Gra planszowa kojarzy Ci się z Chińczykiem, ewentualnie produkowanymi na masę pseudoedukacyjnymi gierkami dla dzieci? Nic bardziej mylnego. Planszówki są dziś modne!
Kiedy myślimy o sposobach spędzania wieczoru w mieście, pierwsze co przychodzi do głowy to knajpa. Muzyka, towarzystwo, ale i alkohol. Po pierwszym kapitalistycznym zachłyśnięciu się pubami i klubami weszliśmy jednak w inną fazę. Taką, gdzie wielu – także młodych – wybiera wieczór w domu, w towarzystwie mniejszej, a za to bliskiej grupy przyjaciół. Na fali telewizyjnych kulinarnych show, w modzie jest wspólne gotowanie, czy zapraszanie się wzajemnie na kolacje.
Ale co robić po takiej kolacji? Film? A może tak sięgnąć po planszówkę? Ewentualnie karty? Większość odruchowo pokiwa przecząco głowami – wszak gdzie dorosłemu człowiekowi wydurniać się grając w jakiegoś „Chińczyka” albo „Wojnę”. Zostaje poker i brydż, ale jedno cholerstwo pachnie hazardem, drugie z kolei zbyt skomplikowane. A w „Tysiąca” to z kolei można i do rana.
Otóż uświadamiamy nieświadomych, planszówki i karcianki to nie tylko „Chińczyk” i „Wojna”. W dzisiejszych czasach i na niwie gier towarzyskich niewymagających do uruchomienia prądu dzieje się wiele, a ich świat jest przebogaty.
Nie jesteśmy skazani na mało rozwijające przesuwanie pionków zgodnie z liczbą oczek wyrzuconych na kostkach. Możemy zagłębić się w wiele różnych światów – jako kosmiczny pilot śmigać po odległych galaktykach, jako osadnik z Catanu zasiedlać nowe terytoria, czy z mieczem w dłoni zgłębiać tajemnice przeróżnych lochów. Gry bez prądu dają możliwość wybrania sobie świata, który nam odpowiada i wariantu gry, który daje najwięcej przyjemności.
Są więc i gry ekonomiczne, polegające na rozbudowie naszej domeny – czy jest to stacja kosmiczna, czy zwyczajne wiejskie gospodarstwo, są gry polegające na dynamicznym konflikcie między stronami, w tym szerokie spektrum bardzo dobrze odtwarzających historyczne realia gier wojennych, są wreszcie i gry, które epatują sowizdrzalskim humorem i stanowią doskonałą rozrywkę imprezową.
Ale jak wejść w ten świat? Czy planszówkowcy to zamknięte środowisko? Czy jest to rozrywka dla zatwardziałych hobbystów, czy może się w nią bawić everyman?
– Sposobów na wejście w świat planszówek jest kilka, poczynając od naszego portalu – mówi nam Błażej Kubacki, redaktor naczelny serwisu www.grybezpradu.pl – zawsze można do nas zajrzeć czy celem poczytania recenzji, czy publicystyki, często skierowanej do początkujących. Jeśli nie chcemy zaczynać na własną rękę, możemy poszukać planszówkowych imprez, które organizowane są w większości polskich miast (u nas są to poniedziałkowe „Planszówki Johnny’ego” w Klubokawiarni Labalbal).
Wreszcie: można też porozglądać się za jakimiś klubami planszowymi. A tych szukać za pomocą Google’a, albo popytać w miejscowych domach kultury, lub bibliotekach, bo do takich miejsc kluby lubią się przytulać.
Nasz rozmówca chwali też otwartość świata graczy: – To jak z grami wideo. Są gry casual, w które gramy na telefonie, albo od weekendu do weekendu, ale też takie, które wymagają rozwinięcia w sobie jakichś umiejętności, a zatem także większego nakładu czasu. Siłą rzeczy znam ludzi, którzy kiedyś kupili planszówkę i grywają od czasu do czasu i takich, którzy na półce mają po kilkadziesiąt tytułów.
Na szczęście w środowisku istnieją ludzie, którzy pasję odnajdują w popularyzacji tej rozrywki. I do nich warto się zwrócić. Bo na pewno będą mieli w zanadrzu niemało zróżnicowanych tytułów.
W sukurs naszemu ekspertowi idzie właścicielka sklepu GryFan zlokalizowanego przy ul. Lipowej 6, Marlena Bigosińska: –Organizujemy spotkania z planszówkami, gramy, testujemy nowe gry. Udostępniamy także gry planszowe w sklepie. Można przyjść, zagrać, można wypożyczyć grę do domu. A każdą grę jaką klient chce kupić ściągamy na zamówienie. Mamy też listę gier na którą można się wpisać, żeby znaleźć w mieście innych ludzi grających konkretnie w to, co nas interesuje. Robimy też konkursy z nagrodami w postaci gier – i bierzemy udział w akcjach w typie„edu”, także skierowanymi do dzieci.
GryFan to jedyny dziś sklep w Białymstoku oferujący naprawdę duży asortyment gier. Niestety, mimo, że gry zyskują popularność, białostoczanie poza GryFanem muszą szukać gier w sieci, choćby na największym portalu, przez który można kupić w naszym kraju gry, www.rebel.pl, a który w środowisku cieszy się opinią wyjątkowo rzetelnego.
To mało, bo jak mówi nam pani Marlena: – Jeżeli w mieście nie ma sklepu, który zajmuje się tego typu rozrywką, ona zanika. Ale tu trzeba poświęcić czas, robić pokazy, poznawać ze sobą ludzi, otwierać się na domy kultury, dzieci, młodzież, pokazywać, że można się dobrze bawić inaczej niż przy grze komputerowej, z rodziną i przyjaciółmi.
A rozrywka nie jest droga – naturalnie, im droższa gra, tym bardziej rozbudowana – ale nieskomplikowane, a dające wiele radości gry kupimy za mniej, niż sto złotych.
Gry dzisiaj to nie to samo, co kiedyś. Są zróżnicowane tak pod względem komplikacji, jak i tematyki, nastroju. Każdy z powodzeniem znajdzie klimat, który mu pasuje – o to nie musicie się martwić. Może zatem, zamiast po raz n-ty spędzać wieczór nad knajpianym kuflem, co kosztuje niemało, przejdźcie się po planszówkę.
Jednorazowy wydatek zapewni wiele godzin rozrywki. Poza tym nikt nie powiedział, że rzucać kostkami albo wykładać kolejnych kart nie możecie przy drinku. Alkohol w warunkach domowych jest poza tym zdecydowanie tańszy. Planszówki głupcze! – chciałoby się rzec za Clintonem i Lisem. Istotnie. Świat już za nimi szaleje. Kiedy oszaleje Białystok?
Polecam "Tabu" - rewelacyjna gra dla większej grupy osób. Super zabawa, czy to przy rodzinnym stole, czy też na wypadzie z przyjaciółmi.
Świetny artykuł!