Białostocki duet Red Emprez szykuje dla swoich fanów niespodziankę – prawdziwą stylistyczną woltę. O tym, że artysta nie może stać w miejscu i o innych ważkich kwestiach rozmawiamy z Michałem Franczakiem.
Co się aktualnie dzieje z Red Emprez? Michał Franczak W tym momencie nagrywamy swoją trzecią płytę. Trwa to już co prawda aż dwa lata, ale jesteśmy na etapie finalnym. Prace przeciągają się, bo to największe dotąd wyzwanie przed jakim stanęliśmy – płyta będzie kompletnie inna stylistycznie od poprzednich. Nie jest to już elektro czy około industrialne klimaty, ale materiał dryfuje w kierunku mocno akustycznym. Produkcja takich dźwięków jest znacznie bardziej skomplikowana, niż elektronicznych.
Przynajmniej z naszej perspektywy. W każdym razie zbliżamy się do końca i myślę, że niejedną osobę zaskoczymy. Dlatego też ostatnio dość rzadko koncertujemy. Nie chcemy „spalić” nowego materiału lub, podczas koncertów, opierać się wyłącznie na starych kawałkach. Z koncertami ruszymy, gdy płyta będzie gotowa.
Ale skąd taka stylistyczna wolta? zmęczenie materiału? Zmieniły się wasze prywatne gusta? MF Prywatnie słuchaliśmy zawsze bardzo różnej muzyki, nie zamykaliśmy się tylko w elektronicznych brzmieniach. Natomiast sama wolta stylistyczna przyszła faktycznie po drugiej płycie. Powód był prosty: nie chcieliśmy trzeci raz powtarzać podobnych patentów.
Tamten zestaw środków wyrazu przestał być dla nas inspirujący. A nowe obszary, to nowy wiatr w żagle. I sprawdzian, co potrafimy zrobić poza nurtem elektronicznym. Wąskie grono, które to już słyszało, odbiera nasze nowe numery z entuzjazmem, co przekonuje nas, że podjęliśmy dobrą decyzję. Wychodzi zatem, że nadal robimy to, co lubimy i podoba się to nie tylko nam.
Zawodowo piszę o muzyce, więc powinienem się znać na szufladkach. Ale gdybyś mnie zapytał, co teraz gra Red Emprez, to zabiłbyś mi ćwieka… MF Z jednej strony to na pewno jest songwriterstwo, czyli po prostu piosenki. A to, co nas teraz w piosenkach najbardziej rusza, to elementy retro oraz vintage. Materiał będzie nieco bardziej popowy, więc muzycznie przystępniejszy, ale na pewno bez popadania w banał.
Lubimy brzmieniowe poszukiwania i instrumentarium tej płyty jest bardzo szerokie. Użyliśmy wielu dźwięków akustycznych: oprócz tak standardowych jak perkusja czy bas, będą też ścieżki akustycznych, klasycznych i elektrycznych gitar nagrywanych przez Przemka Figla, używamy brzmień melotronu, novachordu, omnichordu, thereminu, klasyków analogowych, dęciaków, oscylatorów z liczącej pół wieku radiostacji. Chcemy tym wyciągnąć sound z przeszłości i połączyć z naszym własnym stylem. Trochę bluesa, rocka, country, konotacje piosenkowo-beatlesowskie. Chcemy być eklektyczni, bo w tym szansa, żeby płyta była unikalna. I przy okazji pozwoliła paru redaktorom muzycznym podrapać się po głowie, zanim znajdą jej definicję…
„Góralu, czy ci nie żal?” Może nie macie wielkiego mainstreamowego sukcesu, ale jeździcie po festiwalach nie tylko w Polsce. Nie boicie się takimi zmianami ryzykować utraty dotychczasowych fanów? MF Zakładamy, że tak może być. Ale nie sądzę, żeby wszyscy się od nas odwrócili. Mamy ambicję zdobyć nowych fanów. Nie możemy dbać tylko o to, żeby dogodzić publice.
Rozumiem nowe media, bezpośrednią sprzedaż, docieranie bezpośrednio do odbiorcy. poprzednio wydawaliście się własnym sumptem. a jak tym razem? MF Tym razem zamierzamy zwrócić się do jednego fajnego wydawnictwa, ale dopiero, jak materiał będzie kompletny. Szczegóły póki co zachowamy dla siebie. Od tego też zależy termin wydania płyty. Sami zrobimy to pewnie szybciej, ale głupio tracić szansę na profesjonalną promocję.
(Paweł Waliński)
Próbki nowego materiału Red Emprez.
Nowości z obozu duetu – o nowej płycie i nie tylko – najłatwiej znajdziecie na ich profilu na Facebooku.
Komentarze opinie