Frekwencja podczas głosowania nad przyszłością miejskiej spółki ciepłowniczej nie przekroczyła wymaganego progu 30%. Do urn poszło 25,92% uprawnionych do oddania głosu w tych wyborach, z czego aż 93% było przeciwnych prywatyzacji MPEC.
Głosowanie zaczęło się punktualnie o 7 rano i trwało do 21. Wszystkie 153 lokale wyborcze zostały otwarte o czasie i Miejska Komisja do spraw Referendum nie zanotowała żadnych incydentów, ani zakłóceń ciszy wyborczej.
Mimo, że wszystko przebiegało spokojnie, to wyborcy mieli kłopoty ze zrozumieniem pytań, które zostały przygotowane przez inicjatora referendum. Tego też głównie dotyczyły pytania kierowane do członków komisji obwodowych. Jednocześnie pojawiały się często pytania mieszkańców gmin ościennych dlaczego nie mogą głosować w sprawie przyszłości MPEC skoro ta firma także im dostarcza ciepła do mieszkań. Niestety udział w głosowaniu mogli brać jedynie obywatele zamieszkujący w Białymstoku.
Zdarzyło się także, że kilku wyborców nie znalazło się w spisie osób uprawnionych do głosowania. Wynikało to głównie z faktu, że nie dopełnili oni obowiązku w Biurze Ewidencji Ludności. Sam meldunek nie oznacza automatycznego dopisania do listy wyborców w gminie Białystok.
Tuż po 1 w nocy Miejska Komisja Wyborcza stwierdziła, że referendum jest nieważne z uwagi na to, że frekwencja nie przekroczyła wymaganego progu 30%. Przeciwko uchwale Rady Miasta pozwalającej na zbycie udziałów miejskiego MPEC-u było 88% głosujących, zaś przeciwko samej prywatyzacji 93%.
Kto jest uboższy o koszty przeprowadzenia referendum? Miasto? Widać można pieniążki wyrzucać - można!