Reklama

Postępowanie umorzone – zapłaci oskarżony i podatnicy miasta Białystok

29/04/2015 15:39


Starszy mężczyzna usłyszał, że sąd umarza postępowanie w sprawie o naruszenie przez niego nietykalności cielesnej jednej z urzędniczek białostockiego magistratu. Sąd, policja, prokurator mieli czym się zajmować tylko dlatego, że urzędniczka nie potrafiła podać swojego imienia i nazwiska.

Wiele miesięcy trwało postepowanie oraz czynności dochodzeniowo – śledcze, żeby okazało się, że właściwie nie było po co tym się zajmować. Możliwe, że najwyższej klasy etyka pracownika Urzędu Miejskiego kazała i podpowiadała, iż należy starszych ludzi ciągać po sądach i stawiać oskarżenia tak absurdalne jak obowiązki powierzone im w ramach ośmiogodzinnego dnia pracy. W piątek Józef Bzura oskarżony o naruszenie nietykalności cielesnej jednej z urzędniczek, usłyszał w końcu, że sąd umarza postępowanie w tej sprawie.

Sędzia długo nie musiała argumentować ustnego uzasadnienia. Wszystko sprowadzało się właściwie do faktu, że nie znaleziono dowodów na pochwycenie urzędniczki za ramię. Za to znalazł się dowód na odwrócenie identyfikatora, do czego od samego początku przyznawał się i oskarżony, jak i widać to było ewidentnie na nagraniu kamery. Okazało się, że tyle wystarczyło, aby postawić akt oskarżenia. Nie miał znaczenia fakt, że urzędniczka miała obowiązek przedstawić się mężczyźnie, w którego sprawie uczestniczyła.

Odwrócenie identyfikatora było naruszeniem integralności cielesnej. Jeśli pan chciał poznać imię i nazwisko osoby, która prowadziła pana postępowanie, trzeba było o to zapytać, poprosić, ale nie należało odwracać identyfikatora – mówiła do Józefa Bzura sędzia Ewa Dakowicz.

Sędzia uzasadniając swoje orzeczenie najwyraźniej pominęła jeden dość istotny fakt, mianowicie taki, że mężczyzna prosił urzędniczkę o przedstawienie się. Ona zaś nie tylko tego nie zrobiła, to jeszcze zasłoniła identyfikator z danymi, chociaż miała obowiązek je podać stronie postępowania. Nie zmienia to faktu, że Józef Bzura nie ma na sobie żadnego wyroku skazującego, postępowanie zostało umorzone. Niemniej będzie musiał zapłacić 100 zł tytułem opłaty procesowej i 70 zł tytułem pozostałych kosztów sądowych. Do tego należałoby doliczyć jeszcze koszty dojazdów, braku możliwości zarobkowania w czasie, kiedy przedsiębiorca powinien pracować zamiast jeździć na przesłuchania i kolejne rozprawy, koszty wynajętego adwokata plus koszty leczenia. Bo niestety w wyniku tej sprawy stan zdrowia starszego mężczyzny uległ pogorszeniu.

I trudno mu się dziwić, jeśli od kilku lat Józef Bzura jak i jego żona są zwyczajnie nękani przez urzędników białostockiego magistratu. Dokładnie dzień przed orzeczeniem w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej, Józef Bzura dowiódł w innym sądzie, że nie naruszył porządku publicznego. Przypominamy, że chodziło o obecność kamery, która miała zapisać przebieg rozprawy administracyjnej w jego sprawie. Czynność, do której Józef Bzura miał prawo została uznana jako naruszenie porządku publicznego. Na miejscu byli funkcjonariusze policji oraz straży miejskiej, którzy nałożyli za to mandat karny. Za ich wizytę, paliwo na dojazd, telefon z wezwaniem zapłaciliśmy z własnych podatków. Bo urzędnicy miejscy nie znają podstawowych przepisów, na jakich mają obowiązek pracować i ich przestrzegać.

W sprawie o naruszenie nietykalności cielesnej Józef Bzura będzie się jeszcze odwoływał do Sądu Okręgowego. Nie wystarcza mu samo umorzenie postępowania. Nie zgadza się z tym, że sąd pierwszej instancji uznał odwrócenie identyfikatora za występek. Nie zgadza się również z tym, że identyfikator zawieszony na smyczy to integralna część urzędnika.

Może jak będę przechodził teraz korytarzem w urzędzie i otrę się o kogoś, to też mnie zakują w kajdanki? To jest jakaś farsa. Dochodzimy właśnie do absurdu – powiedział krótko po ogłoszeniu orzeczenia.

Sędzia w swoim ustnym uzasadnieniu wskazywała, że całe zdarzenie wynikało z faktu konfliktu pomiędzy oskarżonym a urzędnikami. Stąd całej sprawie towarzyszyły niezdrowe emocje.

Ja rozumiem, że sytuacja była szczególna, że państwo mają problem prawny z urzędem, że walczycie o jakieś kwestie, których urząd nie rozumie i gdzieś po stronie urzędników są jakieś zachowania, które wobec obywateli nie powinny mieć miejsca. Zdaniem sądu jest to uczucie subiektywne i nie do końca uzasadnione, ale każdy ma prawo je mieć – wyjaśniała sędzia Ewa Dakowicz.

Przypominamy zatem, że to czego nie rozumieli urzędnicy – to nic innego wyrok naczelnego sądu administracyjnego, który nakazał wypłatę odszkodowania Państwu Bzura za grunty zabrane im przez Miasto Białystok pod budowę drogi. Dlatego właśnie odbywała się sprawa administracyjna, która miała tę kwestię rozstrzygnąć raz na zawsze. I wówczas jedna z urzędniczek uznała za zasadne nie przestawiać się klientowi, chociaż miała taki obowiązek. To pociągnęło za sobą akt oskarżenia w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej poprzez odwrócenie identyfikatora z danymi funkcjonariusza publicznego.

Ten brak kompetencji i też najwyraźniej przerost formy nad treścią w wykonaniu urzędników zaprowadził starszego przedsiębiorcę, który na dodatek utrzymuje ich ze swoich podatków, przed oblicze sądu. Za postepowanie policji, czynności dochodzeniowe, aresztowanie, przesłuchanie, prace prokuratora, adwokata i sądu zapłacił i Józef Bzura i podatnicy miasta Białystok. Podsumowując tę sprawę informujemy, że czynności prowadzone od grudnia ubiegłego roku wszystkich służb śledczych i organów sprawiedliwości zakończyły się umorzeniem postępowania i brakiem kary dla oskarżonego za odwrócenie identyfikatora.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: EZ)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do