Reklama

Po co komu urzędy pracy?

08/10/2016 08:11

Polscy pracodawcy już od dawna narzekają na brak odpowiednich kandydatów do pracy. Tymczasem liczba zarejestrowanych w urzędach pracy jest ciągle wysoka. Nie inaczej jest w Białymstoku.

Ponad połowę osób zarejestrowanych w urzędach pracy stanowią długotrwale bezrobotni. Część z nich jest zarejestrowana z uwago na ubezpieczenie, bez którego pojawiłby się problem przy konieczności skorzystania z usług medycznych. Inni są zarejestrowani, ale pracy nie podejmują. Jak można im pomóc?

Problemy osób długotrwale bezrobotnych są różne. Bardzo często nie chodzi tylko o brak kwalifikacji. Przede wszystkim ludzie ci stracili kontakt z rynkiem pracy. Nie wiedzą, jak szukać zatrudnienia i w jaki sposób dotrzeć do pracodawców. Osobom tym nierzadko brakuje też motywacji. Przez te kilka czy kilkanaście lat bezrobocia nauczyły się one funkcjonować bez pracy. Uważają, że jej nie potrzebują, kojarzy się im ona z czymś bardzo uciążliwym – mówi serwisowi infoWire.pl Anna Karaszewska, dyrektor generalna w firmie Ingeus Polska.

Zadaniem doradców zawodowych jest motywowanie tych ludzi i przekonywanie ich, że powrót na rynek pracy jest dla nich szansą na zmianę życia na lepsze. Konieczne jest przy tym indywidualne podejście do bezrobotnego, które pozwoli pokonać wspólnie istniejące bariery.

Oprócz tego należy przekazywać tym osobom praktyczną wiedzę na temat szukania pracy – muszą one nauczyć się, jak docierać do pracodawców i co robić, aby być zapraszanym na rozmowy rekrutacyjne.

Pracodawcy jednak coraz częściej narzekają na to, że choć rozmowa rekrutacyjna jest zaplanowana, nikt na nią nie przychodzi. Bardzo często osoby nawet nie informują, że nie mają zamiaru przyjść, na czym w takim przypadku, traci najczęściej przedsiębiorca. Poświęca swój czas dla osób nieobecnych.

W Białymstoku nie tylko ja mam takie doświadczenia. Mówią wszyscy, że mamy wysokie bezrobocie, ale śmiem w to wątpić. Od dwóch miesięcy szukam pracownicy do sklepu, ale chętnych nie ma. Umawiają się i później nikt nie przychodzi. W zeszłym tygodniu na osiem umówionych kobiet, przyszła jedna, a dwie zadzwoniły, że nie mogą przyjść w terminie, który same wybrały – mówi Marek, właściciel osiedlowego sklepu mięsnego.

Urzędy pracy w takich sytuacjach pomagają niewiele. Ci, którzy faktycznie zgłaszają się tam, by znaleźć jakieś oferty zatrudnienia, często narzekają na brak pomocy i dość instrumentalne podejście do bezrobotnego. Urzędnicy – jak mówią zainteresowani pracą – działają na zasadzie „odfajkowania” kolejnego klienta.

W takim urzędzie to powinni być fachowcy, którzy doradzą jak się przekwalifikować, albo dopasują coś o czym człowiek ma pojęcie. Najczęściej za to jest tak, że się przychodzi, trwa pogadanka i wyznaczenie terminu kolejnej wizyty. I następny proszę – powiedział naszej redakcji Jerzy.

Skuteczność urzędów pracy jest raczej znikoma. Już około roku temu Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła, że ich skuteczność jest bliska zeru. W całym kraju w urzędach, które mają pomagać bezrobotnym jest zatrudnionych około 20 tys. urzędników, zaś na aktywizację wydajemy około 3 mld zł rocznie. Tymczasem efektów praktycznie nie ma żadnych. Temat niedługo rozwiniemy nieco szerzej.

(Źródło: infowire.pl/ Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: pixaba.com/ office)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do