Reklama

PKS w tarapatach

09/01/2015 13:23


Bardzo duże kłopoty ma białostocki PKS. Spółka jest zadłużona i nie ma dziś sensownego wyjścia z tej sytuacji. Na razie zarząd województwa podlaskiego poręczył pożyczkę na 2,5 mln złotych dla ratowania firmy przewozowej.

Zdecydowanie PKS nie wytrzymuje konkurencji z prywatnymi firmami przewozowymi. Utrzymanie całej infrastruktury oraz administracji jest kosztowne i zdecydowanie obecnie ponad możliwości finansowe największego przewoźnika w regionie. Dlatego też jeszcze we wtorek 23 grudnia 2014 r. Zarząd Województwa podczas posiedzenia, podjął decyzję o udzieleniu poręczenia kredytu bankowego zaciąganego przez Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej w Białymstoku Spółka Akcyjna. Chodzi o kwotę 2,5 mln zł.

Pożyczka ma pomóc przetrwać najtrudniejszy okres zanim PKS znajdzie chętnych na zakup swoich nieruchomości przy ulicy Fabrycznej w Białymstoku oraz w Mońkach. Tych jak dotąd brakuje. Choć teren jest atrakcyjny, duży i w centrum Białegostoku nie ma nikogo, kto byłby zainteresowany kupnem starego budynku oraz przylegającej do niego zajezdni.

Za to prywatni przewoźnicy nie narzekają na brak klientów. Codziennie do Białegostoku oraz do innych miejscowości dojeżdżają tysiące osób w regionie. Busy i prywatne środki transportu są wypełnione po brzegi i w zasadzie nie ma pustych kursów. W okresie Świąt lub przed weekendami, kiedy sporo mieszkańców wraca do swoich bliskich i rodzin, wręcz nie sposób znaleźć wolne miejsca.

Od 4 lat jeżdżę busami. Są tańsze i to co mi odpowiada, jeżdżą w takich godzinach, które mi pasują. Poza tym kierowcy zatrzymują się tam, gdzie czekam, a nie tam gdzie jest przystanek – powiedział nam Paweł Michalczuk.

Dojeżdżam do Warszawy kilka razy w tygodniu. I jeżdżę Polskim Busem. Można na nich narzekać czasami, ale jak na razie nie ma lepszego przewoźnika, który w takich cenach zawiezie mnie na miejsce i przywiezie z powrotem – mówiła nam Izabela Baranowska.

W tym samym czasie, kiedy prywatni przewoźnicy regulują swoje rozkłady jazdy oraz dostosowują tabor do obecnych standardów, w PKS – ie ciągle można spotkać głównie stare autobusy, niejednokrotnie nadgryzione zębem czasu, ale przede wszystkim rdzą. Nie ma środków na zakup nowych, aby podróżni mogli wygodniej dojechać do miejsca docelowego. To dziś także się liczy.

Mnie interesuje internet, bo w czasie jazdy potrafię też pracować na laptopie. Dziś takie rzeczy to powinien być standard. A w PKS – ie tego nie ma – tłumaczy nam Michalina Dawidziuk.

Jak mam jechać takim śmierdzącym trupem, albo wygodnym autobusem, wolę wygodę – podzieliła się z nami Ewa Miczejko.

Na tej linii PKS na pewno będzie przegrywał z prywatnymi przewoźnikami. Obecna kondycja finansowa na pewno nie daje widoków na poprawę sytuacji. PKS Białystok jest poważnie zadłużony, a prowadzony w ostatnich latach proces restrukturyzacji przynosi tylko częściowe efekty. Zatrudnienie zmalało o 90 etatów, głównie w administracji. Ograniczane są nierentowne kursy. Tabor jest przeważnie stary i mocno wyeksploatowany. Nie powiodły się próby sprzedaży nieruchomości przy ulicy Fabrycznej w Białymstoku oraz nieruchomości w Mońkach. Sprzedano natomiast zbędne nieruchomości w Sokółce i w Dąbrowie Białostockiej. To jednak wciąż za mało, aby być konkurencją dla innych.

Sytuację w firmie z pewnością poprawiłoby zbycie nieruchomości, zwłaszcza tej przy ulicy Fabrycznej w Białymstoku. Wówczas można by było myśleć o modernizacji parkingu i stacji odjazdów poszczególnych autobusów. W planach jest również nowa siedziba przy Bohaterów Monte Cassino. Oprócz niej miałaby być wybudowana jeszcze stacja paliw, na której PKS mógłby dodatkowo zarabiać. Ale na razie żadne prace nie ruszą, dopóki nie będzie pokrycia finansowego.

(Agnieszka Siewiereniuk - Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do