Niedawno, bo zaledwie w miniony, świąteczny poniedziałek, wszystkie sklepy wielkopowierzchniowe były zamknięte na amen. Jednak większości z nas jakoś udało się przeżyć ten dzień. Są jednak tacy, którym taki stan rzeczy przeszkadza i chcą kupować niezależnie od świąt i niedziel.
Już ponad dwa tygodnie trwa w całej Polsce zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele. Zbiórkę koordynuje związek zawodowy NSZZ „Solidarność”. Opinie w tej sprawie są bardzo różne. Także na naszych łamach toczyła się niedawno bardzo żywa dyskusja. Część osób uważa, że pracownicy zatrudnieni w handlu muszą bezwzględnie mieć wolną niedzielę, aby mogli spędzać czas z rodzinami. Inni w tym czasie przekonują, że obecnie niedziela to taki sam dzień, jak każdy inny – z jednym wyjątkiem – to idealny dzień na zakupy, bo wolny od pracy.
Problem w tym, że i nawet część pracowników handlu też chciałaby w tym czasie spędzić czas z rodziną, albo i udać się na zakupy. W zasadzie w dyskusji, która toczyła się pod naszymi doniesieniami w tej sprawie, nie było pomysłów pośrednich – czyli jak pogodzić zwolenników i przeciwników handlu w niedzielę. Poniżej znajdziecie nasz komentarz z prośbą o ponowną debatę, wszak niebawem przyjdzie się nam zmierzyć realnie z tym zagadnieniem.
W tym miejscu dodamy tylko tyle, że zgodnie z tym, co przedstawił Przewodniczący Krajowego Sekretariatu Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ Solidarność Alfred Bujara – w Polsce w handlu zatrudnionych jest ok. miliona osób, z tego ok. 350 tys. w placówkach wielkopowierzchniowych i dyskontowych. Podał, że w każdą niedzielę pracuje ok. 250-280 tys. osób, głównie kobiet.
Komentarze opinie