
Premier Mateusz Morawiecki nieoczekiwanie został właśnie obrońcą drzew w Białymstoku. Bo dzięki decyzjom polskiego rządu, w naszym mieście nie będą wycinane drzewa. Nie ma to jednak związku z żadną akcją nasadzeń, ani innych projektów ekologicznych, tylko z mniejszymi wpływami do budżetu Miasta Białegostoku. I od razu wyjaśniamy o co w tym wszystkim chodzi.
W połowie tego roku Inicjatywa dla Białegostoku oraz inni mieszkańcy naszego miasta zaapelowali do urzędników i prezydenta Białegostoku, aby zachować drzewa zamiast je wycinać przy nowej inwestycji. Mieszkańcy osiedla Piaski oraz tamtejsza parafia chcieli mieć bowiem parking, którego im brakowało. I jak pisaliśmy – w czerwcu tego roku – toczono boje, aby parking powstał, ale z zachowanymi w tym miejscu dużymi drzewami liściastymi. Pod topór miały pójść bowiem prawie wszystkie rosnące w tym miejscu drzewa.
Na tym samym osiedlu miał być jeszcze realizowany inny parking – z budżetu obywatelskiego, tym razem w pobliżu ulicy Waszyngtona. Aktywiści miejscy zadbali o to, aby projekt z budżetu obywatelskiego skonsultować z wnioskodawcami, potem nanieśli właściwe poprawki na projekcie i przedłożyli go urzędnikom. Wydawało się więc, że wszystko pójdzie pomyślnie, że drzewa zostaną zachowane. Tymczasem piły poszły w ruch i na osiedlu Piaski po drzewach zostały tylko pnie, których zresztą za chwilę też nie będzie.
„@WBialystok przyszedł z piłą. Walczyliśmy o te drzewa... ma tam powstać parking, przy okazji tnie się bez sensu bezcenną wartość tego miejsca, czyli drzewa. Centrum Białegostoku. Zielony Białystok to ściema” – napisała na twitterze we wtorek, 26 listopada, Katarzyna Sztop Rutkowska, liderka Inicjatywy dla Białegostoku oraz załączyła zdjęcia z miejsca wycinki.
„To wygląda na „drobną” manipulację, to są dwa zdjęcia tego samego drzewa, ale przecież to „lepiej” brzmi jak się walczy o drzewa, a nie o drzewo. Sprawdzę jutro o co tu naprawdę chodzi, bo nie jest wiarygodna osoba, która manipuluje” – odpisał jej na twitterze Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.
Ale faktycznie, wyciętych drzew jest więcej niż jedno, więc o manipulacji mowy tu nie ma. I teraz jest najciekawsze. Bo jak się okazało, dzięki współpracy z członkami białostockiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich udało się zmienić projekt w taki sposób, aby zachować drzewa i jednocześnie zrealizować jeszcze więcej miejsc parkingowych, których w tym miejscu brakuje. Całość została przesłana urzędnikom zanim jeszcze rozpoczęły się jakiekolwiek prace. Ale jak widać na załączonych zdjęciach, urzędnicy robią swoje, więc drzew już nie ma.
„Czy wiecie, że gdyby miasto odstąpiło od wycinki wskazanych w inwentaryzacji drzew to zaoszczędziłoby co najmniej kilkanaście tysięcy? Wycięcie jarzęba wyceniono na prawie 8 tysięcy 700 złotych, a klonu na prawie 5300. A to nie jedyne drzewa, które zostały usunięte. Zostały po nich jedynie pniaki, które również zostaną wywiezione. Wycięta została wierzba stojąca pod klatką bloku przy ul. Skłodowskiej 9, która ponoć kolidowała z budową kanalizacji. Ponoć, bo jak sprawdził nasz projektant nanosząc poprawki dałoby się przesunąć linię na projekcie. Ktoś chyba pociągnął kreskę od linijki. Wystarczyłaby dobra wola urzędników i wstrzymanie wycinek. Nasze zmiany nie powodowałyby opóźnienia robót, bo prace prowadzone są równolegle - tak, jak wczoraj i przedwczoraj, bo 26-go listopada rozpoczęły się prace. Możecie zobaczyć na zdjęciach jak wygląda plac budowy. I sami wyciągnąć wnioski” – pisze Inicjatywa dla Białegostoku tym razem na swoim profilu na Facebooku.
Najciekawsze są jednak tłumaczenia rzeczniczki prezydenta Białegostoku. Bo sam prezydent poprzestał w zasadzie na stwierdzeniach o manipulacji i się z dyskusji „po angielsku” wyłączył. Bo okazało się, że w miejsce wyciętych rosłych drzew, będą nasadzone inne, tylko nieopodal, a z innych rzeczy, to tradycyjnie – nie dało się i nie można było inaczej. Mimo, że mieszkańcy, aktywiści oraz stowarzyszenie Architektów Polskich oddziału białostockiego wykonali kawał roboty, żeby inaczej się jednak dało i żeby było można.
„ZMK inwestycję przygotowywało w porozumieniu z projektodawcami BO. Cel był jeden. Zrealizować projekt, o który mieszkańcy zabiegali, na który głosowali, tak by obyło sie to jak najmniejszym kosztem drzew... Jedyną możliwością na niewycinanie byłoby zrezygnowanie inwestycji...” – wyjaśniła na twitterze w odpowiedzi Katarzynie Sztop - Rutkowskiej Urszula Boublej, rzecznik prasowa prezydenta Miasta Białegostoku.
Ale skoro wszystko się odbyło najmniejszym kosztem drzew, które kosztowało je dalsze życie, jest perspektywa i na przyszłość. I nieważne, że był inny wariant budowy parkingu, który wpłynął do urzędu miejskiego 14 listopada, bo jak urzędnik mówi, to musi być prawda. Skoro się nie dało inaczej, to się nie dało i już. Wszyscy inni się pomylili, albo zmanipulowali, albo jeszcze może coś tam. W każdym razie drzew już nie ma i nowych jeszcze długo nie będzie. Bo też i nikt nie da gwarancji, że nasadzenia nieco dalej przyjmą się i nie podzielą losów drzew sadzonych przy ulicy Piastowskiej, które tam uschły, więc trzeba było sadzić nowe.
To nie koniec tej historii, ponieważ są plany na przyszłość. Otóż okazuje się, że drzewa w Białymstoku wycinane na razie nie będą. Znaczy się być może od przyszłego roku wycinane nie będą, a z pewnością wycinanych będzie mniej. I tu specjalne podziękowania należy najwyraźniej złożyć premierowi polskiego rządu Mateuszowi Morawieckiemu, który przez zupełny przypadek drzewa w Białymstoku uratował.
„Szanowni Państwo, największe inwestycje mamy juz za sobą. Te o których rozmawiamy mogą byc jednymi z ostatnich... w budżecie na 2020 rok bedzie o 150 mln zł mniej na inwestycje. Kończymy te juz rozpoczęte, nowych prawie nie ma. A skoro nie bedzie inwestycji nie bedzie wycinek...” – skomentowała dyskusję w sprawie wycinki drzew na osiedlu Piaski Urszula Boublej, rzecznik prezydenta Białegostoku.
Więc wygląda na to, że skoro premier zakręcił kurek z pieniędzmi, które można by było wydać na inwestycje, to drzewa zostaną. Gdyby w budżecie miasta były pieniądze, albo było ich więcej, drzewa nadal byłyby pewnie rżnięte bez opamiętania, jak leci – bo urzędnicy zawsze wiedzą najlepiej, jak to jest w przypadku osiedla Piaski i budowy parkingu. Ale zawsze później można mówić o nasadzeniach bylin i pnączy na ekranach akustycznych, tudzież o staraniach w walce ze smogiem. A wystarczyło tylko napisać do premiera na jednej kartce papieru, żeby nie przekazywał pieniędzy na inwestycje, to Białystok zachowa drzewa liściaste, które są największym pochłaniaczem zanieczyszczeń, kurzu i smogu.
„znów możemy podziękować premierowi Morawieckiemu – dzięki niemu w Białymstoku nie będą wycinać” – skwitowała na twitterze Katarzyna Sztop – Rutkowska z Inicjatywy dla Białegostoku.
Z czym w tej sytuacji trudno się nie zgodzić. A jak prezydent Białegostoku będzie znów narzekał na polski rząd, że nie pomaga w walce ze smogiem, przypomnimy mu tweet jego rzeczniczki. I będziemy przypominać za każdym razem, jak premier Morawiecki ratuje drzewa przed wycinką w Białymstoku, które zdecydowanie bardziej chronią nas przed zabójczym smogiem niż kupiony niedawno smogobus.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Twitter.com/ Katarzyna Sztop – Rutkowska oraz Facebook/ Inicjatywa dla Białegostoku)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie