą redakcję – czy to prawda, że szykuje się kolejna zmiana wśród zastępców prezydenta. O takich planach dowiedzieli się właśnie z naszego portalu. Twierdzili, że Tadeusz Truskolaski nie rozmawiał z klubem na temat swoich planów i nie konsultował ewentualnej współpracy klubu radnych ze swoim nowym zastępcą. Już wówczas pojawiło się niezadowolenie, które dziś jest jeszcze większe.
Tadeusz Truskolaski jeszcze w miniony czwartek, 30 marca, tuż po powołaniu Zbigniewa Nikitorowicza na swojego zastępcę, w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że faktycznie nie konsultował tej decyzji z własnym klubem radnych. Podkreślał, że nie musiał tego robić, ponieważ takie decyzje podejmował zawsze samodzielnie.
- Mieliśmy spotkanie klubu, ale nie było tam mowy o nazwiskach. Także tego jak przyjął to klub, jeszcze nie wiem. Rozmawiałem tylko z panią radną Augustyn, która nie miała jakichś tam uwag. Przy takich zmianach o nazwiskach się nie mówi. Ja nie muszę tego konsultować ze swoim zapleczem, podejmuję decyzje jednoosobowo. Natomiast na pewno ją uzasadnię, jak spotkam się z klubem – mówił tuż po powołaniu Zbigniewa Nikitorowicza na swojego zastępcę Tadeusz Truskolaski.
Tymczasem część radnych z Komitetu Truskolaskiego delikatnie mówiąc nie jest zadowolona z ani z wyboru zastępcy, ani tym bardziej z braku dialogu. Nie chcą na razie wypowiadać się publicznie. Woleliby ten temat najpierw przedyskutować we własnym gronie. Ale sądząc po nastrojach, nie będzie to przyjemna rozmowa dla prezydenta Białegostoku i jednocześnie twórcy tego ruchu politycznego. Wzburzenie jest dość duże i niewykluczone, że w niedalekiej przyszłości ktoś z Komitetu Truskolaskiego może opuścić klub.
- Szkoda, że nikt z nami wcześniej nie rozmawiał. Teraz to my będziemy musieli sobie porozmawiać z panem prezydentem. Tak się polityki nie prowadzi – skomentowała jedna z osób z klubu radnych Komitetu Truskolaskiego.
Ta sytuacja pokazuje tylko jak marionetkowy jest to klub, z którym jego twórca prawie nie rozmawia, a już na pewno się nie liczy. Nie trudno więc w takiej sytuacji zrozumieć brak aktywności radnych z tego klubu. Decyzje prezydent podejmuje sam i w zasadzie od początku istnienia Komitetu Truskolaskiego nie wyszedł on z żadną własną inicjatywą do mieszkańców – oprócz zgłoszenia pomysłu obniżenia diet rannym. Było to zresztą dyskutowane w odwecie na uchwałę PiS o obniżeniu wynagrodzenia prezydentowi Białegostoku.
Czym zakończy się brak dialogu z radnymi z własnego komitetu, przekonamy się zapewne szybciej niż później. Z naszych informacji wynika, że z klubu może zostać koło. Jeśli przynajmniej dwójka radnych zdecyduje o odejściu z Komitetu Truskolaskiego, to zostanie w nim zbyt mało osób do tego, żeby można było tworzyć klub w Radzie Miasta.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie