Duże braki w czytaniu znaków drogowych najlepiej widać pod galeriami handlowymi. Wystarczy dosłownie kilka minut, aby przekonać się, że kierowcy gubią się na mało skomplikowanym fragmencie jezdni. Niektórym przydałaby się powtórka ze znajomości przepisów ruchu drogowego.
Pod każdą galerią handlową lub na parkingu podziemnym można zauważyć co chwila, jaki kierowcy jeżdżą pod prąd, omijają rondo, albo wjeżdżają od innej strony niż trzeba. Do tego bardzo często zdarza się, że po wizycie w galerii wracamy do domu z zarysowanym bokiem, pękniętym tylnym światłem lub wgniecionym z lekka zderzakiem. Kierowcy, i to niezależnie od wieku oraz płci, wciąż nie opanowali sztuki poruszania się po takich parkingach.
Pierwsze, czego nie opanowali, to parkowanie w miejscach do tego przeznaczonych. Nagminne jest zostawianie aut na miejscach dla osób niepełnosprawnych lub matek z dziećmi. Inna sprawa, że niektórzy kierowcy wciąż nie pojęli sztuki parkowania w liniach wyznaczających miejsca poszczególnych pojazdów i parkują po środku pasów, przez co kolejni kierujący muszą tym samym ustawiać swoje auta na środku linii. Z parkowaniem jest jeszcze inny problem – polega on na tym, że niekiedy auto jest pozostawione tak blisko drzwi innego samochodu, że do tego innego samochodu zwyczajnie nie da się wsiąść. Ciekawie też wygląda wyjeżdżanie z parkingu, zwłaszcza gdy trzeba wycofać pojazd. Wystarczy kilka chwil, aby zauważyć na wielu stojących samochodach rysy i wgniecenia.
- Kiedyś podjeżdżałem tak blisko wejścia do sklepu, jak się da. Teraz nabrałem rozumu i parkuję dalej. Mniejsza szansa na porysowanie samochodu – powiedział nam Andrzej Wasilewski, który przyjechał do Auchan na zakupy.
- Miałam już raz lusterko wyrwane. Ktoś musiał wyjeżdżać i zahaczył. Dobrze, że to było w samochodzie ojca, bo w moim to trzeba by było pół przodu rozbierać, żeby wymienić takie lusterko – mówi Anna Bazyluk.
Pod galeriami można także zauważyć, bez żadnego problemu, kierowców, którzy nie potrafią opanować sztuki poruszania się zgodnie z narysowanymi na asfalcie strzałkami. Co chwila któryś z nich jedzie pod prąd i wyjeżdża jak król szos, nie patrząc czy ma pierwszeństwo. Zresztą stłuczek na takich parkingach też jest stosunkowo sporo. Najczęściej jednak wszystko odbywa się bez udziału policji. Kierowcy załatwiają sprawy między sobą. Takie przynajmniej informacje uzyskaliśmy pod Leroy Merlin na Hetmańskiej i Atrium Biała.
- Tu prawie codziennie po kilka razy dochodzi do stłuczek, albo przynajmniej do nieporozumień pomiędzy kierowcami. Ale rzadko kiedy trzeba wzywać policję. Przeważnie pokłócą się, pokłócą kilka czy kilkanaście minut i piszą oświadczenie – mówi nam pracownik pilnujący parkingu pod Leroy Merlin i Auchan.
Zresztą pod tym Auchan jest jeszcze jedna przeszkoda do pokonania. To rondo. Część kierowców najwyraźniej musi jeszcze nauczyć się wjeżdżać na nie od właściwej strony, a nie pod prąd. Niektórzy też próbują wyjeżdżać drogą dla wjeżdżających. Oczywiście również wbrew temu, co wskazują strzałki na asfalcie.
Możliwe, że instruktorzy jazdy powinni częściej bywać ze swoimi kursantami na takich „placach manewrowych”, aby nauczyć ich zasad poruszania się po drodze, gdzie nie panuje jakiś szczególnie intensywny ruch. Jednak może to być cenna lekcja na przyszłość, kiedy kursanci staną się już pełnoprawnymi uczestnikami ruchu. Z naszej strony możemy tylko apelować o zwracanie uwagi na znaki poziome jak i pionowe pod galeriami. Oszczędzi to sporo nerwów i nieprzyjemnych sytuacji.
Komentarze opinie