Powierzanie naszych oszczędności niesprawdzonym podmiotom jest niestety zjawiskiem powszechnym. Nawet po ostatniej aferze Amber Gold łatwowiernych klientów jest ciągle sporo. Także w Białymstoku ludzie oddaliby oszczędności bez mrugnięcia okiem, gdyby tylko ktoś proponowałby dobry procent.
Akt oskarżenia w sprawie Amber Gold ma trafić do gdańskiego sądu wiosną przyszłego roku. W międzyczasie śledczy dość wnikliwie przyjrzeli się działalności tej firmy. Z ich ustaleń wynika, że nie ma mowy o żadnym praniu brudnych pieniędzy, za to Amber Gold to typowy przykład piramidy finansowej, tylko dobrze zakamuflowanej. Firma podpierała się autorytetami, powiązaniami z innymi bankami na świecie, miała dobre reklamy w mediach. Ale nie zmienia to faktu, że za jej utrzymanie od początku do końca odpowiadali tylko i wyłącznie klienci, którzy zdecydowali się położyć tam swoje pieniądze na lokatach. I raczej nie mają co liczyć na nich odzyskanie.
Nawet taka głośna sprawa nie zniechęca białostoczan do pakowania się w kolejne kłopoty. Z tego co udało nam się ustalić na ulicach miasta, ludzie nie są przyzwyczajeni do weryfikowania banku, a nawet parabanku. Jeśli otrzymują obietnicę wypłaty wyższej kwoty od tej wpłaconej, są w stanie oddać pieniądze oszustom niemal z marszu. Jest tylko jedna uwaga. Firmy muszą mieć lokale przypominające banki i najlepiej nazwę odnoszącą się do usług bankowych.
- Pewnie, że najbezpieczniej to pieniądze w banku trzymać. W domu trochę strach. Nigdy nie wiadomo czy ktoś nie przyjdzie i nie okradnie. Bank to bank – mówi nam Andrzej Milewski.
Ale już na nasze pytanie, że przecież bank też może działać nieuczciwie jak na przykład Amber Gold mężczyzna odpowiada krótko.
- A skąd ja mam wiedzieć, że to akurat złodzieje, albo oszuści? Jak jest budynek banku i ochroniarz, kamery. To po mojemu to prawdziwe jest – dodaje.
Zwłaszcza starsze osoby są ufne i z tego co zauważyliśmy, nie dopuszczają do siebie myśli o możliwości oszustwa już na początku. Poza tym nie wiedzą jak sprawdzić potencjalną firmę świadczącą usługi bankowe.
- Nie wiem gdzie to można sprawdzić. To u nas ktoś powie, że ten złodziej, a ten to uczciwy? To czemu nikt w telewizorze o tym nie mówi, że tak jest? – powiedziała nam Marianna Leszczuk.
- Najlepiej to zanieść pieniądze do polskiego banku, co to każdy wie i zna, że tam wszystko jak trzeba. Niech będzie nawet te kilka groszy mniej, ale przynajmniej będzie święty spokój. Kiedyś jeszcze mój sąsiad, jak mieszkałem na Antoniuku, to trzymał pieniądze w jakimś banku, nazwy nie pamiętam, ale ten bank padł. On stracił wszystko. Biedak powiesił się później. Ja tam zawsze mówię, że nie można w życiu pazernym być i jak ktoś chcesz położyć pieniądze na procent, niech położy, ale tam gdzie wie i zna, że nie przepadnie – tłumaczył nam Mirosław Iwaniuk.
Nie znaczy to, że nie warto ufać wszystkim bankom. Jeśli nie mamy wiedzy w jaki sposób zweryfikować podmiot, któremu powierzamy własne oszczędności, lepiej zaufać tym, którzy działają na rynku od lat. Sprawdzanie tego rodzaju instytucji może być trudne i ponad możliwości. Amber Gold to akurat doskonały przykład, jak szybko w krótkim czasie namącono w głowach, dokumentach i ofertach.
Małżonkowie, którzy kierowali Amber Gold nie przyznają się do winy, ani do popełnienia żadnych przestępstw. Obecnie są oni podejrzani przede wszystkim o to, że w ramach tzw. piramidy finansowej doprowadzili łącznie ok. 18 tys. osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Przyjęto, że oboje działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i uczynili z tej działalności stałe źródło dochodu. Ale jak widać jest z kogo czerpać taki dochód, nawet teraz.
Komentarze opinie