Reklama

Prokuratura sprawdzi czy w DPS były nieprawidłowości finansowe

16/02/2015 10:36
I już wiadomo dlaczego tak cicho było po zwolnieniu dyrektorki Domu Pomocy Społecznej mieszczącego się przy Baranowickiej. Mamy potwierdzenie, że w placówce działo się coś niedobrego. I jak zwykle, gdy nie wiadomo dokładnie o co chodzi, to chodzi najprawdopodobniej o pieniądze. Ale to już sprawdzi prokuratura.

W piątek 23 stycznia została odwołana ze stanowiska dyrektorka Domu Pomocy Społecznej – Ewa Bonarska. Wszystko odbyło się po cichutku. Prezydent wręczył wypowiedzenie, które zostało przyjęte. Jak poinformowała nas rzecznik prasowa Prezydenta Białegostoku, o zwolnienie za porozumieniem stron miała prosić sama zainteresowana.

Umowa o pracę z dyrektor DPS przy ul. Barnowickiej rozwiązana została za porozumieniem stron, na wniosek samej zainteresowanej, z dniem 31.01.2015 r. Od 23.01. została ona zwolniona z obowiązku świadczenia pracy – wyjaśnia Urszula Mirończuk.

Nie do końca jednak było wiadomo, co się stało i jaki był powód takiej prośby. My zwracaliśmy uwagę na kwestie przebywania w DPS pracowników z Policealnej Szkoły nr 2 Pracowników Medycznych i Społecznych w Białymstoku. Kilkunastu pracowników tej szkoły było tam oddelegowanych do pracy. Nie wiemy jednak w jaki sposób pobierali z tego tytułu wynagrodzenie. Z tego, co udało się nam ustalić, nikt za darmo nie świadczył tam swoich usług. Syn oskarżonej o korupcję dyrektorki szkoły miał nawet tam swój gabinet, choć nie był nigdy pracownikiem DPS – u. Trudno dziś jednak ustalić z czyjej kasy te wynagrodzenia wpływały na konta. Czy wypłaty pracownikom szkoły dokonywała sama szkoła, czy może jednak DPS na Baranowickiej? Faktem jest, że coś z finansami mogło być nie w porządku.

W piątek 23 stycznia, do prezydenta dotarła informacja o możliwych nieprawidłowościach finansowych w DPS przy ul. Baranowickiej. Dlatego też Prezydent niezwłocznie, zarządził kontrolę wewnętrzną, która ma wyjaśnić wszelkie wątpliwości dotyczące działania DPS. Tego samego dnia rozpoczęło się formalne jej przygotowywanie. Również 23 stycznia Prezydent złożył do Prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa z wnioskiem o wszczęcie i przeprowadzenie postępowania w tej sprawie – wyjaśnia nam Urszula Mirończuk, rzecznik prasowa Prezydenta Białegostoku.

Ale to może być nie wszystko. Z naszych informacji wynika, że od lat w tym domu pomocy społecznej panowała nieprzyjemna atmosfera. Pracownicy skarżyli się na mobbing. I jak to bywa w takich przypadkach byli równi i równiejsi, to znaczy ci, którzy nie współpracowali i ci, co ściśle współpracowali z odwołaną dyrektorką. Ci drudzy, jak nam doniesiono, mieli się całkiem nieźle, także finansowo. Na tym etapie jednak nie chcą ujawniać swoich danych, ponieważ nie wiedzą kto będzie zarządzał DPS – em i co będzie z osobami, które do tej pory „szarogęsiły się”, bo dyrekcja im na to pozwalała.

Na porządku dziennym były awantury i wyzwiska. Atmosfera od dawna była nie do zniesienia. Człowiekowi kiszki skręcało, kiedy miał iść do pracy. Życzę, aby dyrektorka była teraz sama traktowana tak, jak traktowała nas. Może sobie jeszcze zabrać kilka osób – mówi nam jedna z zatrudnionych w DPS osób.

Jest ulga, że jej tu nie ma. Ale nie wierzę w kontrolę urzędu miasta. Tak się działo tu długie lata i nikt nic nie robił. Nie wydaje się, że coś mogłoby się poprawić. Gdyby tak miało być, to pani Bonarska powinna dostać dyscyplinarkę, a nie rozwiązanie umowy za porozumieniem stron. Pewnie przyjdzie ktoś z tej samej świty i będzie to samo co było. Pomoc społeczna w Białymstoku działa normalnie jak jakaś mafia, albo coś w tym stylu. Znają się pomiędzy sobą i tylko jeden z drugim interesy kręci, a zwykły pracownik to szmaciarz – mówi inna z osób.

Jednak tych doniesień nie potwierdza Urząd Miasta. Urszula Mirończuk poinformowała nas że do magistratu nie docierały żadne doniesienia o mobbingu, ani o złym traktowaniu pracowników. Możliwe, że urząd był w tym przypadku tak samo głuchy, jak w przypadku Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, który nadzoruje DPS. Tam także od wielu lat żelazną ręką rządzi dyrektorka, na którą pracownicy skarżyli się niejednokrotnie. Ale przy próbie ujawnienia sprawy na zewnątrz – lądowali poza ośrodkiem w trybie natychmiastowym. W każdym razie oprócz kontroli z urzędu miasta sytuację w Domu Pomocy Społecznej sprawdzi jeszcze prokuratura.

Liczymy na to, że i kontrola wewnętrzna i postępowanie Prokuratury pozwolą na bezsporne wyjaśnienie wszelkich wątpliwości dotyczących działalności DPS – mówi nam Urszula Mirończuk.

Na razie nie jest jeszcze znany termin konkursu na stanowisko dyrektora DPS na Baranowickiej. Obowiązki do czasu powołania nowego szefostwa pełni dotychczasowa zastępczyni Ewy Bonarskiej – Margarita Jaroszuk. Próbowaliśmy się z nią skontaktować, by ustalić kilka faktów. Niestety bezskutecznie jak do tej pory. Tej sprawie będziemy się przyglądać. Zwrócimy się również do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Białymstoku, który prowadził nadzór nad placówką. Bo powstaje pytanie – jak ten nadzór był prowadzony, skoro dochodziło do sytuacji, które dziś musi badać prokuratura?

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do