Prezydent Białegostoku nie będzie powoływał miejskiego koronera. To oznacza, że problem ze stwierdzaniem i wystawianiem kart zgonów jak był, tak będzie. Informowaliśmy nieco ponad miesiąc temu, że o rozwiązanie tego problemu występował radny Komitetu Tadeusza Truskolaskiego – Dariusz Wasilewski.
Tym razem prezydent Białegostoku nie wsłuchał się w prośbę radnego z własnego klubu radnych. Dariusz Wasilewski nie tak dawno zwracał uwagę na problem, który występuje w naszym mieście już od dłuższego czasu. Chodzi o stwierdzanie, a następnie wystawianie kart zgonów. Krótko mówiąc, niekiedy nie ma ich kto wystawić. Jeśli jakaś osoba umiera w placówce medycznej, problem nie występuje. Ale występuje on za to w sytuacji, kiedy śmierć przychodzi w innych miejscach – w domu lub poza domem i wówczas potrzebna jest osoba uprawniona do tego rodzaju czynności.
Jest to poważny problem. Jak wskazywał radny Wasilewski, dziś na wystawienie karty zgonu można czekać wiele godzin. Związane jest to z przepisami, zgodnie z którymi stwierdzenie zgonu i wystawienie karty zgonu spoczywa na lekarzu rodzinnym. A ci, jak wiadomo, nie pracują 24 godziny na dobę.
- W ubiegłym roku np. było takie zdarzenie, gdy pacjent zmarł na działce a rodzina cały dzień starała się by namówić jakiegoś lekarza do przyjazdu i wystawienia karty zgonu. Córka denata czekała w przychodni 3 godziny na lekarza, aż skończy przyjmowanie pacjentów i będzie mógł stwierdzić zgon. To jeden z wielu przykładów – napisał radny w swojej interpelacji.
W związku z tym stanem rzeczy radny Wasilewski wystąpił z propozycją powołania miejskiego koronera, który byłby dostępny przez całą dobę i służył w podobnych sytuacjach, jak ta opisana powyżej. Wskazywał, że obecne przepisy pozwalają na utworzenie takiego stanowiska z funduszy samorządu. Mało tego, zacytował również fragment pisma z Ministerstwa Zdrowia, które wyjaśnia władzom, jak powinny rozwiązywać sprawy związane z wystawianiem kart zgonu.
„Powołanie przez starostę osoby do stwierdzenia zgonu jest traktowane jako zadanie własne powiatu i powinno być finansowane ze środków własnych starostwa. Takie stanowisko potwierdził wyrok NSA z dn. 3.07.2002 r. (I SA/Ka 631/02, ONSA 2003, nr 4, poz. 133). Dlatego można przyjąć, że powołanie koronerów może być zadaniem własnym Miasta Białegostoku” – czytamy w interpelacji radnego Wasilewskiego.
Białystok jest miastem na prawach powiatu, dlatego też Prezydent Białegostoku pełni funkcję starosty. Mógłby więc zgodnie z takimi wyjaśnieniami stworzyć stanowisko miejskiego koronera, który rozwiązywałby najpilniejsze potrzeby rodzin lub innych bliskich osób zmarłych. Niestety, Tadeusz Truskolaski nie widzi możliwości takiego rozwiązania problemu, bo jego zdaniem, uniemożliwiają to przepisy.
- Odpowiadając na Pana interpelację z dnia 29 maja 2016 r. informuję, iż w obecnym stanie prawnym, starosta nie ma kompetencji do powoływania lekarza do stwierdzenia zgonu i wystawiania katy zgonu z uwagi na brak jednoznacznych zapisów, iż powyższe jest zadaniem powiatu – odpisał radnemu Wasilewskiemu Tadeusz Truskolaski.
Takie stanowisko oznacza, że wciąż problem ze stwierdzaniem i później wystawianiem kart zgonów będzie występował w Białymstoku. Można przecież byłoby wystąpić samodzielnie do właściwych instytucji publicznych z pytaniami, podeprzeć się zgodą ministerstwa zdrowia lub rozwiązać kłopotliwy problem w jakikolwiek inny sposób. Wydaje się, że jednak w Białymstoku, prezydent przemęczać się nie lubi. Choć jedno stanowisko więcej utworzone za publiczne pieniądze rozwiązałoby bardzo trudne sprawy dla wielu rodzin naszego miasta i to w najtrudniejszych momentach ich życia. Taka postawa prezydenta naprawdę dziwi, zwłaszcza, że z prośbą o uregulowanie istniejących niedogodności występował radny z jego klubu radnych.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Flickr.com/ Jo Naylor)
Komentarze opinie