Reklama

Przeszukują śmietniki kilka razy dziennie

07/09/2014 11:01


Jeszcze kilka lat temu nie do pomyślenia było, zobaczenie kogokolwiek grzebiącego w kontenerach na śmieci w biały dzień. Dziś taki widok już nikogo nie dziwi. Ludzie przychodzą nawet po kilka razy dziennie.

W Białymstoku już nie ma osiedla, gdzie nie dałoby się zobaczyć osób, które każdego dnia przychodzą przeglądać zawartość kontenerów na śmieci. Uzbrojeni w specjalne kije z hakiem lub gwoździem szukają czegoś co nadaje się do użytku. Jedni zbierają puszki i butelki, inni makulaturę, jeszcze inni czegoś do jedzenia. Takich osób jest więcej i przychodzą już coraz młodsi, niekiedy widać dzieci.

Białystok wypiękniał, rozbudował się i mamy czym się pochwalić, kiedy przyjeżdżają do nas goście z innych miast lub krajów. Niemniej osiedlowe uliczki i zakamarki skrywają znacznie smutniejszą stronę rozwoju, którego de facto nie ma i nie było. Brak pracy, niskie zasiłki, nieefektywna pomoc społeczna powodują to, że osób, które szukają wszelkich rzeczy na śmietnikach jest coraz więcej. Kiedyś przy takich czynnościach widywano głównie bezdomnych i to zazwyczaj po zapadnięciu zmroku. Teraz w ciągu dnia można zauważyć nawet po kilkanaście osób grzebiących w śmierdzących kontenerach.

Jest straszna bieda. Widzę codziennie jak przychodzą mężczyźni. Dwóch takich to z wózeczkiem podjeżdża. Produkcja własna, bo jakieś tam dwa stare koła od roweru i kawałek deski i ciągnie to nieborak. Naładuje tam to szmaty jakieś, co ludzie wyrzucają, tektury, albo stare połamane meble – mówi nam Mirosław Proszczuk z osiedla Piaski.

Żal patrzeć, ale naprawdę tutaj chodzą chyba co godzinę. Dwójkami i pojedynczo. Widziałam jak kobieta wyciągała coś z tego śmierdzącego śmietnika, usiadła obok na ławce i jadła. I co tu mówić? To chyba nie z dobrobytu. Wybiegłam przed blok i zaniosłam jej kawałek kiełbasy z chlebem, bo to strasznie patrzeć na takie coś. Podziękowała, wsadziła do reklamówki i poszła gdzieś – opowiada nam Elżbieta Zajączkowska z osiedla Białostoczek.

Podobnie dzieje się zresztą w innych miastach. Zwłaszcza tam, gdzie jest większe bezrobocie, osób grzebiących w śmietnikach jest sporo. Natomiast w Białymstoku w centrum miasta bez żadnego problemu spotkamy osoby bezdomne, które nagabują o kilka złotych lub o kupienie czegoś do jedzenia. Ale co gorsza, potrafią też grzebać w tych małych śmietnikach w poszukiwaniu jedzenia.

- Myślałam, że zwymiotuję. Tam koło Greka i przy kebabach zawsze coś do śmietnika ludzie wyrzucają. To ktoś nie doje, albo na chodnik spadnie i ląduje potem w koszu. Osobiście widziałam, jak dwójka mężczyzn podeszła i wyciągała ze śmietnika i jadła te resztki. Okropny widok – mówi nam Anna, pracująca na Białówny.

Ludzi ubogich przybyło i to znacznie. Niestety kryteria do uzyskania pomocy są bez zmian. Bezrobocie w Białymstoku ciągle utrzymuje się powyżej 13 procent, z czego wiele osób nawet nie jest zarejestrowanych, bo dorabia grosze gdzie się da. Kiedy mówi się tyle razy, że nowe drogi nie tworzą miejsc pracy, nie wiadomo dlaczego ciągle władze wydają pieniądze na tego rodzaju inwestycje, zamiast pomagać stymulować gospodarkę na miejscu, by więcej osób mogło gdzieś się zaczepić do pracy na dłużej. Dopóki to się nie zmieni, będziemy oglądać przy śmietnikach coraz więcej osób.

(K. Wiktorzuk/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo fakty.bialystok.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do