Reklama

Parking trzeba było rozebrać, żeby nie było niczego

07/02/2015 10:49


Przyjechali, rozebrali, zniszczyli i to nawet bez jednego dokumentu. Tak zachowali się pracownicy firmy budowlanej na polecenie urzędników z naszego magistratu. Parking, który został zniszczony nie był własnością miasta. Wybudowali go przedsiębiorcy z własnych pieniędzy. Dziś teren, który kiedyś był parkingiem, jest nieużytkowany. Ale najtrudniej zrozumieć, po co w ogóle ktokolwiek parking rozbierał.

Drążyliśmy i będziemy drążyć temat Państwa Bzurów, którzy prowadzą działalność gospodarczą. Urzędnicy już tyle im dokuczyli, że starszy mężczyzna podupadł dość mocno na zdrowiu. Ale wszystko wskazuje na to, że to jeszcze nie koniec „atrakcji”, jakie mają dla nich urzędnicy naszego magistratu. Będziemy o tym pisać na bieżąco. Na razie jednak chcemy pokazać opinii publicznej jak się ma sprawa rozbiórki prywatnej własności, której to szkody dziś nie ma kto naprawić.

Aby sprawa była idealnie jasna informujemy, że działka, na której był zlokalizowany parking należała niegdyś do miasta. Warunkiem dzierżawy tego fragmentu terenu było wybudowanie przez Państwa Bzurów ogólnodostępnego parkingu. Wcześniej znajdowało się tam dzikie wysypisko śmieci i z uporządkowaniem terenu było sporo pracy. Niemniej małżeństwo zrobiło to, co było zawarte w umowie pomiędzy nimi a Miastem Białystok jeszcze za czasów zupełnie innego prezydenta i kadry urzędniczej.

Sam machałem łopatą wrzucając na ciężarówki te śmieci co tu były. W sumie to już nawet nie pamiętam, ile wywrotek stąd wyjechało na legalne wysypisko. Płaciłem za wszystko sam. Potem trzeba było zamówić maszyny co wyrównują teren, bo tu była taka wielka dziura. Przyjeżdżały kolejne wywrotki z piachem, za które płaciłem. Potem ułożyliśmy parking. Służył wszystkim wiele lat – opowiada Józef Bzura.

Ale Państwo Bzura od początku wiedzieli, że kiedyś teren parkingu być może trzeba będzie zwrócić miastu. Dokładnie wtedy, kiedy będzie budowana droga. I taki dzień nadszedł. Przyszła decyzja wojewody podlaskiego, który wyraźnie w niej określił, co ma być wydane i jak ma wyglądać teren ich posesji. Państwo Bzura rozebrali tę część, którą wskazał wojewoda. Ale Miasto, jako inwestor, domagało się rozbiórki znacznie większej części niż mówiła o tym decyzja. Na nic zdały się wszelkie tłumaczenia i oficjalne dokumenty. Siłą parking został rozebrany.

Dziś ta rozebrana część parkingu stoi kompletnie do niczego nikomu niepotrzebna. Państwo Bzura byliby nawet skłonni ułożyć go jeszcze raz, ale dopuściliby się samowoli budowlanej. Za to żadnego problemu w tym, co się stało, nie widzi Prezydent Białegostoku. Na zapytanie radnego, który zwracał się o odbudowę parkingu, odpisał:

W związku z brakiem reakcji Państwa Bzura, rozbiórka parkingu zlokalizowanego w pasie drogowym została dokonana na wniosek zarządcy drogi. Pismem w dniu 26 lipca 2012 r. poproszono P. Bzura o uprzątnięcie materiałów rozbiórkowych stanowiących ich nakłady. Obecnie są one składowane na części działki 1155. Uwzględniając powyższe okoliczności nie istnieją żadne przesłanki do odbudowy parkingu" – czytamy w odpowiedzi podpisanej przez Tadeusza Truskolaskiego.

Dla pełnej jasności – rozebrana część parkingu znajduje się: za ekranami akustycznymi, nie jest fragmentem ani drogi, ani chodnika, ani nawet ścieżki rowerowej, ani niczego innego. Na wąskim pasku ma sobie rosnąć trawa! Za ekranami akustycznymi! Nigdy ten fragment nie został wykorzystany absolutnie do czegokolwiek. Parking został rozebrany po nic. Tylko dla samego rozebrania. Na domiar wszystkiego dokładnie w miejscu, z którego można było niegdyś zobaczyć szyld sali bankietowej „Promenada” miasto w trosce o rozwój gospodarczy i przedsiębiorców postawiło specjalnie wyższe ekrany akustyczne, aby nikt przypadkiem nie zobaczył, że znajduje się tam jakikolwiek lokal do prowadzenia działalności gospodarczej.

Skoro ani radnemu, ani Państwu Bzura, Miasto nie odpowiedziało nigdy po co było rozbierać część parkingu na działce, która służy do niczego, może nam ktoś w końcu odpowie. Liczymy, że będzie to jakaś merytoryczna odpowiedź uzasadniająca rozbiórkę parkingu, który mógłby służyć nie tylko przedsiębiorcom, ale i okolicznym mieszkańcom osiedla Wygoda i Jaroszówka. Może chociaż tam jakiś plac zabaw będzie? Może przynajmniej oczko wodne, albo mini lodowisko? Cokolwiek może tam będzie? Bo jeśli nadal miałyby to być nieużytki za ekranami akustycznymi to osoby odpowiedzialne za tę dewastację, powinny zostać naszym zdaniem, pozbawione możliwości pracy w dowolnej instytucji, która miałby kontakt z żywym człowiekiem i choćby ścinkiem oficjalnych dokumentów.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/Foto: materiały Państwa Bzura)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do