
Trasa Niepodległości miała być powodem do dumy obecnych lokatorów magistratu. Zapowiada się, że z planowanych uroczystych otwarć, przecięć wstęgi i lansu wyjdzie wielkie nic, a nadzieje na oddanie trasy przed wyborami samorządowymi, okażą się płonne. Powód prozaiczny: brak ważnego węzła na końcu (lub - jak kto woli - początku) kontrowersyjnej obwodnicy, na którego zbudowanie brakuje pieniędzy. Zanosi się, że nie powstanie ona przed jesienią 2018 roku chociaż magistrat gorączkowo zmienia plany wybudowania ronda zamiast wiaduktu. Ale nawet tańsze z pozoru rondo wychodzi planistom ze Słonimskiej o kilka milionów drożej niż pierwotnie zakładali z wiaduktem i tunelem: zamiast zakładanych 46 milionów wydane zostanie 50.
Stare plany czyli tak jest lepiej
Zachodnia obwodnica miasta to największa obecnie inwestycja drogowa realizowana w tej kadencji prezydenta Tadeusza Truskolaskiego. Od początku budziła kontrowersje głównie ze względu na jej przebieg. Pierwotny przebieg Trasy Niepodległości planowany był w latach 70-tych ubiegłego wieku. W tamtym czasie w miejscu obecnych wielkich osiedli mieszkaniowych: Słoneczny Stok, Leśna Dolina i Zielone Wzgórza były nieużytki i rzadko porozrzucane stare drewniane domki z pierwszej połowy XX wieku. Magistrat - a w zasadzie prezydent Truskolaski - ignorując uwagi i zastrzeżenia uparcie forsował budowę Trasy Niepodległości według starych planów. W efekcie pobiegnie ona przez środek kilku osiedli będących sypialniami Białegostoku i poprowadzi ruch tranzytowy z Warszawy w kierunku południa województwa. Kto uważa inaczej (w większości myślą tak urzędnicy, prezydent i jego stronnicy) przejawia ogromną naiwność.
Przebieg trasy budził kontrowersje, które łagodzone były na konsultacjach z mieszkańcami. Niedawno opisywaliśmy jak przebiegają konsultacje magistratu z białostoczanami: informacje na ich temat są zamieszczane raczej oszczędnie i ich zasięg jest wyjątkowo mały. W porównaniu do propagandy towarzyszącej np. Budżetowi Obywatelskiemu, wręcz znikomy. Mimo to część niezadowolonych zdołała zgłosić swoje zastrzeżenia. Nasza redakcja również pisała o bezsensie budowy wewnątrzmiejskiej obwodnicy w sytuacji, gdy wszyscy odchodzą od takich rozwiązań. W odpowiedzi padały zapewnienia o znikomej wręcz szkodliwości Trasy w porównaniu do fantastycznych wręcz korzyści jakie ona zapewni. Przede wszystkim miała poprawić komunikację w mieście przenosząc ruch z centrum. No i skrócić przejazd przed miasto. Fiasko budowy wiaduktu i tunelu przy zbiegu Alei Jana Pawła II i Narodowych Sił Zbrojnych stawia te zapewnienia pod znakiem zapytania. Bo akurat ronda w Białymstoku sprawdzają się średnio. Bo albo są budowane tak idiotycznie, że bardziej się nie da (minirondo, przez które nie da się przejechać) albo rozwiązania komunikacyjne wokół nich generują kosmiczne korki (rondo Lussy, rondo Putry, rondo błogosławionej Faustyny). Światła instalowane na rondach też nie rozwiązują problemu (rondo Putry).
Szybsza droga z korkiem na wlocie
Na tym rondzie planowane jest zainstalowanie świateł. Czy to poprawi płynność przyjazdu przy zbiegu drogi do Ełku z S8? Naszym zdaniem wcale! A sądzimy tak ze względu na kompletnie nieprzystosowany do ruchu miasta i impregnowany na naukę i dane inteligentny System Zarządzania Ruchem. Przykro to mówić, ale wydane kilkadziesiąt milionów na ten system, to chyba najgorzej zainwestowane środki w historii miasta. Wbrew nadziejom, system się nie uczy, korków i nonsensownych zmian świateł jest zaś coraz więcej mimo, że czas, który miałby niezbędny na zebranie danych i "nauczenie" systemu płynie bez przerwy. Wszystko to nie daje żadnych nadziei na płynny przejazd na wlocie (wylocie) Trasy Niepodległości. A korek na początku lub końcu obwodnicy gwarantuje jedno: kierowcy, którzy potraktują go jako tranzyt rychło zrezygnują z korzystania z niego i nadal będą jeździły przez centrum. Trasa przysłuży się ewentualnie tym , którzy zdecydują się podróżować między Słonecznym Stokiem, Leśną Doliną, Zielonymi Wzgórzami i Nowym Miastem. Jak na kilkuset milionową inwestycję i duże oczekiwania to zapowiada się raczej niewielka korzyść.
Miasto rezygnuje z budowy wiaduktu po trzech nieudanych przetargach, które nie zdołały znaleźć wykonawcy węzła. Miasto oferowało 46 milionów, a oferty opiewały najpierw o kilka- lub kilkanaście milionów więcej, a na koniec niektóre były nawet dwukrotnie wyższe. W tej sytuacji magistrat zdecydował się na zmianę koncepcji: kosztowny wiadukt i tunel z drogą pod nim zastąpi jednopoziomowe rondo.
W miejscu obecnego skrzyżowania i planowanego wiaduktu powstanie rondo z wyspą centralną (bez tunelu).
– Takie rozwiązanie zdecydowanie obniży koszty całej inwestycji. Podjęliśmy taką decyzję ze względu na bardzo wysokie koszty robót drogowych i trudny rynek wykonawców - tłumaczył wiceprezydent Adam Poliński.
W ramach przebudowy ulica NSZ ma zostać poszerzona do dwóch pasów ruchu, powstaną nowe chodniki, ścieżki rowerowe i sygnalizacja świetlna. Ta decyzja świadczy o sporej desperacji w magistracie: mniej newralgiczne skrzyżowania (np. z ulicą Popiełuszki, Zielonogórską czy na Nowym Mieście) pozostały dwupoziomowe, choć przewidywane natężenie ruchu jest tam znacznie niższe.
Ekologów - a zwłaszcza obrońców Puszczy Białowieskiej i przeciwników wycinki drzew - zaciekawi zapewne informacja, że po rzezi drzew w Lesie Bacieczkowskim (po interwencji drogowców w ramach budowy Trasy Niepodległości, to w zasadzie teraz bardziej zagajnik niż kompleks leśny) szykuje się kolejna. Pod piłami i toporami padnie prawie 3 tysiące drzew. Nieźle jak na miasto zapewniające o swoim "zielonym" charakterze i będące rezerwuarem różnej maści Zielonych, nawiedzonych ekologów i obrońców natury. Stawiamy dolary przeciw orzechom, że nie będą oni protestowali przeciw tej wycince. Naszym zdaniem dlatego, że wycinanie przez prezydenta z bliskiego im ideowo obozu Nowoczesnej i PO jest słuszne i sprawiedliwe oraz jest dziejową koniecznością. No i że od dawna tą wycinkę zapowiadano, co zapewne zmniejszy szkody przyrodnicze spowodowane wycięciem 3 tysięcy drzew.
Magistrat nie ma już złudzeń, że cała Trasa Niepodległości zostanie oddana przed wyborami. W warunkach przetargu podano, że budowa ma się zakończyć w połowie 2019 roku. I znowu proponujemy zakład: dolary przeciw orzechom, że prezydent i jego koalicjanci ogłoszą otwarcie Trasy Niepodległości, kiedy zakończy się główna część inwestycji. Węzeł Jana Pawła II i NSZ zostanie uznany za część odrębną - wbrew logice - nie będącą częścią Trasy. Na ostatniej sesji słyszeliśmy już w kuluarach takie opinie wygłaszane przez wiceprezydenta Polińskiego i urzędników z departamentów odpowiedzialnych za tę inwestycję. Miasto w ofercie przetargowej - poza rezygnacją z wiaduktu - zachęca oferentów zmniejszeniem kar za niedotrzymanie terminu oraz wprowadza możliwość zaliczkowania inwestycji. Oferty mają spływać do 20 lutego.
Mimo terminu do połowy 2019 roku miasto musi się mocno spieszyć z inwestycją. Wbrew kuluarowym opowieściom węzeł NSZ - Jana Pawła II jest integralną częścią projektu "Poprawa dostępności komunikacyjnej Miasta Białegostoku od strony Warszawy – włączenie do trasy S8". Jest też integralną częścią Trasy Niepodległości, która miała zostać oddana do użytku całkowicie w 2018 roku. Skrzyżowanie, o którym mowa było jednym z 11 dwupoziomowych węzłów. Całkowita wartość projektu to 350 milionów, z czego 256 pochodzi z programu Polska Wschodnia. Niedotrzymanie terminów grozi miejskiej kasie karami. Przewidujemy zatem, że wykonawca - na życzenie miasta - skoncentruje się na budowie jezdni i ronda, tak by w 2018 były one już do jazdy. Reszta: chodniki, infrastruktura techniczna, ścieżki rowerowe itp. powstaną później.
Na koniec przypominamy jedną z wypowiedzi mieszkańców wygłoszoną podczas zbierania materiałów o inwestycji (pisaliśmy o tym jesienią ubiegłego roku):
- To jest fanaberia pana Truskolaskiego, który po prostu musi stawiać na swoim. Ale tą propagandą on rzeczywistości nie zagada. Budowa rozwali normalne życie, a potem tiry będą jechały przy blokach. Potrzebna jest tutaj ta obwodnica jak rybie potrzebne są skrzydła. To się źle dla nas wszystkich skończy, bo jak nie zdąży to Unia wlepi kary. On odejdzie z urzędu, a my przez lata będziemy się bujali z tym "dobrodziejstwem" - mówił wówczas pan Jerzy, mieszkaniec Storczykowej.
Nic dodać, nic ująć. A życie właśnie dopisuje własny scenariusz do fanaberii pana prezydenta.
(Przemysław Sarosiek)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie