
Od poniedziałku (4 listopada) kierowcy muszą uważać na swoje pieniądze. Nie, nie chodzi o złodziei. Urząd Miejski w Białymstoku nie lubi konkurencji i znalazł legalny sposób na łupienie portfeli właścicieli samochodów, którzy chcą zaparkować w okolicach największych białostockich szpitali. Za godzinę parkingu w tych okolicach trzeba będzie zapłacić prawie trzy razy więcej. Dlaczego? Bo tak zdecydowali radni Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050 na polecenie prezydenta Tadeusza Truskolaskiego.
W końcu września Rada Miejska - przy gorących protestach opozycji z PiS - przeforsowała podwyżkę o 60 procent za zaparkowanie samochodu w płatnej strefie parkowania w Białymstoku. I o ile jest to jakoś uzasadnione (podwyżek za parkowanie nie było od 2020 roku, a inflacja w tym czasie mocno wzrosła) to powody zmiany granic stref parkowania w połączeniu z podwyżkami nie została w zasadzie wyjaśniona. Urzędnicy Tadeusza Truskolaskiego uzasadniając powody podwyżki wskazali, że maksymalna możliwa stawka za godzinę parkowania nie może przekroczyć kwoty 6,45 zł. Nowa stawka czyli "tylko" 4,40 zł to dowód, że miasto nie próbuje maksymalnie złupić kieszenie kierowców. Przepisy ustawy o drogach publicznych uzależnia stawki za parkowanie od minimalnego wynagrodzenia za pracę, a wysokość opłaty za pierwszą godzinę postoju nie może przekroczyć 0,15% minimalnego wynagrodzenia.
Dlaczego najbardziej poszkodowani będą osoby parkujące w okolicach Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego oraz Dziecięcego Szpitala Klinicznego, a także tych przy Szpitalu Wojewódzkim? Radni Platformy i Polski 2050 głosując za podwyżką podnieśli też ręce za zmianą granic strefy A (najdroższej) dołączając do niej ulicy położone przy białostockich szpitali (ulice Akademicka, Zygmunta Krasińskiego, Jerzego Waszyngtona, Nory Ney, Marii Curie-Skłodowskiej - od ul. Legionowej do Placu Katyńskiego). Tam cena za godzinę parkowania wzrośnie od 1,60 (do 3 listopada) aż do kwoty 4,40 zł. Jeżeli ktoś musi odwiedzać szpitale, bo ma tam chorych do odwiedzenia lub sam musi regularnie je odwiedzać dla ratowania własnego zdrowia to oznacza wydatek ponad 60 złotych dziennie. Wprawdzie firma administrująca parkingami na terenie szpitala nie podniosła jeszcze ceny za miejsca parkingowe, ale to tylko kwestia czasu. Poza tym znalezienie chociaż skrawka miejsca do postawienia samochodu na terenie szpitali graniczy z cudem.
Czy urzędnikom wydaje się, że odwiedzamy szpitale dla przyjemności lub tak sobie? 2-3 w tygodniu muszę dowozić ojca na badania i zabiegi i potem czekać aż wyjdzie ze szpitala. Tata ma problemy z poruszaniem się więc muszę mu towarzyszyć. Argumenty radnych, że podwyżka ceny za parkowanie sprawi, że ja będę szybciej zwalniał miejsce na parkingu to po prostu skandal! Wjazd na teren szpitala jest jeszcze tańszy, ale firma administrująca szpitalnym parkingiem zawsze podnosiła ceny, po tym jak miasto zmieniało stawki za parkowanie. Poza tym w szpitalu naprawdę czasem brak jest miejsca, żeby choćby motor postawić. A co dopiero samochód. Tu się nie da szybciej! Ja nie przyjeżdżam tu dla zabawy, na zakupy czy na spacer! Przyjeżdżam tylko wtedy, kiedy naprawdę muszę i wyjeżdżam zaraz po tym jak ojciec wsiądzie do auta - denerwował się pan Jerzy, którego spotkaliśmy na parkingu przy ulicy Waszyngtona.
Inna napotkana osoba narzekała na cenę parkingu wskazując, że przyjeżdża do centrum na dializy, które trwają po kilka godzin. Z powodu niepełnosprawności nie może jeździć autobusem i korzysta z własnego samochodu.
Już mi wychodzi, że parkowanie jest droższe niż koszty paliwa, a mieszkam na peryferiach miasta. Jazda autobusem to co najmniej godzina podróży plus jedna przesiadka. Pogoda zimą i jesienią bywa różna, a nie mogę się przeziębić, bo w moim stanie to ogromny problem - mówiła pani Janina, która mieszka w Starosielcach.
Mimo to radni Koalicji Obywatelskiej i Polski 2050 zagłosowali za propozycję prezydenta Truskolaskiego, choć w dyskusji wskazywali, że nie rozumieją powodów zmiany granic stref A i B. Zrobili to pomimo tego, że żaden przedstawiciel miasta ani tym bardziej prezydent nie pofatygował się, aby odpowiedzieć na wątpliwości i pytania o przyczynę zmiany granic stref i co za tym idzie trzykrotnej niemal podwyżki cen za parkowanie dla kierowców korzystających z parkingów przy szpitalach.
Podwyżka jest po to właśnie, żeby w mieście było możliwe i realne znalezienie miejsca do zaparkowania w centrum. Tam, gdzie załatwiamy najróżniejsze sprawy niezbędne było zwiększenie tych opłat za parkowanie - tak wyjaśniali urzędnicy przyczyny zmiany granic starannie omijając wątpliwości czy wzrost cen sprawi, że pacjenci i ich rodziny będą się przez to szybciej leczyć, rehabilitować lub badać.
Mieszkańcu Białegostoku, zarabiasz troszeczkę więcej ponieważ minimalna płaca wzrosła, no to ci dowalimy wyższą stawkę w strefie płatnego parkowania. Mieszkańcu chcesz odwiedzić w szpitalu dziecko lub kogoś z rodziny? No to ci dowalimy wyższą stawkę. - Ludzie opamiętajcie się, nie tędy chyba droga. Powinniśmy ulżyć mieszkańcom a nie ich cały czas była dociskać nowymi daninami - argumentował radny PiS Krzysztof Stawnicki.
Wzrosną też kary za brak opłaty za postój ze 100 do 150 złotych.
(Przemysław Sarosiek/ Foto: Fakty Białystok)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie