Wsiadasz do autobusu, a tam na dzień dobry wita w drzwiach uśmiechnięty kontroler biletów. Na dodatek, nie mówi – „Bileciki do kontroli”, tylko – „W czym mogę pomóc?” Tak właśnie jest już w Wałbrzychu.
Przez ostatni rok Zarząd Dróg, Komunikacji i Utrzymania Miasta w Wałbrzychu testował obecność kontrolerów w miejskich autobusach. Ich rola nie sprowadzała się wyłącznie do kontroli biletów, ale przede wszystkim do ich sprzedaży i pomocy pasażerom. W czym pomagali? W udzielaniu informacji o przesiadkach, w znalezieniu wolnego miejsca, w uspokojeniu agresywnych lub pijanych użytkowników autobusów miejskich. Najpierw było ich tylko 15, obecnie w wałbrzyskich autobusach jeździ już aż 50 kontrolerów. Pasażerowie bardzo sobie chwalą ich obecność.
Podobne rozwiązania funkcjonują w innych miastach na świecie. Najbardziej znani zawodowi kontrolerzy są w Londynie. Zwłaszcza na liniach centralnych niemal w każdym autobusie jeździ człowiek, który sprzedaje bilety i służy pomocą. Tak samo teraz jest w Wałbrzychu. Kontroler jest niejako gospodarzem środka transportu publicznego, wita uśmiechem i służy pomocą. Dopiero na końcu sprawdza, czy wszyscy mają ważne bilety. Tym, którzy mają kłopoty, pomaga obsłużyć kasownik. Ponadto dba o czystość w autobusach i pomoże wsiąść lub wysiąść matkom z wózkami lub innym pasażerom, którzy mają kłopoty z poruszaniem się.
Warto dodać, że po zatrudnieniu 50 miłych kontrolerów wzrosła sprzedaż biletów, za to spadły koszty obsługi osób, które chciały jechać autobusem za darmo. Dodatkowo transport publiczny zanotował wzrost przychodów.
Nam bardzo spodobał się pomysł z Wałbrzycha. Może by tak zaszczepić go w Białymstoku? Byłoby miło, gdyby udało się zatrudnić miłych kontrolerów, którzy podnieśliby komfort podróży.
Komentarze opinie