Reklama

Przedsiębiorcy byli ważni… Do czasu inwestycji drogowej

16/03/2016 15:45


Przebudowa terenów dworca PKS i PKP, którą chwalą się obecnie władze Białegostoku pociągnie za sobą niestety, i to kolejny już raz, likwidację miejsc pracy. Ile osób będzie musiało pożegnać się z własnym biznesem, tego jeszcze dokładnie nie wiadomo. Ale wiadomo, że składana obietnica rok temu przez prezydenta Białegostoku, dziś już nie obowiązuje.

Jeszcze na początku ubiegłego roku Prezydent Białegostoku zapowiadał, że w naszym mieście nie będzie w najbliższym czasie realizował żadnych wielkich i drogich inwestycji. Minął rok i najwyraźniej nie da się wytrzymać bez lania asfaltu oraz betonu. Przez ostatnie lata Białystok nie realizował praktycznie żadnych projektów skierowanych na rozwój miejsc pracy, ani kapitał ludzki. Wszystko musiało być duże, widoczne i najlepiej, żeby ładniej wyglądało na prospektach i folderach.

Dlatego żadnym zdziwieniem nie był projekt, który niedawno w szczegółach omawiał zastępca prezydenta – Adam Poliński. Chodzi o węzeł intermodalny, czyli organizację przestrzeni wokół obydwu białostockich dworców. Ta inwestycja była co prawda zapowiadana, ale wybrana koncepcja kłóci się dość mocno z tym, co można było usłyszeć jeszcze rok temu. Najwięcej uwagi poświęca się budowie centrum przesiadkowego, ale chodzi tak naprawdę o przebudowę ogromnego obszaru wraz z budową kolejnych dróg, tuneli i estakad. Oczywiście, że ten obszar wymaga przebudowy i nowej organizacji, ale czy nie można było jednak znaleźć takiej koncepcji, która nie ingerowałaby w miejsca pracy? Tych w Białymstoku, jak wiadomo, jest wciąż stanowczo za mało. Dlatego tak ważne jest każde z nich.

Jeszcze rok temu zarówno Adam Poliński jak i Tadeusz Truskolaski zapewniali dziennikarzy i przedsiębiorców, że taka dość znaczna przebudowa, miałaby się odbyć z jak najmniejszą ingerencją w istniejącą zabudowę. W pobliżu jest bowiem Centrum Handlowe Park, w którym pracuje obecnie ponad 200 osób. To miejsce miało funkcjonować tak samo jak dotychczas.

– Odbyliśmy już rozmowę z kupcami i nie będziemy likwidować tego miejsca handlowego, mimo że jest położone na gruntach miejskich. Przedsiębiorcy są dla nas ważni – zapewniał rok temu Tadeusz Truskolaski.

Teraz przedsiębiorcy są już mniej ważni. Wydają się przegrywać z asfaltem i betonem. Na ostatnim posiedzeniu Rady Miasta zastępca prezydenta – Adam Poliński – powiedział już wyraźnie, że część zabudowy z Centrum Handlowego Park będzie musiała zniknąć. Pisaliśmy zaledwie w poniedziałek o likwidacji punktów gastronomicznych z kebabami oraz innych pawilonów, w których prowadzona jest działalność różnego typu – od handlowej, po usługową. Co jeszcze zniknie?

Pozostawimy ten trójkątny budynek, ale nie ma możliwości pozostawienia pozostałych budynków Centrum Handlowego Park. Przypominam państwu radnym, że to Centrum jest budową tymczasową, chociaż trwa już wiele lat – wyjaśniał Adam Poliński radnym.



Tego też obawiają się kupcy z Centrum Handlowego Park. Uważają, że w momencie, kiedy zabiorą głos w proteście likwidacji ich miejsc pracy, likwidacja ta nastąpi jeszcze szybciej. Jak mówi naszej redakcji jeden z przedsiębiorców, z urzędem miejskim nie można rozmawiać normalnie. Kilka prób było i skończyły się tym, że przypominano bardzo dobitnie, że całe Centrum Handlowe Park funkcjonuje w dużej mierze na dziko.

Wiele lat siedzieliśmy tu jak na bombie. Wiedzieliśmy, że tereny są miejskie i że zabudowa jest tymczasowa. Ale z drugiej strony, jeśli płacimy podatki, nie wyciągamy rąk po pieniądze, to chyba komuś powinno dać do myślenia, że ten stan jest warty innego usankcjonowania. W głębi serca myśleliśmy, że przetrwamy w tym miejscu i będziemy mogli normalnie pracować. Pan prezydent już zrobił jedną dużą głupotę likwidując bazar na Jurowieckiej. Tam pracę straciło 2,5 tysiąca ludzi. Jeśli doliczyć do tego członków rodzin pozostających na utrzymaniu kupców, liczba rośnie do kilku tysięcy. Teraz jest galeria, która daje pracę, z tego co się orientuję, około 800 ludziom. Nijak to się nie kalkuluje. Nas jest tu mniej, ale czy nie warto pomyśleć, że może warto zatrzymać chociaż te miejsca pracy? – żali się nam jeden z przedsiębiorców.

Mężczyzna chce pozostać anonimowy, podobnie jak i reszta, która nie chce występować pod własnymi nazwiskami z obawy o szybszą likwidację części, a być może i całości Centrum Handlowego Park. Bo mimo, że całkiem niedawno padły słowa o zaledwie częściowej likwidacji budynków, przedsiębiorcy boją się, że zniknie wszystko. Tak samo, jak obietnice składane przed rokiem przez prezydenta.

Inwestycja ma kosztować ponad 145 mln złotych, z czego ponad 125 mln zł to wsparcie Unii Europejskiej. Jednak nikt z władz Białegostoku nie mówi, o ile wzrośnie zadłużenie i jakie będą koszty likwidacji miejsc pracy. Nie chodzi tu przecież wyłącznie o punkty handlowe, ale również prywatny transport dalekobieżny, tę małą gastronomię, o której pisaliśmy i usługi.

Jaką korzyść będzie miało Miasto z tej inwestycji oprócz wygody poruszania się po Białymstoku? Może chociaż autobusy będą szybciej jeździć, przez co będą spalać mniej paliwa? – pytał prezydenta Polińskiego radny Maciej Biernacki (PO).

Mówił pan panie prezydencie o częściowej likwidacji miejsc pracy w Centrum Handlowym Park, ale nie powiedział pan dokładnie ile tych miejsc zostanie zlikwidowanych. To nie jest właściwy kierunek myślenia, żeby likwidować miejsca pracy, zwłaszcza w Białymstoku, gdzie zmagamy się z bezrobociem. Może Centrum Handlowe Park nie wygląda super nowocześnie, ale tam są miejsca pracy – mówił radny Tomasz Madras (PiS).

Od długiego czasu nikt nie mówi o tworzeniu miejsc pracy w Białymstoku. Cały czas jest mowa o budowie dróg. Ja się z nich cieszę, naprawdę, ale uważam, że najwyższa pora rozpocząć dyskusję odnośnie tworzenia miejsc pracy, a nie tylko likwidacji, kosztem nowych dróg – to już słowa radnego Henryka Dębowskiego z PiS.

Inwestycja w postaci węzła intermodalnego była już kwestionowana ponad rok temu, kiedy trwały dyskusje nad budżetem na ubiegły rok. Wówczas radni Platformy Obywatelskiej postulowali całkowitą rezygnację z tego projektu. Niemniej jednak stało się tak, że środki zostały zabezpieczone i część prac najprawdopodobniej rozpocznie się już w przyszłym roku.

Tę inwestycję będziemy jeszcze opisywać, ponieważ okazało się, że z pieniędzy białostoczan będzie zrealizowana część infrastruktury kolejowej. A przecież kolej czy PKS mają własne środki finansowe i powinny znacząco partycypować w zagospodarowaniu ogromnego obszaru w tym miejscu. Na razie wiadomo na pewno tylko jedno, że kolejny raz miejsca pracy przegrały z asfaltem.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Wróć do