Okazuje się, że nie tylko mieszkańcom Dojlid przeszkadza hałas, jaki niesie ze sobą działalność Toru Wschodzący Białystok. Teraz głos zabrali także działkowcy. Zanim wróci sezon do szybkiej jazdy chcą, aby wokół toru prezydent Białegostoku wybudował ekrany akustyczne.
Nikt nie kwestionuje potrzeby działalności Toru Wschodzący Białystok. Mieszkańcy skarżą się jednak na uciążliwość tej inwestycji, a konkretnie na brak barier dźwiękoszczelnych. Mimo, że tor znajduje się w dość sporej odległości od zabudowy mieszkaniowej, to niestety hałas jest dokuczliwy. Informowaliśmy o tym ponad miesiąc temu. Zebraliśmy także sporo negatywnych komentarzy pod artykułem, gdzie zwolennicy szybkiej jazdy argumentowali, że hałasu nie ma.
W zasadzie dzień po otwarciu Toru Wschodzący Białystok do naszej redakcji spłynęły pierwsze maile i telefony. Niestety, były to przede wszystkim narzekania. Mieszkańców w sobotę i niedzielę rano budzi hałas warczących samochodów, który niesie się po osiedlu Dojlidy. Na dodatek wszystko wskazuje na to, że wiosną i latem będzie jeszcze gorzej. Na razie jest chłodno i amatorów szybkiej jazdy po torze pewnie nie ma tak wielu, jak będzie można spodziewać się wiosną i latem.
„Teraz przez zamknięte okna i drzwi wszystko słychać. Warczą tymi motorami, że myśli nie można skupić. Albo niech urzędnicy wybudują tam ekrany akustyczne, albo niech zrobią cokolwiek, żeby się tak nie niosło. Przeraża mnie co będzie latem” – napisała do naszej redakcji Lucyna mieszkająca na osiedlu Dojlidy.
„To nie są żarty. 90 samochodów wyjących przez 3 godziny!!! i potem przez kolejne 3, to naprawdę jest przesada. Obniżyli stawkę bo było wycie że za drogo. Powinni badać poziom hałasu wydzielanego przez samochód przed wjazdem na tor i przede wszystkim czymś go ogrodzić!!! najlepiej 50 metrowym murem, niech się duszą we własnym smrodzie” – to już kolejny mail, jaki dotarł do naszej redakcji, tym razem od pani Joanny.
To tylko niektóre z wypowiedzi, jakie otrzymaliśmy od mieszkańców osiedla Dojlidy. Miłośnicy szybkiej jazdy tymczasem nie za bardzo, a niektóry całkowicie, nie rozumieją takiego narzekania. Wręcz twierdzą, że to nasza redakcja przesadza. Z tym, że to nie nasza redakcja sama pisze do siebie maile i dzwoni w takiej sprawie. Nasza redakcja nie ma także w zwyczju przekręcania wypowiedzi mieszkańców, nawet, jeśli to oni są w błędzie. Opisujemy nurtujące ich tematy i dodamy, że żadnen z członków redakcji DDB nie mieszka na osiedlu Dojlidy, żeby stwierdzić, jak mocno hałas jest dokuczliwy.
Ale tak się składa, że hałas jest i przeszkadza. Są ludzie mniej, ale i bardziej wrażliwi na takie bodźce. To podobnie jak z dymem papierosa. Jednym, przebywającym w tym samym miejscu, będzie przeszkadzał mocno, innym słabo, jeszcze innym wcale. Dlatego też nikt nie domagał się zamknięcia toru, ale zwyczajnie odgrodzenia go ekranami akustycznymi w taki sposób, aby hałas nie dostawał się do wrażliwych uszu. Teraz do tego tonu narzekających na hałas dołączają jeszcze działkowcy.
„Nie mamy nic przeciwko samochodowym wyścigom i miłośnikom sportów motorowych. Ale proszę zrozumieć też nas. Nasze ogródki działkowe to miejsce wypoczynku i rekreacji. Jak jednak można odpoczywać, gdy w najbliższym sąsiedztwie wyją silniki i słychać stale pisk opon? Nie chcemy ograniczać działalności Toru Wschodzący Białystok. Zwracamy się jednak do Prezydenta Miasta, aby zamontować wzdłuż działek dźwiękochłonne ekrany. Dlaczego za przyjemność kierowców, koszty mają ponosić działkowcy?” – napisali działkowcy do radnego Wojciecha Koronkiewicza, a ten przekazał ich słowa Tadeuszowi Truskolaskiemu w interpelacji prosząc o budowę ekranów akustycznych wokół toru.
Prezydent Białegostoku jeszcze nie ustosunkował się do prośby ani mieszkańców Dojlid, ani do prośby działkowców. Nie wiadomo czy zdecyduje się na kolejną inwestycję, która tak naprawdę powinna była powstać wraz z budową toru. Dziś trudno też przewidzieć, jaka w ogóle ta odpowiedź będzie. Ekrany akustyczne sporo kosztują i gdyby trzeba było je wybudować wokół całego toru, koszty takiej budowy sięgnęłyby zapewne ponad miliona złotych.
W innych miastach w Polsce, jak sprawdziliśmy, sytuacja z takimi obiektami jest podobna. Mieszkańcy, którzy mają swoje domy niedaleko torów wyścigowych, protestowali jeszcze w trakcie ich budowy. Inni robili to samo, bardzo szybko po oddaniu toru do użytku. Dodamy tylko, że w niedalekim sąsiedztwie znajduje się także szpital, który powinien być wolny od tego typu niedogodności dla osób tam hospitalizowanych.
Na razie trwa zima i na torze tłumów nie ma. Ale już za dwa miesiące z pewnością wrócą i kierowcy, i głośne jazdy. Nawet jeśli prezydent przychyli się do prośby mieszkańców i radnego Koronkiewicza, budowa ekranów będzie mogła rozpocząć się nie wcześniej niż latem.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie