Reklama

Policja ostro zabiera się za Cocomo

18/01/2015 12:59


Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia policja w Krakowie wkroczyła do tamtejszego lokalu, który funkcjonował pod nazwą Cocomo. Za to już po świętach wraz z prokuraturą zabezpieczyła materiał dowodowy we Wrocławiu.

Tym materiałem dowodowym miały się okazać nagrania. Nagrywani byli klienci, którzy bawili się w towarzystwie kobiet. Wyszło na jaw, że lokale w Krakowie i Wrocławiu najeżone były kamerami, również w tak zwanych pokojach prywatnych, w jakich rejestrowano intymne sceny. Klienci nie byli świadomi tego, że oprócz wysokich rachunków mają jeszcze pozostawione „pamiątki” w postaci nagrań z erotycznych igraszek z młodymi kobietami. Nie wiadomo dlaczego byli nagrywani i czy takie nagrania nie były upubliczniane na przykład w internecie.

Policja sprawdzi teraz lokale Cocomo praktycznie w każdym mieście. W Białymstoku od kilku miesięcy nie ma już klubu o takiej nazwie. To efekt zabiegu, jaki zastosował właściciel po tym, jak w mediach pojawiło się coraz więcej nieprzychylnych komentarzy i opinii o klubach w całym kraju. Pod koniec sierpnia wydano oficjalny komunikat o zakończeniu marki pod nazwą Cocomo. Za to od września te same kluby w tych samych miastach nosiły już inne nazwy. W każdym mieście klub od września nosi inną nazwę i żadna się nie powtarza. W Białymstoku z Cocomo zrobił się Kiss.

Opinie o lokalach były niekorzystne. Głównie za sprawą doniesień klientów, którzy mieli budzić się nieprzytomni po wieczorze spędzonym w towarzystwie kobiet. Zawsze otrzymywali wielotysięczny rachunek do zapłacenia. Rekordzista miał uiścić blisko milion złotych. Tyle nie kosztuje nawet najdroższy hotel na świecie za jedną dobę. Ale w Polsce, jak widać, przy bystrym zmyśle do biznesu, się da. Właściciel zasłaniał się tym, że działa uczciwie, że przychodzą tam dorośli mężczyźni. Jednak niektórzy klienci podkreślali, że mieli dosypywaną lub dolewaną nieznaną substancję do drinków, przez którą mieli tracić świadomość. Ten wątek nie został jak na razie potwierdzony w dochodzeniu.

Opinie o Cocomo, także w Białymstoku, nie były za dobre. Głównie chodziło o to, że młode dziewczęta zapraszające do środka były bardzo nachalne i nie zważały na to, że mężczyzna starszy czy młodszy idzie w towarzystwie żony, narzeczonej lub partnerki. Zapraszały do środka bardzo natarczywie, co w efekcie drażniło nawet potencjalnych klientów.

Denerwuje mnie, jak mnie zaczepiają. Szczytem chamstwa jest to, że jak szedłem z narzeczoną to pani do mnie podeszła i zapraszała do środka. Czy tam nie ma żadnego wyczucia? Odrobiny taktu? – mówił nam Grzegorz Malec.

Człowiek spokojnie nie może po ulicy przejść, bo cały czas jakaś panienka męża zaczepia. Trochę kultury by się nauczyły bezwstydnice jedne. A najlepiej to takie coś zamknąć – komentowała Elżbieta Brańczuk.

Do zamknięcia jednak jeszcze jest droga stosunkowo daleka. Policja najpierw musi zbadać nagrania z klubów z Krakowa i Wrocławia. Śledczy także proszą by klienci sami się zgłaszali do komisariatów, bowiem mogą być na nagraniach także w innych miastach. Przestępstwo, jakim jest nagrywanie, ścigane jest na wniosek pokrzywdzonej osoby – dlatego teraz zadaniem policjantów jest ustalenie i dotarcie do bohaterów intymnych taśm. Jeśli ktoś z białostoczan był w Cocomo w Białymstoku lub innym mieście warto, aby zgłosił się celem ustalenia czy nagranie z jego udziałem choćby istnieje. Nie wiadomo czy za jakiś czas nie wypłynie ono gdzieś do sieci lub nie otrzyma go małżonka.

(Cezarion/ Foto: DDB/ K.)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do