Reklama

Odcinkowy pomiar prędkości nie pasuje do polskiego prawa. Ale to nic, mandat da się wystawić

07/02/2016 15:44


Pod koniec ubiegłego roku ruszył w całej Polsce, także i w naszym regionie, system do odcinkowego pomiaru prędkości. Ma poprawiać bezpieczeństwo. Problemem jest natomiast to, że ustalenie sprawcy wykroczenia czy dokładnego miejsca wykroczenia, nie do końca koresponduje z polskim prawem. Ale w tym akurat problemu nie widzi ministerstwo. Każdy system można obejść?

Wygląda na to, że kiedy zaczyna brakować pieniędzy w kasie państwa, zawsze znajdzie się jakiś pomysł, by pieniądze wyciągnąć z kieszeni obywateli. Od kilku lat taką grupą, która płaci coraz więcej, są kierowcy. Jeszcze do niedawna karać za przewinienia mogła i Straż Miejska, i Policja oraz Inspekcja Transportu Drogowego. Każdemu coś do garnuszka spłynęło, bo pieniądze z mandatów wpływały albo do budżetu gminy, albo do budżetu państwa. Poprzedni rząd jednak postanowił te sprawy uregulować w taki sposób, aby wszystko spływało tylko do jednego garnuszka. Zamiast zlikwidować kilka służb, których obowiązki się na siebie nakładają, uregulowano tylko to, gdzie ma trafiać należność z wystawianych mandatów. A trafiać już będzie wyłącznie do budżetu państwa. Przypominamy, że od 1 stycznia fotoradarów nie może już używać Straż Miejska, a wyłącznie Policja i Inspekcja Transportu Drogowego.

Poprzedni rząd również pozwolił na instalowanie systemów do odcinkowego pomiaru prędkości. I jak to zwykle w takich przypadkach bywa – tłumaczono jego instalację poprawą bezpieczeństwa. Przecież wszystkim chodzi o to, żeby było jak najmniej wypadków i jak najmniej przypadków przekraczania prędkości. Nikt jednak nie pochylił się nad tym, że system nie pasuje do polskiego prawa. Ten problem nie istnieje w zasadzie do dziś. W naszym regionie system działa między innymi na odcinku pomiędzy Zwierkami a Zabłudowem. Pisaliśmy o tym jeszcze w listopadzie ubiegłego roku. Podkreślaliśmy, że w przypadku przekroczenia prędkości na odcinku objętym pomiarem, może nie dać się ustalić sprawcy wykroczenia.

Ciekawe jak sobie ten nowy system poradzi w sytuacji, kiedy na przykład będę jechał od Białegostoku i wjadę w te bramki, gdzie mnie sfotografują. Ale zaraz za Zwierkami oddam samochód koledze, który pojedzie jak burza i zrobią mu zdjęcie na wyjeździe. Który z nas dostanie mandat? Ten co jechał za szybko, czy ten który nie jechał za szybko? Proponuję zrobić losowanie – żartował Michał Zawadzki.

O te sprawy pytaliśmy Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa, kiedy kierowane było jeszcze przez przedstawicieli poprzedniego rządu. Odpowiedzi niestety się nie doczekaliśmy. Za to odpowiedziało nam biuro prasowe obecnego ministra. Z tym, że po otrzymanej odpowiedzi wnioskujemy, że nikt jeszcze nad problemem się nie pochylał i nie wiadomo, czy w ogóle zamierza. A to istotne, bo wciąż w polskim prawie można ukarać tylko i wyłącznie faktycznego sprawcę wykroczenia drogowego.

W przypadku, gdy nie będzie możliwości ustalenia sprawcy wykroczenia drogowego, z oczywistych względów sprawa będzie zamykana – odpowiada nam przedstawiciel Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa.

Ale postępowanie w celu ustalenia faktycznego sprawcy wykroczenia będzie kosztowało. Można zakładać, że wcale nie mało. Trzeba by było zaangażować do tego policję, prokuraturę i sąd. Zebrać dowody, znaleźć świadków. Tego najwyraźniej nikt nie wziął pod uwagę. Zamiast więc dostosować albo polskie prawo, albo system, władza obiera drogę na skróty. I kiedy nic ustalić się nie da, za którą to pracę oczywiście zapłacą podatnicy – wówczas sprawa zostanie zamknięta.

Kolejny problem związany z systemem do odcinkowego pomiaru prędkości wiąże się z tym, że należy wskazać dokładne miejsce popełnienia wykroczenia drogowego. Przy tym systemie jest to niemożliwe. O tym już wiele miesięcy temu informowali internauci, którzy prowadzą portal „Anuluj Mandat”. Jeśli nie uda się wskazać dokładnego miejsca, w którym nastąpiło przekroczenie prędkości, co obecnie jest wymagane polskimi przepisami, może być problem z nałożeniem mandatu. Ale w tym również ministerstwo problemu nie widzi. I wystawiany będzie mandat niezależnie od tego, że sąd w każdej chwili będzie w stanie umorzyć postępowanie.

Miejscem popełnienia wykroczenia jest/będzie w tym przypadku kontrolowany odcinek trasy – informuje ministerstwo.

Pozostawimy to bez komentarza. Bo chyba tylko faktem „odziedziczenia” takich bubli po poprzednikach, można tłumaczyć tę odpowiedź. Podobnie jak kolejny problem który został zgłoszony ministerstwu zarówno przez naszą redakcję, jak i portal „Anuluj Mandat”. Chodzi o tak zwaną średnią prędkość. W naszym prawie nie da się przekroczyć średniej prędkości, a jedynie dozwoloną na danym odcinku. Stąd należy się stosować do znaków o ograniczeniu prędkości na konkretnych fragmentach trasy.

Kłamstwem jest udawanie, że odcinkowy pomiar prędkości jest zgodny z polskim prawem. Otóż nie jest. Nie ma wykroczenia polegającego na PRZEKROCZENIU ŚREDNIEJ PRĘDKOŚCI. Podawanie przykładu Włoch jest brednią, ponieważ Włosi mają prawo karno-administracyjne o kompletnie innym charakterze. Wydano wielką kasę na wielki przekręt, nie na szkodę piratów drogowych, a tych właścicieli pojazdów, którzy zapłacą mimo, że nie muszą, z naiwnej wiary w praworządność władzy, z powodu nieznajomości prawa lub obawy przed kłopotami. Przy tym chyba jest jasne, że karanie innych osób niż sprawcy wykroczeń (bo OPP nie ustala sprawcy) nie ma żadnego wpływu na poprawę bezpieczeństwa” – czytamy na portalu Anuluj Mandat.

Należy podkreślić, iż słowo "średniego" odnosi się do metody/sposobu prowadzenia kontroli ruchu drogowego. Wykroczenia w tym przypadku, analogicznie jak miało to miejsce dotychczas, dotyczyć będą niezastosowania się do limitu prędkości określonego ustawą lub znakiem drogowym – odpowiada ministerstwo.

Jak widać, nic to nie szkodzi, że w polskim kodeksie wykroczeń nie ma pojęcia średniego przekroczenia prędkości. Jeśli kierowca pojedzie za szybko, albo urządzenie źle zmierzy tę prędkość, mandat zapewne zostanie wystawiony i ruszy procedura jego wyegzekwowania.

System do odcinkowego pomiaru prędkości w naszym województwie działa od listopada. Do końca stycznia zarejestrował około 500 przypadków przekroczenia prędkości. Ile z tych przypadków zakończy się skutecznym wyegzekwowaniem mandatu, przekonamy się pewnie niebawem. Zapewne część kierowców nie podejmie próby walki z systemem, który zawiera poważne błędy prawne. Ale część kierowców zechce prawdopodobnie skorzystać z porad udzielanych na portalu „Anuluj Mandat” i przejdzie procedurę, która w obecnym stanie, raczej nie będzie mogła zakończyć się inaczej niż umorzeniem postępowania. Przynajmniej do czasu, aż prawo nie zacznie pasować do uruchomionego systemu odcinkowego pomiaru prędkości.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: zrzut ekranu z youtube)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do