Reklama

Prezydent nie musi się stosować do przepisów prawa i radni się z tym zgadzają

04/06/2016 08:10


Niektórzy z radnych najwyraźniej uznają, że prezydentowi i urzędnikom można więcej niż obywatelowi. Dlatego na poniedziałkowej sesji Rady Miasta odrzucili projekt uchwały, która pozytywnie odnosiła się do skarg złożonych przez mieszkańców Białegostoku na działalność prezydenta naszego miasta. Poszło o płatną strefę parkowania, którą dopiero teraz miasto zaczęło znakować zgodnie z przepisami prawa.

Sprawę opisywaliśmy już dość szeroko, ale warto sobie przypomnieć najważniejsze fakty. A tu sytuacja jest klasyczna. Mieszkańcy się skarżą, urząd problemu nie widzi. Sprawa natomiast jest dość poważna. Chodzi o oznakowanie strefy płatnego parkowania, które zdaniem mieszkańców, jest niewystarczające. Powołują się na rozporządzenie, które weszło w życie od 14 lutego 2014 roku. Jest w nim mowa o tym, że strefa płatnego parkowania musi być oznaczona zarówno znakami pionowymi jak i poziomymi. W Białymstoku dotychczas mieliśmy wyłącznie znaki pionowe. Poziome pojawiły się dopiero w ubiegłym tygodniu.

Skargę rozpatrywała Komisja Rewizyjna Rady Miasta i uznała, że mieszkańcy mają rację. Bo urząd również obowiązuje stosowanie przepisów prawa. Władze Białegostoku twierdzą, że znają przepisy i się do nich stosują. Niestety, nie w tym przypadku. W poniedziałek podczas sesji Rady Miasta zastępca Prezydenta Białegostoku – Adam Poliński – kolejny raz powoływał się w tym zakresie na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jeden zasadniczy fakt – ten wyrok zapadł jeszcze w sytuacji, kiedy obowiązywały stare przepisy, które nie obligowały władz gmin do znakowania płatnych stref postojowych w sposób dokładnie opisany w rozporządzeniu ministra infrastruktury, a wydanym dosłownie miesiąc po wyroku NSA.

Proceder wyłudzania pieniędzy od kierowców jest cały czas kontynuowany. Miasto pomija art. 13 b ustawy, który określa dokładnie oznakowanie strefy płatnego parkowania jako miejsca wyznaczonego do parkowania – mówił jeszcze w grudniu ubiegłego roku na posiedzeniu Komisji Rewizyjnej Rady Miasta Dariusz Adamik, który złożył skargę na działanie Prezydenta Białegostoku.

Prezydent doskonale wiedział, że postępuje niezgodnie z przepisami prawa. Gdyby cały czas trzymał się swojej wersji, nie byłoby tego, czego świadkami jesteśmy od początków ubiegłego tygodnia. Mianowicie dokładnie dzień po tym, gdy grupa białostoczan w swojej niemocy w walce z urzędnikami i prezydentem, nie zaczęła informować kierowców, że nie muszą płacić za postój w płatnej strefie, miasto zaczęło ustawiać właściwe oznakowanie. Jednym z nich był znak D-44, oznaczający strefę płatnego parkowania, który powinien znajdować się przed wjazdem do niej. W Białymstoku do ubiegłego tygodnia nie istniał.

Można odnieść wrażenie, że urzędnicy chcą nas postawić w złym świetle. Dzień wcześniej przecież namawialiśmy kierowców, aby nie płacili, byli też przy tym dziennikarze. I oto niespodzianka – komentuje Przemysław Kownacki ze Stowarzyszenia Białostockie Drogi. – Wielokrotnie podkreślaliśmy, że jak najbardziej będziemy płacić za parkowanie w strefie, jeżeli pobieranie od nas tych pieniędzy będzie zgodne z prawem – dodał.

Niestety złożona skarga na działalność prezydenta nie znalazła uzasadnienia w ocenie kilku radnych. Ale było ich na tyle dużo, aby okazało się, że nie została przyjęta. Na dodatek jeden z radnych nazwał grupę białostoczan cwaniaczkami, choć oni od samego początku podkreślali, że chcą płacić. Wszystko, czego się domagali, to poszanowania prawa przez urząd. Wszak urząd egzekwuje prawo od obywateli, więc należałoby oczekiwać, że tak samo będzie to działać w drugą stronę.

Nie zagłosuję za pozytywnym rozpatrzeniem skargi. To niesie duże konsekwencje dla miasta. A wszystko dlatego, że grupa cwaniaczków znalazła jakieś dziury w prawie po to, żeby nie płacić mandatów – powiedział z mównicy radny Sebastian Putra.

Obywatele mają obowiązek przestrzegania prawa, ale z drugiej strony mają prawo wymagać od organów samorządowych przestrzegania prawa. Konstytucja i ustawy gwarantują możliwość dochodzenia swoich praw, także na drodze sądowej – komentuje naszej redakcji konstytucjonalista z Uniwersytetu w Białymstoku – Jarosław Matwiejuk.

I tak w tym przypadku się stanie. Po głosowaniu radnych, którzy nie uznali skargi za zasadną, choć są ku temu wszelkie przesłanki, przedstawiciele Stowarzyszenia Białostockie Drogi, będą skarżyć uchwałę Rady Miasta do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Przypominamy, iż obowiązek opłat w płatnej strefie parkowania, nie wynika wyłącznie z decyzji radnych, ani ich widzi mi się, ale nade wszystko wynika ze stosownych przepisów prawa, których miasto Białystok dotychczas nie przestrzegało. Zresztą podobnie dzieje się w całej Polce. Co nie zmienia faktu, że urzędowi i urzędnikom powinno być wolno więcej, niż obywatelowi. Prawo jest obowiązujące tak samo urząd, jak i obywatela. Swoją decyzją radni głosujący za odrzuceniem skargi za zasadną, usankcjonowali jedynie to, czego obywatele nie znoszą najbardziej – czyli władza może więcej, a ty obywatelu możesz się co najwyżej ponapinać.

Skargi są niezasadne? Niezasadne jest jak widać zasiadanie przez niektórych radnych w Radzie Miasta. Jesteśmy naocznymi świadkami tego, jak miasto z Prezydentem Truskolaskim na czele przyznaje się do swojej winy – najpierw malując znaki poziome, a potem zmieniając w kilka godzin wszystkie znaki D-44. Komisja Rewizyjna przygotowała odpowiedzi na skargi w oparciu o niezależne opinie prawne, które były jednomyślne. Nie wiem, czy to krycie siebie nawzajem, czy totalna ignorancja, ale wiem jedno – poniedziałkowego zachowania radnych nie da się określić inaczej, niż żenujące – komentuje naszej redakcji Przemysław Kownacki ze Stowarzyszenia Białostockie Drogi.

Ciężko jest się wypowiedzieć, jeżeli nie zna się uzasadnienia tej decyzji, ale... Gdy Komisja Rewizyjna uznała moją skargę za zasadną, wróciła wiara w praworządność. Decyzja Rady Miasta, ponownie tą wiarę zabiła. Wiem już, że nie liczy się prawo, tam gdzie chodzi o pieniądze. Radni, pomimo górnolotnych słów o dbaniu o dobro mieszkańców, tą jedną decyzją przekreślili siebie jako ludzi honoru. Sami siebie porównali do hochsztaplerów i cwaniaków rodem z bazarów. Taka grupka cwaniaczków, dbająca tylko o własne stołki - powiedział z kolei Jerzy Rożko, ze Stowarzyszenia Białostockie Drogi, który był jednym z twórców skargi na działalność prezydenta Białegostoku.



Ci radni, którzy głosowali za odrzuceniem skargi, zapomnieli najwyraźniej o jednej bardzo ważnej kwestii. Są w Radzie Miasta od reprezentowania interesu mieszkańców Białegostoku i od kontroli działań prezydenta Białegostoku. I w związku z tym każdy radny bez względu na przynależność partyjną powinien w pierwszej kolejności załatwiać pomyślnie sprawy zgłaszane przez mieszkańców. Dopiero, jeśli nie ma prawnych możliwości, albo faktycznie skarga nie jest zasadna, takie petycje powinni uznawać jako niezasadne lub rozpatrywać je negatywnie. Można postawić pytanie, czy taki radny chciałby sam zostać potraktowany w sposób lekceważący przez jakikolwiek polski urząd w sytuacji, gdy domaga się jedynie poszanowania swoich praw i równego traktowania? Tego życzyć nie będziemy, choć takim radnym, którzy tego nie rozumieją, bardzo by się przydała właśnie taka lekcja obywatelskości.

Radni są reprezentantami i przedstawicielami mieszkańców, co skutkuje obowiązkiem zajmowania się sprawami mieszkańców. Jednym z celów, którym powinni się kierować, jest interes mieszkańców i szybkie oraz zgodne z prawem rozwiązywanie problemów, jakie im zgłaszają – komentuje Jarosław Matwiejuk, konstytucjonalista.

W tym przypadku prawo stoi po stronie mieszkańców, którzy złożyli skargę na prezydenta Miasta Białegostoku. Rozporządzenie wyraźnie określa, jak ma wyglądać oznakowanie płatnej strefy parkowania, niezależnie od tego czy się to komuś podoba, czy nie. Radni głosujący za odrzuceniem skarg, które są pozytywnie rozpatrywane przez sądy w innych miastach, wygłupili się i pokazali, że mają w nosie poszanowanie dla prawa i głos obywatelski. Na szczęście w tym przypadku droga prawna nie jest jeszcze zamknięta. Stowarzyszenie zaskarży uchwałę Rady Miasta o uznaniu skargi za niezasadną do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Jeśli ten pozytywnie ustosunkuje się do sprawy, pozostaje mieć nadzieję że radni przynajmniej przeproszą za swoje zachowanie, bo o poniesieniu przez nich konsekwencji, na razie można tylko pomarzyć.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do