Reklama

Prezydent oszukał obywateli?

22/12/2015 13:12


Jedna pozycja wpisana do budżetu miasta na 2016 rok może dość mocno podważyć zaufanie do Prezydenta Miasta Białegostoku i jednocześnie przekreślić ideę budżetu obywatelskiego. Chodzi o sekundniki, które zostaną zakupione i zamontowane na białostockich skrzyżowaniach w przyszłym roku.

Zaledwie wczoraj pisaliśmy o tym, że jeśli w budżecie miasta znajdzie się pozycja dotycząca zakupu i montażu sekundników, postawi to w bardzo niedobrym świetle zarówno prezydenta jak i jego urzędników. Od maja tego roku, czyli od momentu uruchomienia systemu zarządzania ruchem, kierowcy z Białegostoku, radni i zwykli mieszkańcy prosili o dodatkowe urządzenia. Wiadomo było od początku, że system działał źle, zaś tego efektem jest spora liczba mandatów wystawianych za przejazd na czerwonym świetle. Oczywiście zdarzały się jawne przewinienia kierowców, ale w sieci znalazło się sporo nagrań, które ewidentnie wskazywały na to, że część przejazdów na czerwonym świetle nie była winą kierowców, ale nagłej zmiany świateł, nawet po dwóch sekundach.

Na nic zdawały się kolejne prośby mieszkańców o zakup sekundników. Z magistratu płynęła tylko jedna informacja – z naszym systemem zarządzania ruchem nie współpracują i nie będą współpracowały urządzenia w postaci sekundników. Nawet jeszcze dwa miesiące temu grupa mieszkańców, która chciała złożyć swój projekt do budżetu obywatelskiego w postaci zakupu i montażu sekundników, otrzymała bardzo wyraźną odmowę z uzasadnieniem. Przez co zresztą projekt nawet nie został dopuszczony do głosowania.

W zakresie możliwości technicznych liczniki mogą wyświetlać czas do zapalenia sygnału czerwonego tylko w przypadku programów stałoczasowych, tj. takich, gdzie długości wszystkich sygnałów są jednoznacznie zdeterminowane i nie ulegają żadnym zmianom. W Białymstoku ze względu na niską efektywność sterowania stałoczasowego od wielu lat nie buduje się takich sygnalizacji. Wszystkie sygnalizacje w mieście pracują obecnie jako akomodacyjne, tj. takie, w których długość sygnału zielonego nie jest stała i zależy m. in. od ilości pojazdów na poszczególnych wlotach. Dodatkowo zastosowanie liczników wpływa negatywnie na bezpieczeństwo, mogą powodować nieodpowiednie zachowania kierowców oraz konieczność zmiany przepisów dotyczących projektowania sygnalizacji” – tak właśnie brzmiało uzasadnienie odrzucenia projektu do budżetu obywatelskiego.

I fakt, że urządzenia nie współpracują z naszym systemem zarządzania ruchem, był faktem do wczoraj. W poniedziałek rano, bo jeszcze przed południem stał się cud i okazało się, że jednak sekundniki zostaną zakupione. Co oznacza, że albo prezydent z podległymi pracownikami okłamali mieszkańców Białegostoku, albo oszukali nieco mniej, nie starając się nawet sprawdzić, czy urządzenia mogą jednak z tym systemem współpracować. Zatem, albo podali informację na odczepnego, żeby nikt głowy nie zawracał, albo żeby nadal można było spokojnie wystawiać mandaty za przejazd na czerwonym świetle.

Jeżeli prawda jest, że Pan Prezydent Truskolaski przyjmuje poprawkę do Budżetu w sprawie liczników to znaczy, że zakpiono ze mnie i moich kolegów jako wnioskodawców tego pomysłu do Budżetu Obywatelskiego. Oznacza to że władze tego miasta zakpiły z nas jako zwykłych obywateli – komentuje nam rozżalony Konrad Wnorowski, jeden ze współautorów odrzuconego projektu do budżetu obywatelskiego.

Temu żalowi nie ma co się dziwić. Bo jeszcze można by było zrozumieć zakup liczników, gdyby to radni Prawa i Sprawiedliwości upierali się przy swojej poprawce do budżetu. To oni bowiem zgłosili taki wniosek i przeznaczyli na zakup sekundników 50 tysięcy złotych. W tym jednak przypadku Prezydent Białegostoku przyjął ten wniosek jako autopoprawkę, czyli w praktyce należy rozumieć to tak, jakby sam zgłosił tego rodzaju pozycję do budżetu miasta na 2016 rok. I tu dochodzimy do bardzo niemiłej konsekwencji. Takie stanowisko podważa ideę budżetu obywatelskiego w ogóle. Skoro raz oszukano lub świadomie wprowadzono w błąd grupę obywateli, wiarygodność oceny innych projektów, także w przyszłych edycjach budżetu obywatelskiego, leży na łopatkach.

Pytam, bo chciałbym wiedzieć, dlaczego urzędnicy kilka miesięcy temu odrzucili nasz projekt, a dziś Pan Prezydent przyjmuje to jako autopoprawkę? Osoby odpowiedzialne za takie działania powinny się wstydzić – dodaje Konrad Wnorowski.

Zresztą nie było to pierwsze nieprzyjemne doświadczenie związane z ostatnią edycją budżetu obywatelskiego. We wrześniu tego roku Federacja Organizacji Pozarządowych Miasta Białystok, Ośrodek Wspierania Organizacji Pozarządowych w Białymstoku oraz Fundacja SocLab dość mocno skrytykowały Prezydenta Białegostoku za to, że pozbawił członków tych organizacji możliwości złożenia wniosku w konkursie ofertowym, którego przedmiotem była kampania informacyjno-edukacyjna odnośnie budżetu obywatelskiego. Prezydent zarzucał im wątpliwości co do wiarygodności, bezstronności i zachowania zasad uczciwej konkurencji. Ale ani słowem nie odniósł się do tego czym się kierował podając takie uzasadnienie negatywnie rozpatrując wniosek. Więcej w tej sprawie można poczytać TUTAJ.

Wracając zaś do systemu zarządzania ruchem i pojawienia się nagłej możliwości montażu sekundników dodamy tylko, że bardzo prawdopodobne jest to, że magistrat bał się stracić dotacji, blisko 30 mln. złotych za zakup systemu. Na wzór i podobieństwo otrzymanych dotacji na buspasy, na które długi czas nie chciał wpuścić taksówek. Dlatego wszyscy słyszeli, że sekundników zamontować się nie da.

Z tymi systemami to też jest tak, że są to inwestycje współfinansowane z pieniędzy unijnych, a żeby taka inwestycja była pozytywnie rozliczona przez unijne instytucje musi spełniać swoje zadanie, w przeciwnym razie grozi zwrot pieniędzy. To powoduje kuriozalne sytuacje – to zamawiającemu bardziej zależy, żeby nawet niedziałające rozwiązanie uznano za działające, aby nie groził zwrot pieniędzy unijnych – pisze nam jedna z osób, która jest doskonale zaznajomiona z pracą białostockiego systemu zarządzania ruchem.

Nawet jeśli tak było, to nie jest to powód do wprowadzania w błąd tych mieszkańców, którzy proszą o usprawnienie poruszania się po ulicach Białegostoku. A przede wszystkim tych, którzy poświęcili mnóstwo czasu i pracy na przygotowanie wniosku do budżetu obywatelskiego. Wkrótce na temat systemu zarządzania ruchem napiszemy znacznie więcej, ponieważ tak drogi zakup nie spełnił jak dotąd swojej roli.

Warto wspomnieć jeszcze na koniec, że w całej sprawie Prezydent Białegostoku pożałował 50 tys. złotych, które i tak wyda w przyszłym roku na sekundniki. Za to lekką ręką wydał z naszych podatków ponad 100 tys. złotych na zakup systemu do mandatowania, bez którego cała inwestycja okazałaby się najwyraźniej bez sensu. Z takiego postępowania, trudno nie wyciągać wniosków, że cały ten system, od początku, miał służyć wyłącznie do wyciągania pieniędzy z kieszeni kierowców. Plany pokrzyżowali tylko parlamentarzyści, którzy zdecydowali, że od 1 stycznia 2016 roku straż miejska i gminna straci uprawnienia do obsługi fotoradarów i kamer rejestrujących przejazd na czerwonym świetle, a w związku z tym nie będzie mogła wystawiać żadnych mandatów.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do